Mający większość w radzie miejskiej klub PiS teoretycznie w każdej chwili mógłby rozpocząć procedurę dotyczącą referendum w sprawie odwołania prezydenta Tarnowa Romana Ciepieli. Pretekstem byłby fakt nie udzielenia mu wiosną ub.r. absolutorium. Tymczasem grupa mieszkańców grozi zorganizowaniem referendum dotyczącego odwołania samych radnych. Inicjator akcji Jacek Litwin jest przekonany, że zdobycie poparcia wśród mieszkańców nie będzie stanowiło problemu.
Zdaniem członków grupy, większość radnych klubu PiS od dwóch lat działa na szkodę miasta. - Zaczęło się od braku zgody na zwrot dotacji unijnej do obciążonej zmową przetargową budowy łącznika autostradowego. W końcu decyzja o zwrocie tych 17 mln zł zapadła, ale radni PiS wstrzymali się od głosu. Blokują też rozbudowę galerii Gemini, która mogłaby przynieść miastu dodatkowe dochody i wygenerować setki nowych miejsc pracy - oskarża Jacek Litwin. Ma pretensje do przewodniczącego rady Kazimierza Koprowskiego, że ten uniemożliwił mu - jako mieszkańcowi Tarnowa - zabrania głosu podczas jednej z sesji.
Pod apelem do radnych spoza klubu PiS o złożenie wniosku w sprawie przeprowadzenia referendum o odwołanie całej rady podpisy złożyło 18 osób. Taki scenariusz nie wchodzi jednak w grę. - Radni mogą złożyć wniosek o referendum w sprawie odwołania wyłącznie prezydenta, burmistrza lub wójta. Sama rada odwołać się nie może - wyjaśnia Andrzej Cyz, dyrektor delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Tarnowie.
Kiedy pomysłodawcy referendum zawiążą komitet i wystąpią do komisarza wyborczego o zorganizowanie głosowania, będą mieli 60 dni na zebranie podpisów poparcia 10 proc. tarnowian posiadających prawo wyborcze, czyli około 9 tysięcy mieszkańców.
- Zdobycie 150 podpisów dziennie w dwa miesiące to nie będzie jakaś wielka sprawa - uważa Jacek Litwin.
Radni PiS są oburzeni argumentami swoich przeciwników. - Nigdy nie działamy na szkodę miasta. Wszystko robimy dla rozwoju Tarnowa - komentuje Tadeusz Gancarz radny Rady Miejskiej z PiS. Podkreślają również, że ewentualne referendum byłoby bezzasadnym wydatkiem.
Jacek Litwin już jednak snuje plany, by w ewentualnych ponownych wyborach do rady miejskiej wspólne listy wystawiły wszystkie ugrupowania pozostające w opozycji do PiS.
Autor: Robert Gąsiorek