Nieoczekiwany zwrot akcji nastąpił w procesie dotyczącym ataku na kobietę i mężczyznę na przystanku autobusowym w centrum Tarnowa. Marcin D., oskarżony o publiczne znieważenie osoby z powodu jej przynależności etnicznej oraz użycie wobec niej przemocy, nie odpowie za swoje zachowanie. Sąd Okręgowy w Tarnowie postanowił umorzyć postępowanie uznając, że napastnik był niepoczytalny.
Do zdarzenia doszło niemal dokładnie dwa lata temu wieczorem na przystanku autobusowym w rejonie skrzyżowania ulic Krakowskiej i Koszyckiej.
Marcin D. usiadł tam na ławce obok 50-letniego Artura B. oraz jego 37-letniej partnerki, która była w szóstym miesiącu ciąży. D. zaczął najpierw obrażać 50-latka, sądząc, że ten jest Romem. - Mam ciemną karnację, a w dniu zajścia byłem mocno opalony. Jestem jednak rodowitym Polakiem - przekonywał przed sądem pokrzywdzony. Agresja słowna przerodziła się szybko w fizyczną. Marcin D. uderzył mężczyznę. Zaczął również obrażać jego partnerkę, która próbowała napastnika odciągnąć. Kiedy między mężczyznami wywiązała się bójka, na miejsce wezwano policję. Początkowo to Artur B. został zatrzymany i oskarżony o pobicie. Sąd Rejonowy w Tarnowie uniewinnił go jednak, uznając że działał jedynie w obronie własnej.
Dopiero wtedy prokuratura przedstawiła zarzuty Marcinowi D. Śledczy uznali, że jego napaść wynikała z nienawiści do Romów.
Podczas procesu w Sądzie Okręgowym w Tarnowie Marcin D. nie przyznawał się do winy, a zeznający świadkowie zdarzenia wspominali o dziwnym zachowaniu 38-latka.
- Był bardzo wściekły i pobudzony. Działał z niezwykłą furią - relacjonowała kobieta, która widziała zajście.
Mimo że w trakcie śledztwa biegli ocenili, iż Marcin D. był poczytalny, to jednak na etapie procesu nagle zmienili zdanie.
- Po zapoznaniu się z dodatkową dokumentacją medyczną, wydali opinię uzupełniającą, w której stwierdzili, że oskarżony działał w warunkach całkowicie zniesionej poczytalności - mówi Tomasz Kozioł, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Tarnowie.
Decyzja o umorzeniu sprawy nie jest jeszcze prawomocna. Na razie jednak odwołanie nie wpłynęło.
WIDEO: Poszukiwani przez policję z Małopolski
Źródło: Gazeta Krakowska