Sklep otwarto w sobotę o godz. 8 rano, ale pierwsi klienci ustawili się w kolejce już po godzinie siódmej. Cały czas do kasy stoi co najmniej kilkanaście osób. Niektórzy robią naprawdę spore zakupy tłumacząc to m.in. tym, że mają one im starczyć na cały tydzień.
Sklep znajduje się przy ul. Kościuszki i podobnie jak ten, który funkcjonuje przy gospodarstwie seminaryjnym w podtarnowskim Błoniu jest czynny tylko przez trzy dni w tygodniu - w czwartki, piątki i soboty. Związane jest to m.in. z cyklem produkcyjnym wędlin w zakładzie. - W poniedziałki odbywa się ubój, a od wtorku do czwartku produkcja i wędzenie wyrobów - tłumaczą pracownicy.
Wyroby w Błoniu produkowane są z własnego chowu trzody chlewnej i słyną od lat ze swojego wyjątkowego smaku. - W Błoniu, żeby kupić szynkę, kiełbasy, kabanosy, boczek, salceson czy pasztetową trzeba było nieraz stać godzinę i dłużej. Ale to długie czekanie ludzi bynajmniej nie zniechęcało, a klientów wciąż przybywało. Otwarliśmy sklep w Tarnowie między innymi po to, aby rozładować te PRL-owskie kolejki i ułatwić zakup naszych wyrobów mieszkańcom miasta, którzy dotąd musieli jeździć po nie te kilka kilometrów - tłumaczą w sklepie.
Wędliny nie są krojone, a płatność odbywa się tylko gotówką. Ceny są nieznacznie wyższe niż w Błoniu.
Otwarcie nowego punktu poprzedzone było promocją i degustacją wyrobów z seminaryjnego zakładu na ulicach miasta. W sobotę, każdy kto zrobił zakupy, mógł skosztować za darmo kiełbaskę z grilla.
FLESZ - 6 eko-mitów, w które wierzymy
