W trzech zakładach fryzjerskich Wojciecha Jewuły pracę ma w tym momencie osiem osób. - To nie jest tak, że te 15 tysięcy złotych, które wówczas dostałem z pośredniaka, starczyły mi na zakup wszystkich niezbędnych sprzętów do urządzenia zakładu. Koszty były zdecydowanie większe, ale te pieniądze na start bardzo się przydały i dodatkowo mobilizowały - opowiada 22-latek, który najpierw uczył się fachu w tarnowskiej "PKWN-ce," a później na kursach m.in. w Szwecji, Niemczech i Stanach Zjednoczonych. Fryzjerem jest od sześciu lat. Na brak klientów nie narzeka. Do jego zakładu w Tarnowie przyjeżdżają się strzyc i czesać m.in. osoby z Nowego Sącza, Krakowa i z Podkarpacia.
Pomysł na biznes sprawdził się również w przypadku tarnowianki, która postanowiła zarabiać na... pielęgnacji czworonogów, a także Anny Daraż, która za pieniądze z pośredniaka otwarła pracownię ciast i tortów. Wyroby pod jej marką robią furorę, a ona sama dodatkowo organizuje szkolenia, podczas których odpłatnie dzieli się swoją wiedzą i umiejętnościami w zdobieniu wypieków.
Rok na przetrwanie
- To nie jest tak, że każdy, kto się do nas zwraca, dostaje pieniądze. Wszystkie wnioski są dokładnie analizowane. Zwracamy uwagę między innymi na to, czy osoby, które chcą otworzyć firmę, posiadają do tego odpowiednie kwalifikacje lub doświadczenie - wyjaśnia Angelika Bilska, zastępca dyrektora ds. rynku pracy w PUP w Tarnowie. Jednym z warunków zachowania dotacji (w tym momencie można dostać nawet 20 tys. zł) jest utrzymanie działalności co najmniej przez 12 miesięcy. - Sytuacje, aby ktoś nie przetrwał roku i wcześniej zwinął interes, należą do rzadkości. Można je policzyć dosłownie na palcach jednej ręki - dodaje Bilska.
Rynek się nasycił...
Jeszcze kilka lat temu chętnych na dotacje było zdecydowanie więcej niż pieniędzy, którymi dysponowały urzędy pracy. W tym momencie sytuacja jest odwrotna. Ryszard Telega, dyrektor Powiatowego Urzędy Pracy w Dębicy, mówi wręcz o zastoju w składaniu wniosków.
- Wszystko wskazuje na to, że rynek się nasycił i trudno wymyślić coś nowego, co gwarantowałoby sukces w interesie - uważa.
W Dębicy z dotacji na samozatrudnienie skorzystać może jeszcze ok. 80 bezrobotnych. W Tarnowie ponad 100. Nie ma kryterium wieku ani wykształcenia. - Innowacyjne pomysły są mile widziane, ale w naszym przypadku, w odróżnieniu od programów unijnych, nie są dodatkowo punktowane - dodaje Angelika Bilska.
Może dlatego wśród biznesów, na które najczęściej decydują się bezrobotni w naszym regionie, dominują niezmiennie od lat budowlanka, naprawa samochodów i handel, w tym przez internet.
Na co wzięli pieniądze...
- Najwięcej, bo 698, dotacji na otwarcie własnej działalności gospodarczej urząd pracy w Tarnowie wydał w 2010 roku. W ubiegłym z programu skorzystało 536 osób. W tym w budżecie urzędu zabezpieczono pulę, która powinna starczyć dla 480 bezrobotnych zainteresowanych samozatrudnieniem. Pieniądze czekają na chętnych.
- Z ciekawszych pomysłów z lokalnego podwórka, na które wnioskodawcy pozyskali w ostatnich latach dotacje, wymienić można m.in. utworzenie kawiarni w tramwaju, założenie fabryki tańca i ruchu, produkcję statuetek z metalu czy torebek na... wymiociny.
- Na koniec sierpnia w PUP w Tarnowie (miasto i powiat) zarejestrowanych było 14 299 osób. W powiecie było 8959 bezrobotnych, a w Tarnowie - 5340.
Co wiesz o Krakowie? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
