Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tarnowskie. W studniach jest jak na Saharze [WIDEO]

Paweł Chwał
Kazimierz Bawoł (z lewej) i Wojciech Zawiliński przy jednej ze studni w Bistuszowej, gdzie poziom wody spadł niemal do zera
Kazimierz Bawoł (z lewej) i Wojciech Zawiliński przy jednej ze studni w Bistuszowej, gdzie poziom wody spadł niemal do zera Paweł Chwał
Najgorzej z wodą jest na Pogórzu, zwłaszcza w gminach Ryglice, Ciężkowice i Tuchów. Sytuację ratują strażacy i firmy wodociągowe, które wożą do mieszkańców wodę cysternami

Autor: Paweł Chwał/Gazeta Krakowska

Kazimierz Bawoł z Wojciechem Zawilińskim z Bistuszowej koło Ryglic zajrzeli wczoraj do pięciu studni koło ich domów. Wody było w tyle, co nic, bo... wyparowała. - Kiedy odkręcę rano kran, to ukapie mi czasem jedynie tyle, aby przemyć twarz - mówi Kazimierz Bawoł. - Na to, aby w ciągu dnia zrobić sobie herbatę, kawę czy ugotować zupę już nie starcza. Dlatego dokupuję 5-litrowe butle z wodą w sklepie. Dwie schodzą mi średnio na jeden dzień.

Mieszka w przysiółku Podlesie, u stóp górującej nad całą okolicą Brzanki, gdzie, po latach próśb, doprowadzono właśnie nitkę gminnego wodociągu. Woda z niego powinna pojawić się w kranach okolicznych mieszkańców za kilka tygodni, kiedy zakończą się procedury związane z oddaniem inwestycji i wykonaniem przyłączy do poszczególnych budynków.

W podobnej sytuacji jest wielu mieszkańców gminy Ryglice, zwłaszcza Lubczy, Woli Lubec-kiej i Bistuszowej, których domy położone są najwyżej, a wodociągi, które mogłyby rozwiązać u nich problemy z wodą, dopiero powstają lub są w planach.

- Od tygodnia na okrągło odpłatnie dowozimy wodę do okolicznych mieszkańców, nie tylko z gminy Ryglice, ale także z Tuchowa i Ciężkowic. Dziennie jest to nawet kilkanaście kursów - zaznacza Andrzej Lisak ze spółki Dorzecze Białej. Cysterna mieści 700 m sześciennych wody. Wlewa się ją najczęściej do wyschniętych studni, z których czerpią potem właściciele posesji lub do przygotowanych przez nich pojemników i basenów. - Jedna taka cysterna spokojnie starcza na tydzień, góra dwa, w zależności od tego, ile dana rodzina zużywa wody - mówi Andrzej Lisak.

Mieszkańcom doraźnie pomagają także strażacy, dowożąc wodę swoimi cysternami. - Może być ona jednak wykorzystywana tylko do celów gospodarczych, a nie do picia, gdyż zbiorniki w wozach strażackich nie spełniają wymogów sanitarnych - wyjaśnia Zbigniew Jurkiewicz, burmistrz Ciężkowic. W kierowanej przez niego gminie najwięcej wyschniętych studni jest w Bruśniku, Jastrzębi oraz w samych Ciężkowicach.

W ostatnim tygodniu zużycie wody dostarczanej przez spółkę Dorzecze Białej do kilku gmin na Pogórzu wzrosło o 30 procent. W przypadku Tarnowskich Wodociągów jest to skok aż o drugie tyle.

- W tym momencie sprzedajemy wodę czerpaną przy Dunajcu nawet do Pilzna, Dąbrowy Tarnowskiej i Olesna, bo ujęcia, z których korzystają na co dzień, już nie wystarczają - przyznaje Tadeusz Rzepecki, prezes Tarnowskich Wodociągów.
Woda schodzi w dużych ilościach przede wszystkim do podlewania pól i ogródków, napełniania basenów kąpielowych i pojenia zwierząt.

Gdzie po wodę?

Metr sześcienny wody z Dorzecza Białej kosztuje 7, 16 zł. Do tego trzeba doliczyć 4 zł za każdy kilometr przejechany przez cysternę. Wodę odpłatnie można czerpać samemu też z wodomatu w Ryglicach i w stacji uzdatniania w Lubaszowej.
W Tarnowie woda jest tańsza. W siedzibie TW przy ul. Wodnej metr sześc. kosztuje 3,15 zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska