WIDEO: Krótki wywiad
- Na najwyższym szczycie polskich Tatr do wypadku doszło, gdy turystka schodziła z Rysów. Ok. 150 metrów poniżej wierzchołka straciła równowagę i spadła. Zatrzymała się jakieś 200 metrów nad Czarnym Stawem pod Rysami - mówi Krzysztof Długopolski, ratownik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Na miejsce poleciał śmigłowiec ratunkowy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego z ratownikami na pokładzie. Niestety, na miejscu okazało się, że kobieta na skutek odniesionych obrażeń zmarła na miejscu.
Drugi wypadek wydarzył się niemal równocześnie na Zawracie. Tam również turysta spadł z wysokości i zjechał po zalodzonym zboczu pełnym wystających kamieni. Miał jednak o wiele więcej szczęście niż kobieta na Rysach. Przeżył. Ma uszkodzoną rękę i ogólne potłuczenia. Po wstępnym zaopatrzeniu ran, został sprowadzony helikopterem do szpitala.
W sobotę rano z kolei TOPR pomagał turyście, który poślizgnął się na podejściu z Doliny Roztoki do Doliny Pięciu Stawów Polskich. W tamtym przypadku mężczyzna wybił sobie bark i doznał potłuczeń. Był jednak przytomny. Został śmigłowcem przetransportowany do szpitala w Zakopanem.
Ratownicy po raz kolejny apelują do turystów – by nie wychodzili na razie w Tatry wysokie. - W Tatrach jest bardzo ślisko i twardo. Poruszanie się w wyższych partiach gór wymaga sprzętu zimowego – raków i czekana. Sprzęt ten jednak nam nie pomoże jeśli nie potrafimy się nim posługiwać. A obecnie w Tatrach wysokich wymagane są naprawdę bardzo duże umiejętności. Wszystkie wypadki w ciągu ostatnich tygodni, jakie wydarzyły się w Tatrach Wysokich, mieli ludzie przygotowani pod względem sprzętu – dodaje Krzysztof Długopolski.
W poprzedni weekend doszło do dwóch śmiertelnych wypadków w górach – jeden na Rysach, drugi na Granatach. W tygodniu zaś ratownicy TOPR w rejonie Świnicy odnaleźli zwłoki kolejnego wędrowca. We wszystkich przypadkach turyści poślizgnęli się i zjechali po twardym, zalodzonym szlaku.
Masz informacje? Nasza Redakcja czeka na #SYGNAŁ
