FLESZ - Koronawirus - kwarantanna w całej Polsce

Mężczyzna zmarł w rejonie Wysokiej w niedzielę 22 marca. Najprawdopodobniej spadł z wysokości. O wypadków ratowników zawiadomił jego młodszy siostrzeniec, który poszedł w góry razem z nim. W trakcie akcji ratunkowej okazało się, że panowie pracowali jako kierowcy tirów i dopiero co wrócili zza granicy – z miejsca, gdzie występował koronawirus. Mieli obowiązek poddać się domowej kwarantannie. Jednak złamali zakaz i wyszli w góry.
W związku z tym ratownicy Horsiej Zachrannej Służby dotarli do zmarłego. Jednak nie wiedzieli jak go przetransportować na dół – tak, by ratownicy nie narażali się na ryzyko zarażenia koronawirusem. Jozef Janiga, naczelnik Horskiej Zachrannnej Służby zaznaczał, że ratownicy nie są przygotowani pod względem zabezpieczenia epidemicznego, nie mają wiedzy jak długo wirus może utrzymywać się w martwym ciele.
Ostatecznie po czterech dniach – w czwartek 26 marca – ratownicy Horskiej Zachrannej Służby przetransportowali ciało 53-latka. Z uwagi na warunki pogodowe nie dało się przetransportować ciała przy użyciu śmigłowca. Dlatego na miejsce ruszyło osiem osób. Na miejscu, dwóch ratowników ubrało się w specjalne kombinezony ochronne, maski i gogle i zapakowali ciało 53-latka do specjalnych noszy. Potem zwłoki turysty zostały zwiezione na dół.