- Wysyłamy naszych pracowników do Czarnogóry, by podczas 8 dni spędzonych na miejscu, zapoznali się z problemami tamtejszych parków narodowych - mówi Paulina Kołodziej z TPN. - W każdym parku na świecie są podobne problemy i wymieniając się doświadczeniami, łatwiej będzie nam wprowadzać pewne rzeczy u siebie w Tatrach - dodaje. Okazuje się jednak, że pracownicy innych parków narodowych w Polsce (chociażby leżących po sąsiedzku: Pienińskiego czy Babiogórskiego Parku Narodowego) swoje doświadczenie muszą zdobywać na miejscu. W obu instytucjach liczą każda złotówkę i na zagraniczne wyjazdy dla załogi, dyrektorów tych parków nie stać. Dlatego postanowiliśmy zapytać w Ministerstwie Ochrony Środowiska (nadzoruje parki narodowe) czy zagranicznych wojaży ekipy z TPN nie trzeba przypadkiem traktować jak niegospodarność. Resort ministra Szyszki odpowiedz wyśle w tym temacie odeśle nam za kilka dni.
Trzydziestu trzech pracowników Tatrzańskiego Parku Narodowego już 1 września wyjedzie na 9 -dniową eskapadę do Czarnogóry. Turyści w mundurach TPN teoretycznie mają się w najmłodszym kraju Europy szkolić. Na odpoczynek w promieniach bałkańskiego słońca też będą mieli jednak sporo czasu. Na wyjazd mogą bowiem zabrać swoje rodziny, którym dopłatę do wycieczki również sponsoruje TPN.
Co ciekawe, choć w innych parkach narodowych w Polsce wysyłanie pracowników na zagraniczne wycieczki jest nie do pomyślenia, w TPN taki proceder to już zwykły standard. Część z osób, które teraz jadą do Czarnogóry, kilka miesięcy temu miało bowiem okazję wyjechać na... narty w Alpy.
Jadą nad Adriatyk...
Tatrzański Park Narodowy ogłosił właśnie, że wynajmie autobus (wraz z kierowcami), który 1 września zabierze spod zakopiańskiej siedziby parku 57 osób. Taka liczba podróżnych ma na pokładzie wygodnej, co najmniej 2-letniej Scani z barkiem, systemem audio-wideo i toaletą (takie wymogi stawia TPN) dotrzeć 2 września do Czarnogóry.
- Tu 33 naszych pracowników będzie odbywać szkolenia w czarnogórskich parkach narodowych - mówi Paulina Kołodziej, kierownik Zespołu Komunikacji i Wydawnictw TPN. - Wyjazd do Czarnogóry zakłada wymianę doświadczeń oraz zapoznanie się ze specyfiką działania innych parków narodowych. W programie znalazły się zwiedzanie oraz spotkania z pracownikami trzech parków narodowych: Szkoderskie Jezioro, Lovcen i Durmitor. Wielu parków w kraju i za granicą dotyka taka sama problematyka (zasady uprawniania różnych form aktywności, oznakowania szlaków, tras, rozwiązania w zakresie prac remontowych szlaków itp.) - dodaje pani Paulina.
Pracownicy TPN na pewno będą też w Czarnogórze odpoczywać. Na wyjazd spora część z nich zabiera bowiem rodziny, a w wycieczce wezmą też udział emerytowani pracownicy TPN (łącznie obie grupy liczą aż 24 osoby).
... z rodzinami!
Wrześniowe wakacje nad Adriatykiem (leży nad nim Czarnogóra) to marzenie wielu Polaków. Rzadko kto ma jednak szanse jechać tam na 9 dni za jedyne 700 złotych. Tyle do wyjazdu z własnej kieszeni muszą dołożyć pracownicy TPN (emeryci i rodziny dopłacają po 1200 zł). Wyjazd dla uczestników jest tak tani, bo do hoteli, przejazdu i wyżywienia dopłaca TPN (częściowo z funduszu świadczeń socjalnych). Warto dodać, że park jest instytucją publiczną i dostaje rządową dotację.
- A to oznacza, że pracownicy TPN jeżdżą za granice po części za pieniądze publiczne, czyli nas wszystkich - mówi Maria Koterba, mieszkanka Zakopanego i kasjerka w jednym z marketów. - To skandal. Mnie pracodawca do wakacji nie dopłaca nawet złamanego grosza. Większość ludzi nie dostaje z pracy nic ponad pensję. A ci w tym parku żyją sobie jak pączki w maśle i jeżdżą po całym świecie.
Inne parki biedują, ale...
Okazuje się jednak, że zagraniczne szkolenia są czymś normalnym tylko i wyłącznie w TPN. Pracownicy innych parków narodowych w Polsce o podobnych atrakcjach mogą tylko pomarzyć.
- Wyjazdy służbowe pojedynczych pracowników, owszem mają u nas miejsce, ale bardzo rzadko i są to wojaże raczej w granicach kraju. - Jeśli chodzi o wyjazdy integracyjne, jest tylko jeden z okazji dnia dziecka i to gdzieś tutaj w pobliżu np. do Rabkolandu, czy Zatoru. Natomiast jeśli biorą w nich udział osoby postronne - same regulują należność za siebie w całości same.
Podobnie jest też w Słowińskim Parku narodowym (nad Bałtykiem) czy Gorczańskim Parku Narodowym. - Jeśli chcemy kogoś doszkolić, wysyłamy go na wyjazdy indywidualnie - mówi Beata Gomółka z działu kadr GPN.
... Ziobrowski ma zasady
W Tatrzańskim Parku Narodowym na kolegów po fachu się jednak nie oglądają. Jak jeszcze zimą (pytany o wyjazd pracowników w Alpy) tłumaczył dziennikarzowi „GK” dyrektor Szymon Ziobrowski (na szkolenie do Czarnogóry sam nie jedzie) on sam zdaje sobie sprawę, że nie wszędzie w Polsce pracodawcy dobrze traktują swoją załogę. On uważa jednak, że takie działanie to podstawa i zamierza wyznaczać nowe standardy tz.: dawać pracownikom możliwość rozwoju, samokształcenia i samorealizacji. Dlatego z wyjazdów za granicę nie zrezygnuje.
I za te słowa dyr. Ziobrowskiemu należałoby by się wielkie brawa. Gdyby nie jeden szkopuł - mówi Konrad Surlej, student prawa z Zakopanego. - Ten to fakt, e Ziobrowski kieruje publiczną placówką i wydaje publiczne pieniądze. Te powinien szanować. Gdyby był prywatnym przedsiębiorca i wydawał swoje środki to byłoby co innego.
Follow https://twitter.com/gaz_krakowskaW ciągu ostatnich 4 lat Tatrzański Park Narodowy tylko na narciarskie szkolenia dla pracowników wydała już ponad 124 tys. zł. Na taką kwotę złożyły się 4 wyjazdy do Austrii.
Rok temu byli w austriackiej miejscowości Ladis (koszt 35 190 zł), w 2015 r. w Ischgl (koszt 31 538 zł), a w 2014 r. w Solden (29 654 zł). Z kolei w styczniu tego roku odwiedzili Mayrhofen. Łącznie więc na tzw. „narciarskie rozjeżdżenie” TPN w ciągu 4 lat wydał ponad 124 tys. zł. W tym czasie na szkolenia jeździli pracownicy wybrani spośród 130- osobowej załogi.
WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 16
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto