FLESZ - Polska na baterie. Jesteśmy liderem ich eksportu

O „Iwonie, księżniczce Burgunda” mówi się, że jest satyrycznym obrazem społeczeństwa, które krępuje jednostkę. Gombrowicz analizuje w swoim pierwszym tekście dramatycznym uwikłanie jednostki w relacje z innymi.
Akcja rozgrywa się na dworze królewskim w fikcyjnej krainie, a główną postacią dramatu jest milcząca i nieatrakcyjna Iwona, która, zaręczając się z księciem, skupia na sobie wzrok całego dworu.
- Do tej pory większość twórców zajmujących się tym dramatem była skoncentrowana na odpowiedzi na pytanie, kim jest ta milcząca osoba i dlaczego milczy, w związku z tym temat kim jest Iwona został maksymalne wyeksploatowany, w jakiś sposób stał się także wytrychem - kiedy wiemy kim jest Iwona, wiemy, o czym jest przedstawienie. Chcieliśmy od tego uciec – mówi reżyser spektaklu Cezary Tomaszewski.
Dramat Gombrowicza doczekał się wielu interpretacji i realizacji scenicznych, a milcząca postać Iwony skłania do pytań o to, kim jest i dlaczego milczy. Tymczasem przedstawienie Cezarego Tomaszewskiego zostało osnute nie wokół milczenia, a wokół dwóch kwestii, które wypowiada bohaterka: wszystko w kółko, ciągle w kółko i przyznania, że Iwona wierzy w Boga.
- Idąc tym kluczem, stworzyliśmy przedstawienie, które jest analizą przemocy między ludźmi, przemocowości zapisanej w genach i sankcjonowana przez mit cierpienia i przemocy, który ma wymiar religijny - wyjaśnia reżyser. - Jeśli zakładamy, że cierpienie ma sens, nie zauważamy, że ranimy wszystkich wokół, bo jeśli ma sens, to jest prawomocne – tymczasem tak nie jest. Najbardziej przerażające w tekście Gombrowicza jest to, że nie chodzi o przemoc wobec Iwony, w każdym słowie każdy bohater jest przemocowy wobec innych. Mamy tu grupę zakompleksionych osób, które nie są w stanie wyjść z tego koła przemocy. Wydaje mi się, że to mogło wybrzmieć dopiero dziś, gdy temat przemocy został nakłuty. Kluczowe jest także zrozumienie, że nie chodzi o kamienowanie sztandarowych przypadków, a zauważenie tych mechanizmów u siebie. Dopiero ta świadomość może doprowadzić do zmiany.
Czy możliwe jest wyjście z przemocowego koła? To widzowie będą mieli okazję przemyśleć konfrontując się z wersją spektaklu, którą Cezary Tomaszewski zaprezentuje na deskach Teatru Ludowego.
- Mam wrażenie, że dziś „Iwona” jest trochę o tym, że wystarczy w nieodpowiednim momencie trafić w nieodpowiednie miejsce i pojawia się problem, zresztą odniesień jest mnóstwo – dodaje Paweł Kumięga, odtwórca roli księcia Filipa, jak dodaje, tą samą rolą debiutował na scenie siedemnaście lat temu. – Po latach galopady świata, mam wrażenie, że te znaczenie się rozmywają, że dla każdego „Iwona” jest o czymś innym.
Na scenie w tytułowej roli wystąpi Beata Schimscheiner. W spektaklu udział biorą: Jan Nosal, Katarzyna Tlałka, Paweł Kumięga, Maciej Namysło, Wojciech Lato, Anna Pijanowska, Patrycja Durska, Karolina Stefańska, Jacek Wojciechowski, Jagoda Pietruszkówna, Robert Ratuszny oraz gościnnie Przemysław Winnicki.
W spektaklu wykorzystano kostiumy z archiwalnych przedstawień Teatru Ludowego.
„Iwona, księżniczka Burgunda” na Dużej Scenie Teatru Ludowego 5 i 6 czerwca.