Trybunał Konstytucyjny orzekł w poniedziałek, że przepisy Kodeksu postępowania cywilnego są niekonstytucyjne w zakresie oceny prawidłowości powołania przez prezydenta prezesa TK (wyrok został już opublikowany w dzienniku ustaw). Uprzedził tym samym Sąd Najwyższy, który we wtorek ma stwierdzić, czy sądy powszechne mogą tę sprawę rozpatrywać, a w przypadku pozytywnej odpowiedzi zbadać sprawę powołania Julii Przyłębskiej na prezesa TK.
Czytaj także: Sądy nie będą stosowały się do wyroków Trybunału Konstytucyjnego
Sprawę do Trybunału skierowali posłowie PiS, którzy uznali, że obecne przepisy „roszczą sobie prawo” do badania legalności prawidłowości powołania prezesa TK, co według nich jest niekonstytucyjne. Sędzia TK Zbigniew Jędrzejewski przychylając się do ich wniosków podkreślił w uzasadnieniu wyroku, że ustawa o wyborze prezesa TK ma charakter ustrojowy i „ przyznanie w ustawie prawa do jej weryfikacji przez sąd naruszyłoby konstytucyjną zasadę równowagi władzy”. - Prowadzi to do podważenia aktu prezydenta o charakterze ustrojowym - tłumaczył.
Zdanie odrębne wyraził w sprawie sędzia Leon Kieres (jedyny nie będący w sprawie z nadania PiS). Stwierdził, że wyrok był przedwczesny i należałoby poczekać na wyrok SN. Stwierdził ponadto, że wniosek posłów PiS nie spełniał wymogów formalnych i nie było dowodów na niekonstytucyjność obecnych przepisów. Przyznał jednak, że obecna konstytucja nie przewiduje sądowej kontroli prawidłowości wyboru sędziów przez Sejm i powoływania prezesa TK przez prezydenta.
Pomimo wyroku Trybunału rozprawa w Sądzie Najwyższym jednak się odbędzie. - Jest dużo wariantów orzeczenia, które może zapaść w Sądzie Najwyższym mimo orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego - powiedział Agencji Informacyjnej Polska Press rzecznik SN sędzia Michał Laskowski. Dodał, że Sąd Najwyższy szczegółowo zapozna się z orzeczeniem TK i z tym, czy ma ono „znaczenie w tej konkretnej sprawie”. Według niego wyznaczenie terminu w sprawie „dzień przed” rozprawą w SN było nieprzypadkowe. - Być może Trybunał chciał nam wytrącić oręż z ręki, a przynajmniej chyba taki był zamysł wnioskodawców w tej sprawie - mówił sędzia.
Czytaj także: Julia Przyłębska: Rozpolitykowanie sędziów nie jest dobre
Sąd Apelacyjny w Warszawie w lutym 2017 r. na wniosek byłego prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego, zadał SN pytanie prawne ws. umocowania sędzi Julii Przyłębskiej „do dokonywania czynności za prezesa TK jako stronę albo uczestnika postępowania cywilnego” oraz „problemu, czy tę kwestię może oceniać sąd powszechny”. SA podkreślił, że w grudniu 2016 r. nie została podjęta przewidziana w przepisach uchwała Zgromadzenia Ogólnego TK, przedstawiająca prezydentowi kandydatów na stanowisko prezesa. Ponadto w Zgromadzaniu Ogólnym TK z 20 grudnia 2016 r. nie uczestniczyli wszyscy sędziowie TK, którzy złożyli ślubowanie. Brały w nim natomiast udział osoby które „zostały wybrane przez Sejm VIII kadencji na obsadzone stanowiska sędziowskie”.
Obecna prezes TK Julia Przyłębska jeszcze we wrześniu skierowała pismo do SN mówiące o tym, że ani on ani sądy powszechne nie mają kompetencji aby rozstrzygać o wyborze prezesa TK. W związku z tym „konieczne i w pełni zasadne jest zatem postanowienie SN o odmowie odpowiedzi na pytanie prawne”.
Opinie o prezesie Rzepińskim. PO: dbał o niezależność TK, PiS: psuł ten organ
AIP/x-news