Małyszowi dobrze zrobiła krótka przerwa w startach. Ostatnio trenował na skoczni w rodzinnej Wiśle i pod Tatry przyjechał pełen energii. Mimo lekkiego przeziębienia uśmiechał się wczoraj od ucha do ucha. Tak samo zresztą jak trenerzy polskiej kadry. W konkursie obok Orła z Wisły zobaczymy jeszcze ośmiu(!) Polaków. Do zawodów nie awansował faworyt mediów Klimek Murańka. 15-latek skoczył tylko 107 m.
Kwalifikacje oglądało stosunkowo dużo kibiców, ale w centrum miasta nie było widać, że w Zakopanem dzieje się coś istotnego. O tym, że organizowany jest tutaj Puchar Świata, czyli najważniejsza impreza sezonu na Podhalu, przypominała jedynie liczba stoisk z biało-czerwonymi gadżetami.
Miasto mimo trwających w Małopolsce ferii świeci pustkami; jakby sezon się już skończył, a nie zbliżał się właśnie do swojego kulminacyjnego punktu. Wczoraj w południe bez trudu można było znaleźć miejsce w restauracjach w centrum i wolne pokoje, nie tylko w prywatnych kwaterach.
- Zakopane ciężko poznać. Dawniej o tej porze roku tłumy były takie, że trudno było chodzić, a teraz jest spokój jak w jakieś małej osadzie na uboczu. Może jak stolica rozpocznie ferie, to zacznie się jazda - komentuje Jacek Bąkowski, turysta z Krakowa. - Skoki? O tym, że są, mogłem się przekonać w środę w nocy, gdy pod oknami mojego pensjonatu ktoś zaczął krzyczeć: "Adam Małysz!" - uśmiecha się.
Organizatorzy zawodów nie mogą jednak narzekać. Wprawdzie moda na skoki - nie tylko w Polsce - maleje, ale nie tak znacząco, by były problemy ze sprzedażą biletów. 21 tysięcy wejściówek na każdy z konkursów rozeszło się w całości. Co więcej, na Krupówkach, głównej ulicy miasta, rzuca się w oczy widok osób, stojących z kartkami z napisem "kupię bilet". Jednak na ludziach, którzy pamiętają boom na skoki sprzed lat, te informacje nie zrobią najmniejszego wrażenia.
Zakopane ożyje zapewne dzisiaj. Jak przekonują organizatorzy, fala kibiców zacznie zalewać miasto już od rana, choć wszyscy mają graniczące z pewnością przekonanie, że turystycznego Armagedonu nie będzie.
- Sytuacja z 2002 roku, gdzie pod skocznią siedziało 70 tysięcy ludzi, a w mieście nie było gdzie szpilki wcisnąć, prędko się nie powtórzy - zauważa Lech Nadarkiewicz, dyrektor zakopiańskich zawodów PŚ.
Magnesem, który przyciąga kibiców na Wielką Krokiew niezmiennie jest Adam Małysz.
Jakby w odpowiedzi Orzeł z Wisły wczoraj oficjalnie ogłosił, że raczej nie ma zamiaru kończyć kariery po zaplanowanych na luty igrzyskach olimpijskich w Vancouver. To ważna deklaracja, bo oznacza, że te zawody PŚ nie będą ostatnimi w karierze naszego mistrza na Wielkiej Krokwi.
Mogą być też jednymi z najbardziej udanych. Polak, który jest 9. w klasyfikacji generalnej i udział w konkursie miał zagwarantowany z urzędu, oddał wczoraj jeden z najlepszych skoków spośród zawodników z czołówki. Lepszy od niego, a i tak tylko o metr był jedynie Austriak Gregor Schlierenzauer. To żadna różnica, zważywszy, że niedawno Małysz regularnie przegrywał z nim o 10 metrów.
W konkursach rywalizacja będzie jednak znacznie ostrzejsza. Ani w treningach, ani w kwalifikacjach (wygrał jej Fin Matti Hautamaeki) nie pokazał się lider Pucharu Świata Szwajcar Simon Ammann.
Z Polaków oprócz Małysza z niezłej strony pokazali się w kwalifikacjach Kamil Stoch, Łukasz Rutkowski i Krzysztof Miętus. Na belce startowej pojawią się też dzisiaj jeszcze : Dawid Kubacki, Aleksander Zapotoczny, Grzegorz Miętus, Marcin Bachleda i Stefan Hula.
Zadowolony ze swoje postawy był Stoch, który w kwalifikacji zajął dziesiąte miejsce. - Na razie jest nieźle, ale zobaczymy jak będzie w konkursie - podsumował swój skok na 120 metrów zakopiańczyk.
Z uśmiechem opuszczał Wielką Krokiem również inny skoczek, który startuje u siebie w domu. Łukasz Rutkowski zajął we wczorajszych kwalifikacjach 17. miejsce po skoku na 119 metrów. - Staram się skakać spokojnie - mówi Rutkowski. - Tak podchodzę do każdego startu. Również tutaj na dobrze mi znanej skoczni. Jak będzie w samym konkursie, zobaczymy.
Wyniki kwalifikacji i lokaty reprezentantów Polski: 1. Matti Hautamaeki (Finlandia) 139,4 pkt (133 m); 2. David Zauner (Austria) 130,7 (129); 3. Emmanuel Chedal (Francja) 123,5 (125); 4. Andreas Wank (Niemcy) 123,5 (125); 5. Peter Prvec (Słowenia) 121,2 (124); 6. Kalle Keituri (Finlandia) 119,4 (123)...7. Krzysztof Miętus (Polska) 119,3 (123,5); 10. Kamil Stoch (Polska) 117,6 (122); 17. Łukasz Rutkowski (Polska) 112,2 (119); 30. Grzegorz Miętus (Polska) 106,6 (117); 31. Stefan Hula (Polska) 114,9 (115,5); 37. Dawid Kubacki (Polska) 101,2 (104); 38. Andrzej Zapotoczny (Polska) 100,6 (114,5); 39. Marcin Bachleda (Polska) 100,3 (113,5)...46. Maciej Kot (Polska) 91,1 (109,5); 47. Tomisław Tajner (Polska) 85,2 (106,5); 48. Klemens Murańka (Polska) 85,1 (107).