Hura! Nie mam mandatu
- Moim zdaniem, fotoradary ustawiane są w wielu miejscach nie po to, by dbać o poprawę bezpieczeństwa, ale by zarabiać pieniądze dla gmin - mówi Adam Kałka, turysta z Rzgowa pod Łodzią.
Przekonał się o tym boleśnie, gdy w ub.r. pojechał na wakacje nad polskie morze. Zaraz po powrocie z podróży dostał "dwie pamiątki", czyli zdjęcia, jakie fotoradar zrobił mu w drodze na urlop.
Dlatego, jak mówi kierowca, gdy w tym roku wybrał się pod Tatry, bardzo uważał, by historia się nie powtórzyła.
Niestety, gdy kilka dni temu przejeżdżał przez Witów (gm. Kościelisko) spotkał fotoradar, który minął swoim samochodem jadąc z prędkością dokładnie 62 km/h.
- W tym miejscu można było jechać 50 km/h, więc byłem pewny, że urządzenie zrobiło mi zdjęcie - mówi Kałka.
By uniknąć zbędnych formalności zatrzymał się i podszedł do strażnika. Zapytał, gdzie ma pojechać, by od razu zapłacić mandat. Ku swojemu szczęściu usłyszał, że zdjęcia mu nie zrobiono, bo jechał... zbyt wolno.
Nie chcą łupić gości
Okazuje się, że straż gminna w Kościelisku jest dla kierowców tolerancyjna.
- Nasze przenośne urządzenie jest ustawione tak, że wykonuje zdjęcia kierowcom tylko, gdy przekroczą dopuszczoną na danym odcinku prędkość o ponad 18 km - mówi Marceli Wielopolski, komendant straży. To oznacza, że można jechać 67 km/h w miejscu, w którym jest ograniczenie do 50 km. Uważa, że to całkiem spory margines, w jakim kierowca naprawdę powinien się zmieścić. Tak wysoki pułap wprowadzono, bo strażnicy nie chcą zarabiać na kierowcach, a tylko strzec przed piratami drogowymi. Komendant dodaje, że Kościelisko jest gminą turystyczną i głupio byłoby, gdyby turyści z powodu nałożonego mandatu mieli negatywne wspomnienia z pobytu w tym miejscu.
Morze: bez skrupułów
Okazuje się, że 18 km/h "mandatowej tolerancji" to naprawdę dużo.
- U nas mandaty wystawiane są już po przekroczeniu prędkości o 11 km/h - mówi Paweł Wrycza, komendant straży gminnej w Trzebielinie (przy trasie do Ustki). Przyznaje, że to rygorystyczny limit.
- Karanie za przekroczenie prędkości poniżej 10 km/h jest zabronione ustawowo, więc tak naprawdę my wystawiamy mandaty już od najniższych przewinień - kończy komendant Wrycza.
Zapewnia, że taka skrupulatność jest podyktowana... bezpieczeństwem na drogach. Jak sprawdziła "Krakowska", identyczny limit fotoradarowej tolerancji (11 km/h) ma większość straży na Pomorzu.
Kasa i tak się zgadza
Co ciekawe, wyrozumiałość dla kierowców i tak się Kościelisku opłaca. Mimo że po podniesieniu granicy tolerancji miejscowy fotoradar zrobił w czerwcu br. (wg szacunków komendanta Wielopolskiego) około 40 procent mniej zdjęć jak w analogicznym okresie przed rokiem, to jednak do budżetu gminy z tytułu jego działania spłynie podobna kwota jak dotychczas.
- W 2014 r. gmina na mandatach zarobiła 1,2 mln zł - mówi Stanisława Czubernat, skarbnik gminy. W br. plan zakłada, że będzie to kwota 1,4 mln zł.
Jak to możliwe? Gmina wystawi mniej mandatów, ale na wyższe kwoty i za poważniejsze wykroczenia.
- Dzięki fotoradarowi naprawdę jest w tych miejscach bezpieczniej - mówi sołtys Kościeliska Mateusz Nędza Kubiniec. Wypadki tam są rzadkością.