Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Cywka: Wygraliśmy mały finał [WIDEO]

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Andrzej Banaś
Tomasz Cywka miał problemy zdrowotne przed meczem z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza, ale ostatecznie zagrał. I to on miał duży wkład w pierwszego gola, jakiego zdobywła Wisła w Niecieczy. Po jego strzale piłkę do bramki skierował bowiem pechowo Artem Putiwcew.

– To był taki szarpany mecz – mówi Tomasz Cywka. – Były w nim wzloty i upadki. Dobrze zaczęliśmy, później było wyrównanie, a jeszcze później musieliśmy gonić wynik. Najważniejsze jednak są trzy punkty. Graliśmy w tym meczu o zwycięstwo. Mówiliśmy sobie, że to dla nas taki mały finał i wygraliśmy go.

O okolicznościach pierwszej bramki dla Wisły, piłkarz mówi: – Najważniejsze, że wpadło, a myślę, że po moim strzale nie leciało to w światło bramki, więc sprawiedliwie ten gol został uznany jako „samobój”.

autor: Bartosz Karcz

Później jednak wiślacy przeżywali trudne chwile, szczególnie gdy zespół Bruk-Betu Termaliki strzelił gola na 2:1. – Myślę, że cała drużyna wierzyła, a ja na pewno, że możemy wygrać ten mecz. Poprzednie spotkania pokazały już, że potrafimy grać do końca. I tak też się stało. Niesamowite gratulacje dla „Zakiego”, że potrafił wejść na boisko i zrobić to, co zrobił.

Cywka wspomina, że gra do ostatnich sekund to już znak firmowy Wisły. Zapytany, co takiego jest w zespole z ul. Reymonta, że nigdy się nie poddaje, odpowiada: – Przede wszystkim jest w nas wiara. Jeśli zadowolilibyśmy się w tym wypadku remisem, to trudno byłoby wygrać. Ale w nas jest wiara, tym bardziej, że to już przecież zdarzało się w przeszłości. Teraz kolejny raz. Będziemy wiedzieć w kolejnych meczach, że gramy do 95 minuty o zwycięstwo. Obojętnie, jaki jest wynik.

W meczu w Niecieczy na prawym skrzydle zagrał Petar Brlek. Cywka, zapytany, jak współpracowało się mu z Chorwatem, mówi: – Mieliśmy wszystko ustalone. Ja wiedziałem, co mam robić, Petar również. Tutaj nie było żadnych problemów. Ja i on wiedzieliśmy, jak się mamy zachowywać.

Zmiana była również w obronie. Na jej środku zagrał Alan Uryga. – Z Alanem też miałem okazję już grać w przeszłości – tłumaczy Cywka. – Zresztą trenujemy też często. Jest dużo rotacji podczas treningów. Ja wiedziałem, jak gra Alan, a on wiedział, jak gram ja. Oczywiście, jeśli gra się jeden raz razem na kilkanaście spotkań, to nie jest to tak wytrenowane, ale myślę, że też nie było większych problemów.

Teraz przed wiślakami mecz z Zagłębiem Lubin, który może przesądzić o tym, że krakowianie zajmą piąte miejsce po sezonie zasadniczym. – Z tego, co wiem, to matematycznie jeszcze nie jesteśmy w pierwszej ósemce – mówi Cywka. – Gramy zatem kolejne mecze, żeby tych punktów uzbierać jak najwięcej. Broń Boże nie zadowalamy się tym, co jest. W tych dwóch meczach, które zostały, gramy o sześć punktów.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska