"Żubry" ekstraklasowy rok rozpoczęły dobrze, strzelając gola na 1:0 w meczu ze Stalą Mielec. Dobrze rozpoczynały też trzy następne mecze, także obejmując prowadzenie. Ale żadnego z tych spotkań nie wygrały. Bilans: dwa remisy, dwie porażki.
- Już nie chcę wracać do tych spraw odnośnie doświadczenia czy też zdobywania doświadczenia w tej lidze, ale to jest naprawdę coś, co nam spędza trochę sen z powiek - przyznał szkoleniowiec Puszczy. - W każdym z czterech meczów wygrywaliśmy, w każdym mogliśmy pokusić się o punkty. I to z jednej strony pokazuje, jak niewiele nam brakuje, a z drugiej, no, daje takie niezadowolenie, że byliśmy tak blisko, że można było sięgnąć po więcej. I mam nadzieję, że to niezadowolenie spowoduje jeszcze większą determinację w tym, żeby w tych naszych słabościach radzić sobie lepiej i działać tak, żeby mecze kończyć innymi wynikami.
Ostatnia porażka była szczególnie bolesna, bo niepołomiczanie przegrali z ŁKS-em Łódź, czyli drużyną będącą na dnie ekstraklasy, która wcześniej przez pół roku nie potrafiła odnieść zwycięstwa. Tułacz nie krył, że "morale zespołu trzeba było cały tydzień podnosić", ale nie ma obaw o poziom mobilizacji drużyny w meczu z Rakowem.
- Dla nas, dla Puszczy, dla klubu mierzenie się na tym poziomie z mistrzem Polski zawsze jest czymś wyjątkowym - podkreślił trener Puszczy. - Liczę bardzo na to, że powalczymy, że zmusimy rywala do jak największego wysiłku, a sami będziemy oczekiwać od siebie zdobyczy punktowych i jak najlepszej gry. Jesteśmy ambitnymi ludźmi i tak też postrzegam naszą drużynę, moich zawodników. Że będziemy do końca walczyć o to, żeby w tej elicie zostać.
Tułacz przyznał, że mierzenie się z mistrzem Polski "powinno dodawać jego zawodnikom więcej energii, animuszu". Jak będzie, zobaczymy w sobotę 9 marca na stadionie Cracovii. Początek spotkania o godz. 17.30.
