- Dostałem SMS o takiej treści: "Cześć tu Tony Hawk". Pomyślałem, że to żart - mówi Maciej Heczko, znany krakowski i polski skateboardzista. - Po chwili przyszedł drugi SMS. "To nie żart, chciałbym pojeździć w Krakowie".
Tony Hawk przyjechał pod Wawel wraz z wyścigiem samochodowym Gumball 3000, w którym biorą udział światowej sławy celebryci i milionerzy. Amerykanin należy do jednych i drugich: jest ikoną deskorolki, sławę przyniosły mu nie tylko wyniki sportowe, ale także popularna gra wideo. W związku z tym na jego koncie znajdują się miliony dolarów.
W stolicy można go było obejrzeć z daleka, w Krakowie był na wyciągnięcie ręki. - Tony chciał w Krakowie pojeździć w spokoju, bez tysięcy fanów wokół - opowiada Heczko, redaktor portalu skatenews.pl. - Pojechaliśmy do skateparku w Mistrzejowicach, który był prawie pusty. Jeździło tylko kilka osób, które na widok Tony’ego mało nie spadły z desek.
Amerykanin wraz z dwoma kumplami odbyli dwugodzinną sesję. - Okazali się bardzo fajnymi facetami, normalnymi, nie zachowywali się jak gwiazdy - opowiada Heczko. - Jednemu ze skateboardzistów nawet podarowali deskę.
W miarę upływu minut w parku zaczęło pojawiać się coraz więcej osób. - Ktoś wrzucił zdjęcie do Internetu i zaczęli się zjeżdżać nowi ludzie - dodaje Heczko. Gdy grupa się powiększyła, Hawk postanowił pojechać swoim białym Land Roverem na obiad. Okazało się, że bardzo smakowała mu polska kuchnia. - Był nią zachwycony, zwłaszcza zupą gulaszową - mówi Heczko. - Śmiał się nawet, że trzeba by otworzyć polską restaurację w Los Angeles.
Na koniec wymienili się e-mailami. - Mam pomysł, by zorganizować dużą imprezę i zaprosić na nią Tony’ego. Teraz kontakt jest o wiele łatwiejszy - mówi Heczko.
Tym bardziej, że Amerykanin wrzucił na swój profil na Facebooku zdjęcie z Krakowa, dziękując Maciejowi Heczce za gościnę. Dzięki temu o mieście ma szansę dowiedzieć się 4,5 mln osób lubiących sportowca na Facebooku.