Horror na autostradzie! Tragiczny wypadek wstrząsnął Mokrzyskami
Było już ciemno, gdy bordowe renault megane, którym kierowała 21-letnia Joanna P. wjechało na autostradę Kraków-Tarnów. Siatkarka I-ligowej drużyny Karpaty Krosno wiozła czterech kolegów, także siatkarzy. Z Krosna wyjechali po godz. 19, po zakończeniu treningu. Jechali do Katowic. Na Śląsku mieli być około godziny 23. Śmierć czekała na nich koło Mokrzysk.
- Nie spieszyliśmy się, Asia jechała ostrożnie i rozważnie - zeznał w prokuraturze Krystian L., który siedział na fotelu pasażera. Podobnie sytuację opisywał Bartosz Wojtal. Obaj sportowcy chwalą za rozważną jazdę swoją koleżankę, która prawo jazdy posiadała dopiero od trzech lat.
W Tarnowie samochód zatrzymuje się na stacji benzynowej. Jeden z siatkarzy telefonuje do dziewczyny, która czekała na niego w Katowicach. Wszyscy są w doskonałych nastrojach.
Głośny huk
Dwadzieścia minut później cała piątka kontynuuje podróż autostradą. Renault jedzie z prędkością 140 km na godzinę - dopuszczalną na tym odcinku trasy. Ruch jest umiarkowany, droga sucha.
Joanna P., która samochód kupiła zaledwie trzy miesiące wcześniej, jedzie spokojnie lewym pasem drogi. Na drodze zachowuje się pewnie, bo - jak podkreśla - trasę przejechała już wcześniej kilkakrotnie. W pewnym momencie chce wyprzedzić jadący sąsiednim pasem samochód. Rezygnuje, gdy dostrzega zbliżający się z tyłu inny pojazd.
- Puściłam go, zjeżdżając na prawo, zaraz po tym chciałam wrócić na lewy pas by kontynuować jazdę - zeznaje siatkarka.
Gdy wraca na lewy pas dochodzi do wypadku. Jest godzina 21.25. Renault znajduje się na wysokości Mokrzysk.
Co się stało? Joanna P. opowiada, że usłyszała huk. Zaczęła hamować, bo pojazd ściągało mocno na prawą stronę. Renault odbija się o bariery ochronne na autostradzie. Według relacji świadków pojazd kilka razy koziołkuje. Trzej siatkarze, którzy siedzieli na tylnej kanapie samochodu, wypadają na zewnątrz. Dariusz Zborowski oraz Kamil Maj giną na miejscu. Krystian L., Bartosz W. oraz Joanna P. trafiają do szpitala. Ta trójka przeżyła.
Potrzebny biegły
Badający okoliczności wypadku śledczy z Brzeska zdecydowali się na powołanie biegłego, który zbadał stan renault. Joanna P. podczas przesłuchania wspomina bowiem, że tragicznego dnia musiała odwiedzić wulkanizatora. Opisywała, że opony samochodu były lekko „sflaczałe”. Dodaje, że planując wyjazd do Katowic chciała mieć pewność, iż pojazd jest w stu procentach sprawny.
Eksspertyza, która dotarła do prokuratury, jednoznacznie wskazała, że pojazd w chwili wypadku był sprawny i jego stan nie miał wypływu na zdarzenie.
W sprawie wypowiedzieli się także dwaj biegli z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych.
Z ich analizy wynika, że renault megane tuż przed tragedią rzeczywiście jechał z dozwoloną prędkością. Eksperci zwrócili jednak uwagę, że według nich przyczyną wypadku był „nieprawidłowy i nierozważny” sposób prowadzenia pojazdu przez Joannę P.
Jakie błędy?
Rekonstruktorzy nie potrafili tylko jednoznacznie wskazać jakie manewry kierującej lub jaki błąd doprowadził do utraty przez nią panowania nad samochodem.
Mimo tego prokuratura zdecydowała się na postawienie 21-zawodniczce zarzutu nieumyślnego spowodowana wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Kobieta nie przyznaje się do winy.
Kilka dni temu do brzeskiego sądu trafił akt oskarżenia w tej sprawie.
- Prokurator domaga się dla oskarżonej kary półtora roku pozbawienia wolności, w zawieszeniu na trzy lata próby - informuje Zbigniew Małysa, sędzia z Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Brzesku. Terminu pierwszej rozprawy w procesie jeszcze nie wyznaczono.