
Duet pracował w Nowym Sączu przez... niecały miesiąc. W tym czasie udało się odnieść dwa ligowe zwycięstwa (w tym 2:1 ze Stalą Mielec) i remis przy jednej porażce, co sprawiło, że "Duma Krainy Lachów" zachowała pierwszoligowy byt finiszując ostatecznie na 12. miejscu w tabeli, ale z raptem 4 punktami więcej niż trzecia od końca Olimpia Grudziądz, która spadła do drugiej ligi.
Piotr Świerczewski otrzymał ofertę dalszego prowadzenia klubu z miasta nad Dunajcem, ale między wierszami wspominał, że jeśli już miałby gdzieś dłużej pracować, musi mieć zapewniony względny komfort działania. Nie był zainteresowany dalszą współpracą, ale swoją misję wykonał, wraz z Jałochą, bardzo skutecznie.

Tomasz Kafarski (47 lat). Przy Kilińskiego pracował od czerwca 2018 roku do lipca 2020, czyli... niezwykle długo jak na polskie realia. Drużynę zostawił na wspomnianym 15. miejscu w tabeli i nigdy nie dowiemy się czy zdołałby ją wyrwać z impasu. On twierdził, że tak. W debiutanckim sezonie w Nowym Sączu zajął z Sandecją świetne 4. miejsce w lidze, ale jednak bez większych szans na awans do elity. Podopieczni Tomasza Kafarskiego stracili wówczas do drugiego ŁKS (bezpośredni awans) 14 punktów.

Kazimierz Moskal (55 lat). W grudniu 2017 roku powierzono mu misję uratowania Sandecji przed spadkiem z ówczesnej Lotto Ekstraklasy. W maju następnego roku sądeczanie wywalczyli jednak ostatnie miejsce w elicie i musieli wracać na boiska pierwszej ligi. Kontrakt Moskala wygasający z końcem czerwca nie został przedłużony.

Radosław Mroczkowski (54 lata). W Sandecji od stycznia 2016 do grudnia 2017. Ze swoim zespołem wywalczył historyczny awans na boiska ekstraklasy. Wiosną po siedmiu zwycięstwach z rzędu sądeczanie znaleźli się w gronie zespołów mogących realnie myśleć o awansie. Ostatecznie udało się zwyciężyć rozgrywki Nice 1. Ligi z trzema punktami przewagi nad drugim Górnikiem Zabrze. W ekstraklasie nie było już tak kolorowo i zastąpił go Moskal.