Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener Wacha do Polaków: będziecie mieć mistrza świata

Redakcja
To przyszły czempion - trener Juan De Leon pokazuje na Mariusza Wacha
To przyszły czempion - trener Juan De Leon pokazuje na Mariusza Wacha globalboxing
Mariusz ma nie tylko talent do boksu, ale również nie boi się ciężkiej pracy, umie słuchać i jest inteligentny. To wszystko pomoże mu zostać niepokonanym mistrzem świata wagi ciężkiej i znaczącą postacią w historii tej dyscypliny - tak o Mariuszu Wachu, pięściarzu z Krakowa, mówi w rozmowie z "Gazetą Krakowską" jego trener, Juan De Leon.

Wach, Łaszczyk i Chudecki wylądowali w USA

- Co Pan sobie pomyślał, gdy pierwszy raz zobaczył Mariusza Wacha?
- Najpierw: "wow, ale wysoki chłop". A potem przemknęła mi jeszcze przez głowę myśl, że oto jest szansa, na którą się czeka i której nie można przegapić. Pamiętam, że pierwszy raz spotkaliśmy się w kwietniu, w Global Boxing Gym w New Jersey.

- Słyszał Pan o nim wcześniej?
- Tak, dużo mówił mi o nim Jimmy Burchfield (znany amerykański promotor - red.).

- Miał Pan jakieś wątpliwości przed rozpoczęciem współpracy z Mariuszem?
- Żadnych. Od pierwszego spotkania, od pierwszej rozmowy, wiedziałem, że się dogadamy. Od razu złapaliśmy dobry kontakt. Chyba obaj szybko zrozumieliśmy, że chcemy spełnić to samo marzenie.

- Zdobyć mistrzostwo świata?
- Dokładnie.

- Praca z nim to największe wyzwanie w Pańskiej trenerskiej karierze?
- Na pewno jedno z największych. Z pięściarzy wagi ciężkiej pracowałem też z Baby Joe Mesim (niepokonany w 36 walkach, kilka lat temu skończył karierę z powodów zdrowotnych, teraz jest politykiem - red.).

- On jednak nie był mistrzem, nie walczył z najlepszymi na świecie.
- Dlatego praca z Mariuszem jest tak ekscytująca. On będzie miał swoje szanse. We właściwym czasie. Czas pokaże, czy zostanie mistrzem. Ja wierzę, że tak.

- Mariusz wskoczył do bokserskiej elity wyjątkowo szybko. To była dla Pana niespodzianka?
- W żadnym wypadku. Udało mu się to, bo ma wielki potencjał. Ma nie tylko talent do boksu, ale również nie boi się ciężkiej pracy, umie słuchać i jest inteligentny. To wszystko pomoże mu zostać mistrzem świata wagi ciężkiej i znaczącą postacią w historii tej dyscypliny.

- Pan jest także specjalistą od reklamy?
- (śmiech) Po prostu widzę jego możliwości. Nie brałbym się za to, gdybym w niego nie wierzył.

- Mariusz zrobił duży postęp od chwili, kiedy zaczęliście razem pracować?
- Gdyby posłużyć się skalą od jeden do dziesięciu, to kiedy zaczynaliśmy, oceniłbym go na trzy, a teraz to już jest ósemka. Progres jest bardzo widoczny, ale wiele nauki jeszcze przed nim.

- Mariusz ma już 32 lata. Może być jeszcze lepszy?
- Oczywiście. Ma wystarczająco dużo czasu, żeby stać się jednym z najlepszych pięściarzy wagi ciężkiej na świecie.

- Narzeka czasem na ciężkie treningi?
- To ciekawe, ale nigdy. Ani razu nie usłyszałem od niego, że jest zmęczony. Jest wręcz odwrotnie, to ja zazwyczaj mam dość. Pod koniec zajęć jestem wykończony, w ostatnich minutach tylko siedzę, sapię i coś do niego mówię. Rób tak, rób inaczej. Na nic innego nie mam siły (śmiech).

- W Polsce legendą ciągle jest Andrzej Gołota. Mariusz może go przebić popularnością?
- Z tego co wiem, obaj są zupełnie różnymi ludźmi. Mają dobre serca, ale różne charaktery. Andrewa poznałem jeszcze zanim stał się znany, bo mój brat Carlos "Sugar" De Leon trenował w tej samej co on Windie City Gym w Chicago. Wiedzieliśmy, że Gołota zrobi karierę. Mariusz jest inny. Zdeterminowany, ale skromny. On nie jest typem supergwiazdy, faceta, który będzie królował w talk-shows i robił wokół siebie dużo szumu. To raczej taki cichy bohater, który lubi pomagać ludziom. No i pomoże też światowemu boksowi.

- Podstawowym problemem Gołoty była słaba psychika. Źle znosił presję, "pękał" w trudnych momentach. Mariusz jest silniejszy?
- Bez dwóch zdań. Jest silniejszy również dlatego, że widział jak Gołota marnuje swoje szanse. To dla boksera wielka nauka, która pomaga stać się lepszym, bardziej świadomym fighterem.

- Jakie są najsilniejsze strony Mariusza?
- Dwie jego podstawowe zalety przychodzą mi do głowy od razu: dobra obrona i świetna praca nóg. Wie, po co jest w ringu i jak w nim się poruszać.

- A najsłabsze?
- Nie wie niestety, kiedy powiedzieć "stop" podczas treningów. Gdyby go nie hamować, to zapracowałby się na amen.

- Będzie kiedykolwiek gotów do walki z którymś z braci Kliczków?
- Jeśli przez najbliższy rok będzie trenował ze mną w Stanach i stoczy w tym czasie przynajmniej cztery mocne walki, to chciałbym go zobaczyć na ringu z jednym z Kliczków w pierwszym kwartale 2013 roku. Jeśli te warunki zostaną spełnione, pokona Kliczkę i zostanie mistrzem. Powiem więcej: potem będzie niepokonany i zdobędzie wszystkie tytuły. Jedyne, co musi zrobić, to zostać w USA, trenować i walczyć.

- Mariusz jest takim typem "Rocky'ego"? Wyobraża Pan sobie hollywoodzki film oparty na jego historii?
- Oczywiście, niemożliwe nie istnieje. W Ameryce mówimy też tak: ogranicza nas tylko niebo.

- Nie tylko w Ameryce tak się mówi.
- Sami widzicie. Z Mariuszem i Rockym jest tylko jeden problem. Mariusz jest znacznie wyższy. Sylvester Stallone nie mógłby go zagrać (śmiech).

- Kto jest Pańskim ulubionym bokserem?
- Mój starszy brat Carlos "Sugar" De Leon, który był cztery razy mistrzem świata w wadze junior ciężkiej. Boks to nie jest lekki kawałek chleba. Mój brat na ringu ryzykował swoje zdrowie po to, żeby zatroszczyć się o rodzinę. To dla mnie wielka postać (Carlos też jest w sztabie trenerskim Wacha - red.).

- Lubi Pan oglądać i analizować stare walki?
- Bardzo. Nie jestem chyba jednak bardzo oryginalny, bo najbardziej lubię słynne starcie Muhammada Ali z George'em Foremanem, czyli Rumble In The Jungle. To było coś pięknego.

- To co by Pan wziął z tych dwóch bokserów i dał Wachowi? Szybkość Alego i siłę ciosu Foremana?
- Może was zaskoczę, ale już dużo z nich ma. Pracę nóg ma podobną do Alego, ma też jego rytm, a przy okazji dysponuje bardzo mocnym ciosem. Naprawdę wy Polacy macie świetnego boksera.

- Coś więcej o polskim boksie Pan wie? Zna nazwiska, fakty, historie?
- Poznałem kilku polskich bokserów, nawet nie licząc Gołoty i Mariusza. Ciekawostką jest, że w pewnym sensie Baby Joe Mesi też podpada po tę kategorię, ponieważ jego mama Barbara była Polką.

- Następnym rywalem Mariusza będzie - 24 marca - potężny Tye Fields. To zawodnik z jakiej półki?
- Tye to dobry pięściarz, silny i wysoki. Ale Mariusz jest lepszym bokserem.

- A już niedługo najlepszym z najlepszych?
- Do tego zmierzamy.

Rozmawiali: Przemysław Franczak i Łukasz Madej

Wybieramy najlepszego piłkarza i trenera Małopolski! Weź udział w plebiscycie!

Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i oddaj głos!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska