Tym razem nie było niespodzianek, jeśli chodzi o wyjściowy skład Wisły Kraków. Trener Mariusz Jop wrócił do takiego ustawienia, jakie stosował najczęściej w ostatnim czasie.
Nie było też niespodzianki, że od pierwszych minut krakowianie mieli w tym meczu dużą przewagę, dłużej utrzymywali się przy piłce. Nie zdołali jednak wykreować nawet jednej sytuacji, a już musieli gonić wynik, bo w 6 min nastąpiło prawdziwe trzęsienie ziemi. W dodatku w znacznym stopniu na własne życzenie. To był pierwszy ofensywny wypad Chrobrego. Sprawę mógł wyjaśnić Wiktor Biedrzycki, ale za krótko podał do Patryka Letkiewicza. Ten zdołał dotknąć piłkę, ale jej nie złapał. A że wyszedł daleko z bramki… Cóż, asekuracja nie pomogła, piłka trafiła do Mateusza Ozimka, ten zagrał jeszcze do Szymona Bartlewicza, który nie miał już problemów z kopnięciem do siatki.
Trudny początek meczu Wisły z Chrobrym
Wiślacy byli lekko zaskoczeni takim obrotem sprawy. Potrzebowali kilku minut, żeby odzyskać równowagę. Wciąż jednak, choć mieli wyraźną przewagę, grali po prostu za wolno. To pozwalało przesuwać głogowianom, zamykać dostęp do swojej bramki i o sytuacje było bardzo trudno. Takie jednak pojawiły się, gdy dwukrotnie z woleja próbował uderzać Frederico Duarte. Obie próby były jednak mocno nieudane. Piłka po nich mijała wyraźnie cel.
Gospodarze źle również zakładali pressing. To nie był taki mocny doskok do rywala, który zmuszałby go do wybijania piłki na oślep. W końcu jednak krakowianie przyspieszyli. Po dalekim podaniu Rafała Mikulca piłka trafiła do Angela Baeny, ten dobrze zastawił się w środku pola przy starciu z Kacprem Tabisiem (goście domagali się tutaj odgwizdania faulu, ale sędzia uznał, że wszystko było w porządku), odwrócił się z piłką i pobiegł na bramkę Chrobrego. Całość Hiszpan zakończył mocnym strzałem. Po drodze piłka jeszcze odbiła się od Myrsolava Mazura, co zmyliło Pawła Lenarcika. Mieliśmy jeszcze odbicie od poprzeczki i w końcu futbolówka wylądowała w siatce.
Gol dodał wiślakom animuszu. Już do końca pierwszej połowy dominowali zdecydowanie. Problemem były jednak wciąż sytuacje, ich stwarzanie. Chrobry bronił się tak głęboko, że ciężko było znaleźć lukę. Inna sprawa, że lepsza mogła być jakość strzałów, jakie oddawali krakowianie. Znaczna ich część była niecelna. Najlepszą okazję w tym fragmencie gry miał Łukasz Zwoliński, który w 33 min dobrze przyjął piłkę, obrócił się z nią i uderzył płasko. Siła tego uderzenia była, zabrakło nieco precyzji. Paweł Lenarcik efektowną paradą obronił ten strzał.
Rodado nie potrzebuje wiele czasu, by strzelić gola
Podopieczni Mariusza Jopa po pierwszej połowie mieli prawo być źli. Dominowali we wszystkich statystykach. Piłkę mieli przez 64 procent czasu gry, oddali 11 strzałów przy zaledwie dwóch rywali, ale w tej najważniejszej rubryce, bramek, mieliśmy remis.
Druga połowa rozpoczęła się tak, jak zakończyła pierwsza, czyli od ataków Wisły. I tak jak w pierwszej części, najpierw świetną okazję na gola miał… Chrobry. Po jednym z pierwszych ataków głogowian i dośrodkowaniu z prawej strony, dosłownie z pięciu metrów głową strzelał Mateusz Lewandowski. Pomylił się nieznacznie.
A po chwili na boisku pojawił Angel Rodado, który wrócił do gry po przerwie spowodowanej kontuzją barku. I błyskawicznie potwierdziło się kolejny raz, ile on znaczy dla Wisły. Potrzebował zaledwie kilku minut, żeby huknąć sprzed pola karnego. Mocno, precyzyjnie - Wisła objęła prowadzenie 2:1.
Chrobry po stracie gola zaczął grać nieco odważniej, ale pierwsza w tym okresie klarowną okazję miała Wisła. Po wyrzucie z autu i przedłużeniu piłka trafiła na piąty metrów do Alana Urygi. Ten strzelił natychmiast głową, ale wprost w Pawła Lenarcika, który przeniósł piłkę nad poprzeczkę.
W 76 min znów po wyrzucie piłki z autu Wisła miała kolejną okazję. Tym razem z bliska i nogą strzelał Bartosz Jaroch. Nie przymierzył jednak dobrze i piłka minęła cel.
Fakt, że Wisła nie strzelała trzeciej bramki powodował, że im bliżej było końca, tym robiło się coraz bardziej nerwowo. Chrobry nie rezygnował bowiem z ataków, a krakowianie nie potrafili się dłużej utrzymać przy piłce.
W doliczonym czasie gry kapitalną interwencją popisał się Patryk Letkiewicz, który obronił mocny strzał z woleja Dawida Hanca. To była dla Chrobrego ostatnia szansa. Na więcej wiślacy już nie pozwolili i wygrali trzeci mecz z rzędu.
Wisła Kraków - Chrobry Głogów 2:1 (1:1)
Bramki: 0:1 Bartlewicz 6, 1:1 Baena 24, 2:1 Rodado 61.
Wisła: Letkiewicz - Jaroch, Uryga, Biedrzycki, Mikulec - Poletanović (75 Carbo), Igbekeme - Baena (83 Kiss), Sukiennicki (46 Alfaro), Duarte (58 Rodado) - Zwoliński (74 Duda).
Chrobry: Lenarcik - Tupaj, Lewkot, Mazur, Szarek – Ozimek (77 Hanc), Mandrysz (78 Mucha) – Tabiś (58 Kuzdra), Bonecki (64 Lebedyński), Bartlewicz (64 Antczak) - Lewandowski.
Sędziował: Piotr Rzucidło (Warszawa). Żółte kartki: Mikulec, Duda, Jaroch - Lenarcik, Mandrysz, Tabiś. Widzów: 13 324.
Tak kibice wspierali Wisłę Kraków na meczu z Chrobrym Głogów...
