WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
Na początek Kazimierz Moskal powiedział: - Przede wszystkim to, co czuję, to wielki niedosyt, bo stwarzając sobie tyle sytuacji, musimy strzelić przynajmniej kilka bramek. Bramka stracona po stałym fragmencie. Ten początek może nie był w naszym wykonaniu najlepszy, ale jeśli mam być szczery, mogłem się tego spodziewać po tym czwartkowym meczu, po podróżach. Musieliśmy wejść w ten mecz jakoś i nie było to najlepsze wejście, ale tak jak powiedziałem, jeśli w takim meczu masz tyle sytuacji, to musisz je wykorzystać choćby nie wiem co. Trochę graliśmy zbyt nerwowo w pobliżu pola karnego Kotwicy. Stąd udało się tylko w końcówce strzelić bramkę wyrównującą.
Kazimierz Moskal, zapytany czy pamięta w swojej karierze mecz, w którym jego zespół byłby tak bardzo nieskuteczny, odparł: - Trudno mi sobie teraz tak na szybko przypomnieć. Nie wiem czy akurat prowadząc Wisłę, ale pewnie jakieś takie mecze w mojej historii były, ale ciężko mi w tej chwili tak na szybko sobie przypomnieć.
W przerwie mecz zakończył Igor Łasicki. Zapytany, co było powodem zmiany środkowego obrońcy Wisły, Moskal powiedział: - Zmiana była spowodowana tym, że Igor znów zaczął odczuwać znowu to kolano i nie chcieliśmy ryzykować. Chciał jeszcze wyjść na drugą połowę i zobaczyć jak to będzie wyglądało, ale nie chcieliśmy, żeby tam coś się pogłębiło, bo Igor jest po trudnym okresie, kiedy rehabilitował się, nie było go w kadrze meczowej. Zagrał teraz w Brugii i chcieliśmy uniknąć jakichś poważniejszych urazów, ale i tak nie wiemy, co tam tak naprawdę się zadziało. Dopiero po badaniach będziemy mądrzejsi.
Trener Wisły został poproszony o ocenę gry Jamesa Igbekeme, który zaliczył ponowny debiut w barwach Wisły. Szkoleniowiec powiedział: - Wiadomo, po tak długim okresie gdy nie grał, nie było go z nami, wyszedł dzisiaj po raz pierwszy. Tutaj nie mogliśmy się spodziewać wielkich fajerwerków z jego strony. Tak jak przypuszczałem, że 45 spokojnie, pewnie da radę. Dał więcej, ale ta zmiana też spowodowana była tym, że było i zmęczenie i ta żółta kartka na jego koncie. Chcieliśmy uniknąć bardziej przykrych konsekwencji.
Dopytywany jak poprawić skuteczność, trener Wisły z kolei dodał: - Ten czas, który przed nami, na pewno będziemy w końcu chcieli spożytkować i potrenować normalnie. Przygotować się do meczu z Wartą. Później znów mamy mecze co trzy dni, ale taki to był okres, że na treningi było bardzo mało czasu. To nie zwalnia nas, nie usprawiedliwia nas jeśli chodzi o tę nieskuteczność, bo sytuacje były bardzo klarowne.
Padło też pytanie dlaczego trener Wisły głośno krzyczał do swoich zawodników, żeby nie wrzucali każdej piłki w pole karne. Kazimierz Moskal wytłumaczył to w następujący sposób: - Z tego wynikało, że mamy zawodników o niezłej wartości piłkarskiej, a w bramce Kotwicy stał Marek Kozioł, który zasięgu ma ze trzy metry i bez sensu było dośrodkowywać piłki w pole karne, bo wszystko stawało się jego łupem i chcieliśmy bardziej kombinacyjnie w polu karnym zagrać.
Ryszard Tarasiewicz: Wisła jest na najlepszej drodze, żeby awansować bezpośrednio
Trener Kotwicy Ryszard Tarasiewicz na początku powiedział: - Wiedzieliśmy z kim się mierzymy. Wisła, tak jak i - moim zdaniem - Arka Gdynia mają największy potencjał piłkarski. Uważam, że dzisiaj zagraliśmy na tyle, ile mogliśmy w tych pierwszych sześciu kolejkach, abstrahując od meczu ze Zniczem, bo gdybyśmy tak grali, jak dzisiaj z Wisłą, to na pewno byśmy wywieźli z Pruszkowa punkty. Może nie wszystkie, ale większość sytuacji, które sobie stworzyła Wisła, wynikały z tego, że po odbiorze naszym na 20-25 metrze za szybko traciliśmy piłkę w sytuacjach, gdy mogliśmy albo ją szybciej wyekspediować do przodu, ewentualnie utrzymać się przy piłce i wymusić faul. Chcieliśmy za bardzo grać technicznie, powiedziałbym elegancko. W momencie ataku pozycyjnego Wisły znowu ta szóstka, siódemka czy nawet ósemka zawodników z Krakowa zostawała blisko naszego pola karnego. Trzeba też docenić postawę Marka w bramce. Po to właśnie te największe ekipy, my taką nie jesteśmy, ale mówię, też liczą na postawę bramkarza. Na pewno bardzo cenny punkt z - jeszcze raz powtarzam - zespołem, dzisiaj była ósma kolejka, a oni mają 26 czy nawet więcej z zaległymi meczami, Wisła jest na najlepszej drodze, żeby awansować bezpośrednio. Nie chciałbym tutaj wyolbrzymiać naszego wyniku, ale taka jest prawda. Jeszcze raz gratulacje za postawę mojego zespołu, który bardzo dobrze bronił w polu karnym. Tak jak życzę powodzenia naszemu zespołowi w następnych meczach, tak i Wiśle Kraków.
Poproszony o ocenę gry strzelca bramki dla Kotwicy Michała Kozajdy trener Kotwicy powiedział: - Mógłbym też, jak niektórzy trenerzy chcą uwypuklić swoją wielkość niejednokrotnie… Bramkę strzeliliśmy, którą - powiem szczerze - przygotowaliśmy. Przez ostatnie dwa, trzy dni dużo ćwiczyliśmy stałych fragmentów gry i ta bramka muszę szczerze powiedzieć tego, nad czym pracowaliśmy na treningach. „Kozi” jest bardzo dobrym i bardzo równo grającym obrońcą, który ma wszystkie predyspozycje, żeby grać na dużo, dużo wyższym poziomie. My na dzisiaj mamy to szczęście, że mamy go w zespole.
Szkoleniowiec gospodarzy został też zapytany czy nie dało się zapobiec stracie bramki po strzale Angela Rodado, który przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów. Tarasiewicz mówi: - W pewnym sensie można było łapać… Był taki moment, że uciekł naszą lewą stroną. Można było go ewentualnie sfaulować w naszym polu karnym… Jak już się zbliżał do pola karnego czy był w nim, to ciężko było o bardziej agresywną postawę naszych obrońców, bo ryzykujemy rzut karny. Wywołał pan temat. Ja nie chciałem tego poruszać, ale z tego, co widziałem, to nie wiem czy nie było faulu Urygi na Jonathanie w momencie gdy wygrał ten pojedynek, ale też nie szukajmy jakichś usprawiedliwień, bo graliśmy z zespołem, który ma więcej niż duży potencjał na poziom I-ligowy. Uważam, że mamy bardzo cenny punkt. Znowu zawodnicy, już na sam koniec, doświadczyli tego, że przede wszystkim dyscyplina, rygor defensywny… Też nie chciałbym tutaj..., bo ja uwielbiam grę ofensywną, ale nie róbmy partyzantki, nie wymachujmy szabelką w momentach, kiedy jest to niepotrzebne.