Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzeba i pracować, i wypoczywać

dr. hab. Arkadiusz Sobczyk
fot. Anna Kaczmarz
W Polsce tyle mamy dni wolnych od pracy, ile jest w roku sobót, niedziel oraz dni świątecznych wypadających między poniedziałkiem i sobotą. Daje to w sumie 112 dni bez pracy w roku i stawia nas w środku europejskiej stawki - mówi w rozmowie z nami dr. hab. Arkadiusz Sobczyk z Katedry Prawa Pracy i Polityki Społecznej UJ.

Niedawne orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego daje prawo do odbierania dnia wolnego za święto przypadające w dzień wolny od pracy. To chyba sprawiedliwa decyzja?
Orzeczenie jest nader sprawiedliwe. Trybunał, rozpatrując wniosek NSZZ "Solidarność", wykazał na czym polegała tu nierówność. Dotąd jedni w dni świąteczne pracowali, otrzymując dodatkowe wynagrodzenie, a inni nie pracowali. Odtąd wszyscy pracownicy będą mieć taką samą liczbę dni wolnych, w zgodzie z konstytucją.

Jakie dni stanowiły przedmiot sporu?
Przypadające w weekendy święta państwowe i kościelne.
Dzięki korzystnemu dla pracowników rozstrzygnięciu będziemy zatem więcej wypoczywać.
Wszyscy chcą wolnego, ale niekoniecznie zamierzają odpoczywać. Ludzie potrzebują pieniędzy, a nie świąt. Myślę nawet, że niektórzy woleliby za pracę w święto otrzymać ekwiwalent pieniężny niż dzień wolny, ale teraz już nie będzie takiej możliwości.

Na czym Pan opiera to przekonanie?
Zasadą jest pięciodniowy tydzień pracy. Na przykład za pracę w niedzielę należy się dzień wolny. Prawo preferuje oddawanie go, ale praktyka pokazuje, że pracownicy wolą otrzymywać pieniądze, choć długą, intensywną pracę przypłacają zmęczeniem i zaniedbywaniem życia rodzinnego. Oczekiwanie wolnych od pracy dni nie jest równoznaczne z chęcią wypoczywania. Pojawia się więc rozziew między intencjami ustawodawcy a pragnieniami pracownika.

Czy powodem tego wyboru jest przymus ekonomiczny czy syndrom pracoholika?
To pierwsze. Jednak gdy chodzi o czas, Polacy należą do najdłużej pracujących w Europie. Niestety, wydajność jest niska, gdyż nie szanujemy czasu, mamy słabą organizację pracy, a także starszy sprzęt niż kraje, z którymi chcielibyśmy się w kwestii dobrobytu równać.

Ale też mniej mamy świąt niż na przykład Belgowie, mimo że jesteśmy społeczeństwem religijnym i uroczyście obchodzącym patriotyczne rocznice.
W Polsce obowiązuje zasada, że tyle mamy dni wolnych od pracy, ile jest w roku sobót, niedziel oraz dni świątecznych wypadających między poniedziałkiem i sobotą. Czyni to w sumie 112 dni i stawia nas w środku europejskiej stawki. Trzeba jednak przyznać, że za staraniami o to, by Święto Trzech Króli było wolne od pracy, kryło się nieco hipokryzji. Czy dzięki zmianie zapełniły się kościoły? Dla kogo ten dzień był ważny, ten i tak go wcześniej świętował.

Czy przepisy prawa pracy uwzględniają fakt, że ludzka wydolność ma swoje granice?
Uwzględniają potrzebę wypoczynku. Prawo mówi, że dobowa norma wypoczynku powinna wynosić 11 godzin i że w tygodniu pracownik ma mieć 35 godzin ciągłego odpoczynku, obejmującego przykładowo czas weekendu. Polski pracownik może pracować do sześciu dni w tygodniu i nie dłużej niż 13 godzin na dobę.

Zawsze jest to respektowane?
To ochrona, którą zapewniają normy BHP. Dotyczy pracowników etatowych, choć według prawa unijnego przepisy te powinny objąć wszystkich pracujących. Prawo pracy na świecie chroni każdego człowieka pracującego i my powinniśmy pójść w tym kierunku. Myślę, że ludzie się o to upomną i Trybunał Konstytucyjny będzie miał co rozstrzygać.

Trzeba walczyć o swoje, ale czy my w ogóle lubimy swoją pracę, która - jak powiadają filozofowie - powinna stanowić jeden z istotniejszych celów życia?
Pracujemy z konieczności i często bez poczucia bezpieczeństwa. Pamiętam, jak w latach 90. minionego wieku młodzi, wykształceni Polacy bez ustanku pracowali w powstających wówczas firmach zagranicznych: za wysokie wynagrodzenie i w poczuciu, że trzeba pracować, dopóki się nie wykona zadania.

Pracodawco: wyznacz cel i dobrze płać. Czy nie tak?
Aby to było powszechną praktyką, nasza gospodarka powinna się rozwinąć. Tymczasem zamiast inwestować w nowe technologie, cieszymy się z otwarcia nowego marketu. Mało jest myślenia strategicznego, brak pomysłu na efektywną edukację, bo jakość przeszła w ilość. Na obecnym etapie polski pracownik wykonuje głównie niskopłatne nieskomplikowane czynności. Dłuższa praca jest więc jednym z polskich atutów - pozwala utrzymać wysokość wynagrodzeń.

Ludzie raczej liczą na podwyżki.

Sytuacja ekonomiczna jest tak trudna, że walczymy, aby nie było gorzej. Niestety, brak takiego sygnału od rządzących. Tak jak podczas reformy emerytalnej premiera Buzka zabrakło przekazu, że nowe emerytury będą niskie i trzeba dodatkowo oszczędzać.

Może należy wyręczyć rządzących? BCC na przykład alarmuje, że w przypadku wolnych od pracy świąt dzienna strata wyniesie 5-6 mld zł naszego PKB.
To jasne, że im mniejszy PKB, tym będziemy biedniejsi - nie tylko na poziomie państwa, ale i indywidualnego gospodarstwa. Mniej pieniędzy zostanie przeznaczonych na służbę zdrowia czy szkolnictwo, więc więcej wydamy z własnej kieszeni. Powinna zostać podjęta poważna dyskusja na ten temat.

Dlaczego jej nie ma? Brak dobrej woli?
W materii trudnych spraw gospodarczych brakuje w kraju sztukmistrza języka - kogoś, kto potrafiłby przystępnie i rzeczowo te problemy wyjaśnić i nadać ton dyskusji. Trzeba bowiem innego spojrzenia na kwestię pracy. U nas pracownicy i pracodawcy konfrontują się, walczą. A przecież nie są przeciwnikami, łączą ich wspólne interesy, powinna również troska o los firmy.

Pracodawcy są przeciwni ustalaniu kolejnych wolnych dni i niezadowoleni z nowych rozstrzygnięć.
Każda strona ma swoje racje. Decyzja Trybunału Konstytucyjnego nie jest wyrazem poparcia dla stanowienia kolejnych dni wolnych od pracy, ale formą zrównania praw wszystkich pracowników do wypoczynku.

Czy jest Pana zdaniem szansa na kompromis między pracownikami i pracodawcami?
Mam pewien pomysł i myślę, że za 10 lat nie będzie on już budził emocji. Obecnie wolne, odpłatne i niepodlegające odpracowaniu święta kościelne i państwowe mają jednaki status. Jednak święta państwowe są dla wszystkich Polaków wspólne, więc zrozumiałe jest ich obchodzenie w dniu wolnym od pracy, ale święta kościelne mają charakter grupowy.

Wszyscy jednak chętnie skorzystają z wolnego dnia.

A może takie na przykład czwartkowe święto należałoby odpracować w sobotę? Widzę tu przestrzeń do negocjacji, gdyż pracodawca nie ma obowiązku finansować święta grupy wyznaniowej. Wystarczyłoby zmienić zapisy w kodeksie - to byłoby konstytucyjne. Uważam, że do problemu dni wolnych w święta kościelne można podchodzić w sposób elastyczny. Jeśli państwo jest w trudnej ekonomicznie sytuacji, funduje je w niepełnym zakresie. Podaruje, gdy będzie go na to stać.

Wierzy Pan, że ludzie to zaakceptują?
Jeszcze nie dziś. Jednak już budzi się świadomość, że święto to coś więcej niż dzień wolny, że to bilans strat i zysków. A to daje możliwość racjonalnego wyboru.

Rozmawiała Małgorzata Iskra

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska