Podczas pożaru miejsca składowania odpadów w Trzebini doszło do poważnego skażenia środowiska substancjami niebezpiecznymi dla zdrowia ludzi, w tym metalami ciężkimi, jak arsen, ołów i kadm.
Takie wyniki dały badania próbek gleby pobranej w miejscu pożaru przez organizację Greenpeace. - Uwolnione podczas pożaru metale ciężkie mogą uszkadzać układ nerwowy, krwionośny i oddechowy - zaznacza prof. dr hab. inż. Adam Grochowalski, kierownik Laboratorium Analiz Śladowych Zakładu Chemii Analitycznej Politechniki Krakowskiej.
Władze powiatu chrzanowskiego zleciły własne, kompleksowe badania gleby. Wczoraj eksperci z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie pobrali próbki z terenu składowiska oraz pobliskich ogródków działkowych.
- Mieszkańcy i władze powinny wiedzieć, jaki jest stopień ewentualnego zagrożenia. Wyniki badań będą także przydatne w procesie pozyskiwania dotacji na usunięcie odpadów - mówi Janusz Szczęśniak, starosta chrzanowski. Wyniki badań poznamy do 14 sieprnia br., choć jak zapewnia starosta powinno to nastąpić dużo wcześniej. Powiat kosztować one będą 43 tys. zł.
**CZYTAJ WIĘCEJ:
Gigantyczny pożar składowiska opon w Trzebini. Słup dymu i ognia widać było z wielu kilometrów**
Jak dodaje Adam Grochowski, problem dotyczy nie tylko miejsc, gdzie doszło do wybuchu pożarów (drugi był w Zgierzu). - Nikt nie wie tak naprawdę, co jest składowane na takich nielegalnych wysypiskach, bo nie ma żadnej kontroli. Można tylko domniewywać, jakie jest to zagrożenie, jeśli w wyniku pożarów doszło do tak dużych skażeń - dodaje profesor Grochowalski. Ryzyko jest tym większe, że nie są to tereny przygotowane do takiej działalności, czyli na przykład brakuje drenów, co grozi skażeniem wód gruntowych. Nikt też nie bada, jakie substancje kryją się za odorem, który unosi się z takich składowisk. Dlatego zdaniem Pawła Głuszyńskiego z Towarzystwa na rzecz Ziemi w Oświęcimiu, potrzebne są także badania próbek pobranych również poza samymi miejscami składowania odpadów.
Magdalena Figura z Greenpeace Polska podkreśla, że skala pożarów i wyniki wspomnianych analiz są zatrważające. - Polska stała się płonącym śmietnikiem Europy - zauważają ekolodzy,
Dlatego organizacja postanowiła złożyć zawiadomień o wystąpieniu szkód w środowisku do Regionalnych Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie (w Zgierzu) oraz do prokuratur o możliwości popełnienia przestępstwa przez właścicieli składowisk.
TOP 10 najfajniejszych miejsc w Małopolsce zachodniej, gdzie...
Zieloni policzyli, że od początku roku doszło do ponad 80 pożarów w miejscach magazynowania odpadów. Często płonęły tworzywa sztuczne, opony i elektrośmieci.
Czy zmienią to nowe przepisy ustawy o odpadach przygotowane przez ministerstwo środowiska?
Przewidują one m.in. wprowadzenie zabezpieczenia finansowego w formie kaucji, jaką przedsiębiorcy, chcący prowadzić taką działalność, musieliby uiścić. W ten sposób samorządy miałyby zostać zabezpieczone przed porzucaniem składowisk. Obowiązkiem firm będzie także prowadzenie monitoringu na składowiskach, śmieci nie mogą być składowane dłużej niż przez rok (obecnie jest to trzy lata), muszą wykazać, że są właścicielami gruntu, na którym chcą prowadzić instalację recyklingową. Warunkiem rozpoczęcia działalności jest ponadto dopuszczenie przez straż pożarną obiektu do użytkowania. Więcej uprawnień będą mieć również inspekcje ochrony środowiska, kontrolerzy będą mogli podjąć działania wcześniejszego zawiadomienia przedsiębiorcy. - Do pewnego stopnia utrudnią życie mafii śmieciowej, ale problemu całkowicie nie rozwiążą - ocenia Piotr Rymarowicz, prezes oświęcimskiego Towarzystwa na rzecz Ziemi.
Jego zdaniem, istotna będzie sprawa egzekucji, bo w tej chwili były już pewne zapisy, z których jednak nie korzystano. - Na przykład WIOŚ miał prawo do wstrzymania działalności, także ze skutkiem natychmiastowej wykonalności, ale nie przypominam sobie, żeby to zrobiono - mówi prezes TnZ. - Moim zdaniem, często sprawę bagatelizowano - dodaje.
Wedlug niego, niedobrze, że w nowych przepisach nie przywrócono możliwości udziału strony społecznej przy wydawaniu decyzji na prowadzenie tego rodzaju działalności. - Kiedyś dzięki temu, takie organizacje jak nasza, czy po prostu sąsiedzi mogli brać udział w procesie konsultacji. Myślę, że w tej chwili jest to kwestia kluczowa - uważa Piotr Rymarowicz.
Sceptycznie nowe przepisy ocenia także wspomniany Paweł Głuszyński. - Obecnie ministerstwo skupiło się na sprawie ugaszenia pożarów. Jednak ważne jest rozwiązanie źródła problemu, a nie tylko skutków - mówi ekolog. Jego zdaniem, należy redukować odpady u źródła i usprawnić system selektywnej zbiórki, tak aby były one w jak największym stopniu poddawane recyklingowi, a nie składowane czy palone. W przypadku Trzebini uprzątnięcie pogorzeliska to koszt kilkunastu milionów złotych. Samorząd takich pieniędzy nie ma. Liczy na władze państwowe.
ZOBACZ KONIECZNIE: