Trzebinianie po raz drugi z rzędu zagrają na własnym boisku. Poprzednio pokonali Zatorzankę 3:1. Najbliższe spotkanie będzie miało podwójną stawkę. Krakus ma o pięć punktów więcej i jest sklasyfikowany o dwa “oczka” wyżej. Trzebinia ma jednak zaległy mecz z Sołą w Oświęcimiu, który zostanie rozegrany w środę, 17 maja, o godz. 18.
- Z ligi spada pięć, a może nawet sześć zespołów, jeśli mistrz naszego województwa nie awansuje na szczebel centralny – wyjaśnia Kacper Ślusarek, trener Trzebini. - Żeby nie oglądać się na innych, trzeba zająć czwarte miejsce w grupie spadkowej, zajmowane obecnie przez Sołę, która ma tyle samo punktów co Krakus. Kwestia utrzymania jest zatem otwarta.
Trzebinianie mogli awansować do grupy silniejszej, a w najgorszym wypadku rozpocząć walkę w grupie spadkowej z lepszym dorobkiem punktowym. - Szkoda spotkań z ekipami z dołu tabeli, w których traciliśmy punkty po remisach lub porażkach – przypomina Ślusarek. - W kluczowych dla meczu chwilach chłopcy byli przemotywowani i zamiast strzelić gola na remis lub prowadzenie, dostawaliśmy bramkę i nasza gra się “sypała”. Słabo graliśmy na wyjazdach.
Trzebinianie walczą o byt bez zawodników oddelegowanych na stałe do trzecioligowego zespołu seniorów, czyli Krzysztofa Kaisera i Łukasza Sochackiego. Być może uda się ich pozyskać na zaległy mecz przeciwko Sole, a to spotkanie może być decydujące dla losów MKS. Wiele odnośnie spraw personalnych będzie zależało od potyczki z Krakusem. Jeśli trzebinianie ją wygrają, być może trener seniorów Maciej Antkiewicz pójdzie na kompromis.
- Wprawdzie po tym sezonie ośmiu zawodników kończy wiek juniora, ale mam deklaracje zawodników z okolicznych klubów, którzy na wypadek pozostania w “emce” są gotowi grać w Trzebini. Jest się o co bić – kończy Ślusarek.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska