Dla trenera MKS Roberta Moskala będzie to już trzecie jesienne spotkanie z byłym podopiecznym z czasów wspólnych występów w pierwszoligowym Kmicie Zabierzów. Z dwóch poprzednich konfrontacji to mistrz wychodził obronną ręką. Pokonaniem Skawinki 4:3, na własnym boisku, okazał się lepszy od Rafała Jędrszczyka. Z kolei wyjazdową wygraną nad Wiślanami Jaśkowice (3:1) pokonał Wojciecha Ankowskiego. Teraz na jego drodze staje Piotr Powroźnik i jego Jutrzenka. - Wszystkich swoich byłych podopiecznych zapamiętałem jako bardzo inteligentnych zawodników, mających zadatki na dobrych trenerów. Takie już jest to sportowe życie, że raz się gra w jednej drużynie, a innym razem, w nowych rolach, staje się po dwóch różnych stronach barykady – zwraca uwagę Robert Moskal, trener trzebinian, który dotąd często oglądał swoich rywali w akcji, ale tym razem nie miał takiej możliwości.
Tymczasem ma świadomość, że Trzebinia była „prześwietlana” przez sztab szkoleniowy giebułtowian, gdy rozgrywała swój mecz w sobotni ranek. - Tym razem skupimy się na swojej grze, zamiast szukania słabych punktów rywali – trener trzebinian jasno stawia sprawę. - To, że u siebie dotąd nie przegraliśmy, o niczym jeszcze nie świadczy. Jutrzenka dobrze prezentuje się na wyjazdach. Mam jednak świadomość tego, że najbliższy mecz będzie inny niż nasze dwa ostatnie, kiedy Halniak w Makowie i Wiślanka Grabie, na naszym boisku, skupiły się na obronie własnego przedpola. Liczę, że Jutrzenka powalczy u nas o pełną pulę.
Śmiało można zaryzykować stwierdzenie, że będzie po konfrontacja trzebińskiej młodzieży z doświadczeniem rywali, mających w swoim składzie zawodników ogranych na wyższych szczeblach. W Giebułtowie występuje m. in. 26-letni Daniel Brud, były zawodnik Wisły Kraków, czy także Okocimskiego Brzesko i Floty Świnoujście. - Na pewno personalnie lepiej wyglądają nasi rywale. Jednak młodość ma to do siebie, że jest nieobliczalna i potrafi się wzbić ponad poziomy – analizuje Moskal.
W Trzebini nikt nie pauzuje za kartki. Jednak problemów zdrowotnych nie brakuje. Zarówno wśród bardziej doświadczonych graczy (Kalinowski i Sawczuk), jak i młodzieżowców (Kaiser i Dudek). - Jednak ostatnio w Makowie Podhalańskim swoją szansę wykorzystali zmiennicy, czyli Przemysław Fraś, Rajmund Raźniak i Jakub Pająk _– wspomina Moskal. - _Nie nazywałbym ich dublerami. W moim zespole wszyscy są równi, tylko miejsc w wyjściowym składzie jest jedenaście. Jeśli ci, co dotąd mniej grali znowu dostaną swoją szansę, powinni się postarać ją wykorzystać, co będzie z korzyścią dla zespołu. Na pewno czeka nas dobry mecz – twierdzi trzebiński szkoleniowiec, który nie uważa, że najbliższy mecz jest najważniejszy. Na koniec rundy przyjdzie mu zagrać w Piaskach Wielkich przeciwko Orłowi.