Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzebinia-Siersza. Martwią się o „Lecha”

Magdalena Balicka
Magdalena Balicka
Piaskownia z Jaworzna planuje poszerzyć eksploatację i wydobywać koło ujęcia wody. Ludzie chcą budowy strefy ochronnej. Wodociągi uspokajają: źródło jest bezpieczne

Mieszkańcy trzebińskich osiedli: Siersza, Gaj, Zacisze, Energetyków walczą o zablokowanie planów firmy wydobywającej piasek z Jaworzna, która zamierza poszerzyć działalność. Jeżeli uzyska wszystkie zgody, dojdzie kilkadziesiąt metrów od ujęcia wody pitnej „Lech” w Trzebini - Sierszy. Miejscowi domagają się utworzenia strefy ochronnej dla terenu, obawiając się, by roboty nie skaziły wody płynącej do ich kranów.

Burmistrz Trzebini Adam Adamczyk zapewnia, że inwestycja w żaden sposób nie wpłynie na jakość cieczy. Jego słowa potwierdzają władze chrzanowskich wodociągów. Miejscowi z radną Barbarą Dębiec na czele nie dają się jednak przekonać. Twierdzą, że gmina nie chce stracić prawie półmilionowych wpływów z podatków w razie wycofania się inwestora.

Barbara Dębiec uważa, że strefa ochronna jest niezbędna. Według niej powinna obejmować co najmniej 150 hektarów i okoliczny las.

- Pozwalając na poszerzenie terenu eksploatacji piasku w tym rejonie narażamy ujęcie na zanieczyszczenie. Przecież tam chcą wyciąć drzewa i krzewy oraz zdjąć całą warstwę ziemi i piasku - ostrzega Dębiec. Dodaje, że w tym rejonie przez wydobycie obniży się też lustro wody.

Przeciwko tak wielkiej ingerencji w środowisko jest też Piotr Grzegorzek, przyrodnik z Chrzanowa. - Wycięcie lasów spowoduje degradację okolicy, chronionych roślin i ostoi dzikiej zwierzyny - podkreśla.

Niedawno w okolicy pojawił się chroniony prawem ptak - dudek. Są tutaj również chronione rośliny, m.in. pokrzyk wilcza jagoda, przylaszczka pospolita, konwalia majowa, kruszczyk szerokolistny czy przytulia wonna .

Ujęcie „Lech” jest największym źródłem wody pitnej w powiecie chrzanowskim. Dostarcza wodę pierwszej klasy jakości bez potrzeby uzdatniania. Korzystają z niej mieszkańcy gminy Trzebinia.

Burmistrz Adam Adamczyk uspokaja: - Plany firmy w żaden sposób nie narażają ujęcia na zanieczyszczenie. Piaskownia będzie wybierać z powierzchni, nie kopiąc głęboko, a inwestor po około trzech latach wydobycia piasku zalesi teren rekultywując go tak, jak to zrobił w okolicach Bukowna.

Tadeusz Arkit, szef chrzanowskiego Rejonowego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, także uważa, że nie ma czego się bać. - Mam wyniki dwóch ekspertyz. Jedną przeprowadzoną na nasze zlecenie, drugą Głównego Instytutu Górniczego - zaznacza Arkit, dodając, że oba wyraźnie wykluczają jakiekolwiek ograniczenie wydajności wydobycia wody pitnej.

Barbara Dębiec nie wierzy w te zapewnienia. - Przez przemysł utraciliśmy już ujęcie wody „Włodzimierz” w Zakładach Górniczych Trzebionka, „Józef” w byłej kopalni Matylda czy jedną studnię ujęcia „Żelatowa” - przypomina. Nie chce dopuścić, by to samo spotkało „Lecha”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska