Ponad 20 osób zginęło, kilkaset zostało rannych, w tym kilkanaście poważnie po trzęsieniu ziemi, które nawiedziło wschodnią Turcję. Władze ostrzegają, że ofiar może być więcej.
Ruchy ziemi miały miały magnitudę 6,8 a epicentrum znajdowało się koło miasta Sivrice w prowincji Elazig - 550 kilometrów na wschód od Ankary.
Tam budynki waliły się jak domki z kart, a spanikowani ludzie wybiegali na ulice. Drżenie odczuwano także w sąsiedniej Syrii, Libanie i Iranie.
W samym tylko Elazig zginęło 11 osób, dwie zaś zmarły na zawał serca. Pod gruzami może znajdować się kilkadziesiąt osób i to do nich muszą teraz jak najszybciej dotrzeć ratownicy.
Na miejsce tragedii ruszyło już 400 grup ratowników z łóżkami i namiotami dla poszkodowanych. Ostrzega się ludzi, aby nie wracali do uszkodzonych budynków, bo może dojść w każdej chwili do kolejnych wstrząsów wtórnych. W akcji poszukiwawczej używa się dronów.
Trzęsienia ziemi są powszechne w Turcji - 17 tys. osób zginęło w wyniku ruchów ziemi w zachodnim mieście Izmit w 1999 roku. Jak informuje turecki urząd ds. Zarządzania katastrofami i sytuacjami kryzysowymi (Afad) po trzęsieniu ziemi odnotowano ponad 200 wstrząsów wtórnych.
-To było przerażające - meble spadły na nas, wybiegliśmy na zewnątrz – opowiadała agencji AFP 47-letnia Melahat Can, która mieszka w mieście Elazig.
Na szczęście region dotknięty trzęsieniem jest słabo zaludniony, więc liczba ofiar nie powinna już bardzo wzrosnąć.Do poszkodowanych miejscowości docierają już łóżka, namioty i koce, bo temperatury nocą spadają poniżej zera.
Turecki Czerwony Półksiężyc wysłał również setki ratowników z jedzeniem dla dotkniętych tragedią.
Sivrice, to miasto liczące około cztery tysiące mieszkańców, jest popularnym ośrodkiem turystycznym położonym nad brzegiem jeziora Hazar, źródła rzeki Tygrys.
