Tragiczna lawina błotna w Tatrach Słowackich
- Rano było pięknie. Ludzie poszli w góry. O godz. 11 zaczęło padać, a o 12 lać. Potem przyszła burza, były błyski i grzmoty. Potoki wezbrały zaczęły zalewać drogi i wtedy dostałem informację, że turyści zostali w lesie i nie mogą wrócić. Zmobilizowaliśmy strażaków oraz górskich przewodników i poszliśmy ich sprowadzić. Było bardzo dużo wody, powalonych drzew. Dotarliśmy do grupy 16-tu osób. Cztery z nich były ranne, a dwie kobiety nie żyły. Były to Czeszka i Słowaczka. Pierwsze informacje mówiły o Polce, ale ofiarami są Czeszka i Słowaczka - mówił o tragicznym dniu inz. Paweł Bekes, wójt Zdiaru.
Turyści, którzy znaleźli się na drodze lawiny błotno-kamienistej schowali się pod zadaszeniem, które znajdowało się przy szlaku. Tam chcieli schronić się przed intensywnymi opadami deszczu. Niestety, opady spowodowały, że dnem doliny nagromadzona woda zaczęła nieść ze sobą kamienie, ziemię, a nawet drzewa. Ta lawina błotna uderzyła w zadaszenie i chroniących się po nią turystów. Dwie osoby zginęły na miejscu, a kolejne cztery zostały ranne. Wśród najbardziej poszkodowanych jest turystka z Czech, o ktej życie walczą lekarze. Niestety jej obrażenia są poważne.
TOPR pomógł w akcji ratunkowej na Słowacji
Ze względu na bardzo trudne warunki panujące w dolinie słowaccy ratownicy użyli śmigłowców do desantowania osób uwięzionych ok. 3 km powyżej wejścia do Monkowvej Doliny. O pomoc Słowacy poprosili także ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
- Dziękujemy za pomoc z Polski. Helikopterem zwieźli dwa ciała tych kobiet, które zginęły na miejscu - mówił inz. Paweł Bekes.
Szlaki w słowackiej dolinie praktycznie przestały istnieć. Płynął nimi rwący potok, który niósł z nurtem kamienie i drzewa. Nie tylko nie dało się ustać w wodzie, ale było to bardzo niebezpieczne dla osób, które ruszyły n ratunek odciętym od drogi ucieczki turystom. Niezbędna okazała się pomoc z powietrza. Dzięki śmigłowcom zarówno ratownicy, jak i turyści mogli ominąć niebezpieczne miejsca i szybko wydostać się z pułapki, jaką okazała się Monkova Dolina.
Dolina Monkova będzie jeszcze przeszukiwana
Ratownicy Horskiej Zachrannej Służby nie kończą jeszcze swoich działań w Monkovej Dolinie. Jak informuje Martin Matusek, naczelnik HZS dzisiaj dolina ponownie zostanie przeszukana. Ratownicy wraz z psami szkolonymi do poszukiwania ludzi przejdą dnem doliny, aby mieć pewność, że nie ma więcej rannych i ofiar tragicznej ulewy.
Dzisiaj (12 lipca) przy wejściu do doliny ustawiono znak zakazu wstępu. Turyści, którzy chcieliby wejść do doliny nie mają takiej możliwości, bo cały czas w miejscu gdzie był szlak płynie woda i jest bardzo dużo błota. Rwące potoki zerwały także mostki, przez co przeprawa w niektórych miejscach jest niemal niemożliwa.
W miejsce największej tragedii, gdzie pod wiatą ukryli się turyści, a dwie kobiety poniosły śmierć zebrał się komisja składająca się ze słowackich służb.
Potężna ulewa na Podhalu. Znów liczne podtopienia i powalone...
