Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tylko jego Orzeł zatrzymał Wieczystą. Wojciech Wojcieszyński: To też są ludzie. Najgorsze, to przestraszyć się

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
18 lipca 2020 r., mecz Wieczysta - Orzeł Ryczów w regionalnym Pucharze Polski. Wojciech Wojcieszyński - z prawej, jako kapitan Orła
18 lipca 2020 r., mecz Wieczysta - Orzeł Ryczów w regionalnym Pucharze Polski. Wojciech Wojcieszyński - z prawej, jako kapitan Orła Andrzej Wiśniewski
- Odniosłem wrażenie, że większość drużyn przegrywa mecze z Wieczystą już w szatni. Wychodziły na boisko przestraszone, z nastawieniem, że grają przeciwko zawodnikom, którzy mają bogatą przeszłość piłkarską. A najgorsze, to właśnie przestraszyć się - mówi trener Wojciech Wojcieszyński, prowadzący - razem z Grzegorzem Paterem - ekipę IV-ligowego Orła Ryczów. To na razie jedyny zespół, którego nie zdołała pokonać Wieczysta w czasach, gdy grają w niej Sławomir Peszko i Radosław Majewski. Tamto wrześniowe spotkanie w Ryczowie zakończyło się remisem 2:2.

Wiem, że minął już miesiąc, ale wrócę do tamtego wydarzenia. Jaka była atmosfera w klubie, w drużynie po meczu z Wieczystą?

Wojciech Wojcieszyński: - Na pewno byliśmy zadowoleni, chociaż pewien niedosyt pozostał, bo druga połowa w naszym wykonaniu była bardzo dobra i były sytuacje, żeby nawet ten mecz wygrać. Ale z remisu i tak się cieszymy. Szacunek dla całej drużyny za wyciągnięcie z wyniku 0:2. Mieliśmy od początku pomysł na ten mecz, jednak w pierwszej połowie, wydaje mi się, większość zawodników była troszeczkę przestraszona. W drugiej chłopaki nabrali pewności siebie, uwierzyli - a my mamy dobry zespół – że jest szansa, że damy radę. Wyszliśmy trochę „wyżej” i to poskutkowało. Byliśmy blisko przeciwników i nie pozwoliliśmy im na zbyt wiele. Wydaje mi się, że byliśmy pierwszą drużyną, która tak naprawdę postawiła się Wieczystej, zaatakowała i nie pękła w trudnych momentach.

Wieczysta - Chrobry. Kibice na meczu Pucharu Polski

Kibice na meczu Wieczysta - Chrobry. Pełna trybuna szczęśliw...

Ta piekielnie mocna Wieczysta - z Majewskim, z Peszką - funkcjonuje od 14 miesięcy. Wy jesteście na razie jedyną drużyną, która meczu z nią – mówię oczywiście o tych o stawkę, nie o sparingach - nie zakończyła porażką.

To prawda. Ja powtarzam, że to też są ludzie. Moim zdaniem, większość drużyn mecz z Wieczystą przegrywa „w głowach” już przed meczem. Tak jak mówię: kiedy w drugiej połowie zaczęliśmy realizować nasz pomysł na ten mecz, przede wszystkim nie daliśmy przeciwnikowi dużo miejsca, sytuacja na boisku się zmieniła. Bo jeżeli tacy zawodnicy mają miejsce, to potrafią z piłką naprawdę wiele zrobić. Jeżeli go nie mają - jest im już ciężej. I kiedy podeszliśmy do nich bliżej, zagraliśmy bardziej agresywnie, to od razu było im ciężko. A wydaje mi się, że o ile w ofensywie Wieczysta bardzo fajnie wygląda, to do gry defensywnej nie jest przyzwyczajona i w tym nie jest już taka dobra.

W defensywie Orła są doświadczeni zawodnicy z pierwszoligową przeszłością – Arkadiusz Garzeł i Paweł Pyciak.

Tak.

Mówię o tym, bo wydaje mi się, że obycie w zawodowej piłce ma jednak duże znaczenie, kiedy gra się przeciwko ludziom znanym z telewizji.

Na pewno coś w tym jest. My w ofensywie też mamy zawodników, którzy grali w wyższych ligach niż czwarta. Nasz zespół jest połączeniem właśnie zawodników ogranych na wyższym poziomie z młodymi chłopakami, którzy też coś chcą osiągnąć w piłce. W Orle mają się od kogo uczyć. I tak właśnie chcemy budować tę drużynę.

Obiekty Wieczystej - na pierwszym planie boisko treningowe - widziane z ogrodu kościoła parafialnego pw. Matki Bożej Ostrobramskiej. Blok za stadionem - to ul. Meissnera 6.

Wieczysta Kraków. Dlaczego taka nazwa? Zobaczcie otoczenie s...

Do czego zmierzam: byłem świadkiem sytuacji, w której zawodnik IV-ligowej drużyny, po bardzo wysoko przegranym meczu z Wieczystą, podszedł do Sławomira Peszki i poprosił o zrobienie wspólnego zdjęcia. Jak osiągnąć to, by znanego człowieka, uznanego, świetnego piłkarza, zawodnicy z niższych lig traktowali jak każdego innego rywala, z którym po prostu – dajmy tu cudzysłów – trzeba na boisku się bić, a nie traktować jak gwiazdę? To zadanie dla trenerów...

Dlatego najważniejsze przed meczem z Wieczystą jest to, żeby dotrzeć do zawodników. Przed meczem z nami oglądałem kilka jej spotkań i odniosłem wrażenie, że większość drużyn przegrywała je już w szatni. Wychodziły na te mecze przestraszone, z nastawieniem, że grają przeciwko zawodnikom, którzy mają bogatą przeszłość piłkarską. A najgorsze, to właśnie przestraszyć się. I gdy Wieczysta strzelała pierwszą bramkę, większość zespołów spuszczała już głowy w dół… Zdaję sobie sprawę z tego, że zawodnikom trudno odciąć się od otoczki Wieczystej – to drużyna medialna, jest o niej głośno. Powtarzam jednak: grają w niej tacy sami ludzie jak my. I my pokazaliśmy, że potrafimy przeciwstawić się także takiej drużynie. Bo uważam, że mamy też naprawdę solidny zespół jak na tę ligę.

Czy zostaliście za tamten remis jakoś specjalnie nagrodzeni w klubie? Nie jest tajemnicą, że wasz klub jest utrzymywany przez poważnego dewelopera.

Nie, nie było jakiejś specjalnej premii. Myślę, że sam wynik to już dla nas fajna sprawa.

Miał pan później satysfakcję, kiedy w Pucharze Polski nie dał rady Wieczystej Chrobry Głogów, czyli zespół z I ligi? Pozostaliście jedyną drużyną, która nie dała jej się pokonać.

Nie, nie ma to znaczenia. Zadowolenie było pewnie jeszcze dzień po naszym meczu, ale potem już skupiliśmy się na kolejnych meczach. Liga jest wymagająca, najważniejsze dla klubu to utrzymać się w pierwszej "ósemce" (w związku z reorganizacją małopolskiej IV ligi, pozostałe zespoły spadną - przyp. boch). Do tego dążymy. Z Wieczystą był tylko jeden mecz, a musimy cały czas zdobywać punkty. Spójrzmy na wyniki: z Wieczystą było 2:2, a ostatnio z Trzebinią przegraliśmy 0:3. Chcemy grać ofensywnie, budować akcje, stwarzamy wiele sytuacji. Ale zdarzają się mecze, w których nie wykorzystujemy kilku okazji, przeciwnik stwarza jedną i ją wykorzystuje, później my się otwieramy, a rywale kontrują. Dlatego nasze wyniki są różne.

Ale Orzeł jest drużyną, która nie powinna mieć problemów z zakwalifikowaniem się do połączonej IV ligi. Biorąc pod uwagę to, jak się prezentujecie, jaki macie skład, no i obecny dorobek punktowy.

No tak, tylko ten dorobek trzeba cały czas powiększać. Drużynę, tak, mamy fajną, ale za to punktów nie przyznają. Trzeba to potwierdzać na boisku w każdym meczu. My chcemy jak najszybciej zapewnić sobie miejsce w „ósemce”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska