Źródło: TVN24, X-News
Zaledwie rok po przyjeździe do Tarnowa uchodźcy z Bliskiego Wschodu zrezygnowali z polskiej gościny. Dwie chrześcijańskie rodziny z Syrii spakowały walizki i opuściły już miasto.
- Przyjeżdżając do Tarnowa mówili, że chcieliby tam kiedyś wrócić. Uznali, że teraz sytuacja się tam stabilizuje i jest zdecydowanie spokojniej - tłumaczy Bartłomiej Kapuściński z fundacji „Ziemia Obiecana”, która opiekowała się uchodźcami w Tarnowie. Druga z chrześcijańskich rodzin z Syrii, która kilka miesięcy spędziła w mieście, wyjechała z kolei do Niemiec.
- Z naszych wiadomości wynika, że jedna z rodzin otrzymała mieszkanie po zmarłej siostrze w Damaszku. Uznała, że robi się tam spokojniej, więc postanowiła wrócić do Syrii - mówi Bartłomiej Kapuściński z fundacji „Ziemia Obiecana”, który zajmował się sprowadzeniem uchodźców do Tarnowa.
Riyad z żoną Rim oraz dziećmi Lamą i Amirem byli pierwszymi uchodźcami, którzy znaleźli schronienie w Tarnowie. Do miasta przyjechali w połowie lipca ubiegłego roku z pomocą fundacji Estera. Trzy miesiące później dołączyli do nich Bassam z żoną Nur i synem Aminem. W przystosowaniu się do nowego otoczenia pomagali im członkowie stowarzyszeń chrześcijańskich. Dzięki finansowej pomocy,uchodźcom zabezpieczono na rok mieszkania w centrum Tarnowa.
Korzystali także z dofinansowania wojewody małopolskiego. - Na jedną rodzinę przypadało blisko 2,5 tys. zł miesięcznie. Pieniądze przeznaczano na opłaty mieszkaniowe, żywność i edukację - wylicza Dorota Krakowska, zastępca prezydenta Tarnowa ds. polityki społecznej.
Po roku Syryjczycy uznali, że nie widzą dla siebie perspektyw na zapuszczenie korzeni w Tarnowie. Głowa rodziny, z zawodu logistyk, pracę znajdował najwyżej dorywczą. Na stałą nie miał szans.
- Mieli problemy ze znalezieniem pracy. W Syrii pracujący ojciec jest w stanie utrzymać całą rodzinę. W realiach tarnowskich okazało się to nie do zrealizowania. Riyad próbował sił w kilku zawodach, jednak większość ofert długoterminowych była za niewielkie pieniądze i daleko od Tarnowa - przyznaje Kapuściński.
Problemy z aklimatyzacją miały też dzieci. Amirowi, mimo że ukończył pierwszą klasę w II LO, nie szła dobrze nauka języka polskiego. Jego siostra natomiast zrezygnowała ze studiów na tarnowskiej PWSZ.