Czytaj także:
Na początek przetestują meleksy
Szymon Ziobrowski, dyrektor parku, informację o planach podał w czwartek, zaraz po spotkaniu z przedstawicielami organizacji prozwierzęcych oraz z lekarzem weterynarii.
- Postanowiliśmy, że od wtorku 19 sierpnia aż do końca pierwszego tygodnia września będziemy testować na tej drodze elektryczny pojazd typu meleks. Myślimy o pojeździe sześcio- i ośmioosobowym. Test będą robić sami fiakrzy, a nie zewnętrzna firma. Będą normalnie pracować wożąc turystów - mówi Ziobrowski. Dyrekcja parku ma już gotowy pojazd do testów.
Testy meleksów, pod warunkiem, że będą nimi jeździli górale, zaakceptowało Stowarzyszenie Przewoźników do Morskiego Oka.
Park rozważa taką możliwość, że będą na szlaku jeździły zarówno pojazdy elektryczne, ale także i konie, w innych, lżejszych wozach. - We wrześniu zamierzamy spotkać się z naukowcami z AGH i będziemy szukać możliwości elektrycznego wspomagania koni ciągnących wóz pod górę - dodaje dyrektor.
Równocześnie park zastanawia się nad wprowadzeniem stałych dyżurów lekarzy weterynarzy na drodze do Morskiego Oka. Możliwe też, że zostanie ograniczona liczba kursów tej samej pary konnej w ciągu dnia - zamiast dwóch, jak było do tej pory, miałby być tylko jeden.
Dyrektor nie chce jednoznacznie powiedzieć, czy to oznacza, że los koni pracujących na trasie do Morskiego Oka jest przesądzony. - Na pewno nie odetniemy ich przewozów nagłym ruchem. Jeśli testy pokażą, że te wozy się sprawdzają, będziemy zastanawiać się, jak rozwiązać tę sytuację - mówi Ziobrowski.
Zamiast fasiągiem będą powozić wózkiem na prąd
Jeśli nawet miałyby pojawić się elektryczne pojazdy, jeździliby nimi górale - ci sami, którzy dzisiaj przewożą turystów w wozach konnych. - W ten sposób ludzie, którzy do tej pory żyją z przewozów konnych na tym szlaku, nadal będą mieli źródło utrzymania - mówi Ziobrowski.
Zmiany proponowane przez park zostały wcześniej uzgodnione z przedstawicielami organizacji prozwierzęcych. - Doszliśmy do wspólnego porozumienia. Nie jesteśmy za radykalnym zamknięciem transportu konnego z dnia na dzień. Tam pracuje 300 koni. Gdyby tak się stało, zwierzęta te mogłyby trafić do rzeźni - mówi Weronika Paszkot z krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
Równocześnie i park, i organizacje prozwierzęce zastanawiają się nad stworzeniem funduszu, który byłby w stanie wykupić konie od wozaków, a także nad utworzeniem miejsca, gdzie zwierzęta mogłyby spokojnie spędzać "końską emeryturę". Nie wiadomo jednak, skąd miałyby pochodzić pieniądze i gdzie konie miałyby być przetrzymywane. Pewne jest, że organizacje prozwierzęce nie będą w stanie wykupić tylu koni. - Nie mamy na to funduszu ani warunków, by przejąć 300 zwierząt - mówi Paszkot.
Weterynarze: stan koni jest zadowalający
Tymczasem w dniu ogłoszenia planowanych przez parkowców zmian zakończyły się tegoroczne badania koni przez lekarzy weterynarii. - Uważam, że ich stan jest zadowalający. Są zadbane i generalnie zdrowe, a w ciągu ostatnich lat ich kondycja znacznie się poprawiła - mówi Paweł Golonka, lekarz weterynarii. W wyniku tegorocznych badań, na 300 koni jedynie trzy zostałyo wycofane z pracy na tym szlaku. Dwa z nich już zostały wykupione przez organizacji prozwierzęce.
- Prywatnie uważam, że konie nie powinny zniknąć z tego krajobrazu. Należy jednak działaniami edukacyjnymi spowodować, że będzie im się tutaj lepiej pracowało i żyło - dodaje Golonka.
TPN: nie protestujcie
Tatrzański Park Narodowy i krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami apelują równocześnie, by odwołać organizowany na 24 sierpnia protest na drodze do Morskiego Oka.
Akcja została rozpropagowana w internecie. Ma polegać na tym, że biorący udział w proteście będą wolno spacerować, tak by uniemożliwić wozom konnym ich wyprzedzanie. - Chciałbym zaapelować do demonstrantów, żeby uznali nasze decyzje za akt zmian w tym miejscu. Dalsze zaognianie tej sytuacji niczemu nie służy - mówi Szymon Ziobrowski, dyrektor TPN.
W podobnym tonie wypowiada się krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. - Duży tłum, który będzie blokował wozy, może doprowadzić do jakiegoś wypadku zarówno z udziałem ludzi, jak i koni. Apelujemy o rozwagę - mówi Weronika Paszkot.
WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE "CZY JESTEŚ PRAWDZIWYM KRAKUSEM?"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!