Kazachstan wydał blisko miliard dolarów, by zorganizować sportowe święto studentów. – Muszę powiedzieć, że byłem już na dwóch uniwersjadach i wszędzie wyglądało to dużo skromniej – mówi Adam Cieślar, pięciokrotny medalista uniwersjadowy w kombinacji norweskiej i olimpijczyk z Soczi.
– Rzeczywiście, Kazachowie wyraźnie chcą się pokazać światu. Dla nas to dobrze, bo czujemy się tutaj doskonale – dodaje Kot.
Specjalnie na potrzeby uniwersjady Kazachstan wybudował kilka obiektów sportowych, zmodernizował pozostałe, w tym m.in. słynny do niedawna tor łyżwiarski Medeo, położony w wysokich górach, gdzie latami bito wszelkie możliwe rekordy oraz sfinansował budowę nowoczesnego osiedla mieszkaniowego, na czas uniwersjady pełniącego funkcję wioski. Sportowcom niczego nie brakuje, chyba po raz pierwszy podczas wielkich imprez sportowych nie narzekają na jedzenie, a wolontariuszy jest więcej – o tysiąc! – niż sportowców. W przeciwieństwie do organizatorów igrzysk olimpijskich, którzy wolontariuszy wręcz wyzyskują oferując im tylko ubrania i jeden posiłek dziennie, ci, którzy pracują w Kazachstanie otrzymali pełne wyżywienie i noclegi.
W niedzielę Ałmaty przypominały miasto oblężone. Na głównych arteriach tej blisko dwumilionowej aglomeracji stali rozstawieni co kilkanaście metrów (!) policjanci i żołnierze. A to wszystko nie z okazji uniwersjady, a przynajmniej nie bezpośrednio, a przez uczestnictwo w ceremonii otwarcia prezydenta Kazachstanu Nursułtana Nazarbajewa, który rządzi krajem od momentu odzyskania niepodległości w 1991 roku, a nawet wcześniej, bo przez ostatnie półtora roku istnienia Związku Radzieckiego pełnił funkcję prezydenta Kazachskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej.
Kazachstan, jak wiele państw poradzieckich, poraża kontrastami. Z jednej strony zobaczyć można rozpadające się lepianki domów ludzi ubogich, a z drugiej nad Ałmatami góruje szklany budynek Asia Credit Banku. Organizacja uniwersjady, a także wystawy Expo, która w tym roku odbędzie się w stolicy kraju Astanie ma sprawić, że Kazachstan pokaże się światu z tej lepszej, bogatszej strony.
Na uniwersjadzie w Kazachstanie z lepszej strony chcą pokazać się polscy sportowcy. – Mamy bardzo silną drużynę i jestem przekonany, że wyciągniemy jakiś medal. Mamy bardzo silną ekipę, chyba najsilniejszą w ostatnich latach na uniwersjadzie. Jest nas tutaj sześciu i toczymy wewnętrzną rywalizację o miejsce w drużynie – mówi Kot. Skoczkowie po raz pierwszy w kompleksie Sunkar International Ski Jumping pojawią się w środę, dzień wcześniej o medal powalczą zawodnicy w kombinacji norweskiej, którzy należą do faworytów, a z kolei już w poniedziałek o medal powalczy biegaczka narciarska Ewelina Marcisz, która dwa lata temu wywalczyła dwa krążki.
A kto jeszcze? Po cichu na medale liczą też snowboardziści, narciarze alpejscy i łyżwiarze szybcy. Wśród tych ostatnich faworytem do zdobycia krążka jest Marcin Bachanek, który do Kazachstanu dotrze dopiero dzisiaj, bo startował w zawodach Pucharu Świata w Berlinie.
Ciekawostką jest fakt, że po raz pierwszy w historii uniwersjad Polska będzie mogła wystawić drużynę w konkursie mieszanym na skoczni narciarskiej, bo w kadrze znalazła się Magdalena Pałasz, już „ochrzczona” określeniem „Stoch w spódnicy”. – Nie podoba mi się to określenie, bo po pierwsze rzadko noszę spódnicę, a po drugie jestem Magda – mówi Pałasz.
Uniwersjada potrwa do środy, 8 lutego.