https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Uniwersytet Ludowy w Szycach i wspomnienia sprzed stu lat. Tu ludzie uczyli się życia, odpowiedzialności i budowania kulturowych więzi

Barbara Ciryt
Jubileusz 100-lecia otwarcia Wiejskiego Uniwersytetu Ludowego w Szycach
Jubileusz 100-lecia otwarcia Wiejskiego Uniwersytetu Ludowego w Szycach Barbara Ciryt
Niezwykła placówka działała w małej wiosce pod Krakowem już przed stu laty. To Wiejski Uniwersytet Ludowy w Szycach w dzisiejszej gminie Wielka Wieś. Mieścił się w budynku granicznym między Szycami w zaborze rosyjskim i Modlnicą w austriackim. Teraz po stu latach zorganizowano jubileuszowe spotkanie pełne wspomnień o fenomenie działań tego uniwersytetu z udziałem wychowanków. Były opowieści o nauczaniu chłopów oraz o podzielonym po zaborach społeczeństwie, odbudowie rolnictwa, o nauce samodzielnego myślenia, szacunku do ludzi i kultury.

Z komory celnej zrobili uniwersytet

Wiejski Uniwersytet Ludowy w Szycach był pierwszą taką placówka w Polsce. Uniwersytet w Szycach zaczął działać w listopadzie 1924 r., zaczęto go tworzyć kilka miesięcy wcześniej.

Założycielami byli Ignacy Solarz, Zofia Michałowska (późniejsza żona Ignacego Solarza) oraz pomagający im Eustachy Nowicki. Jak podczas jubileuszu wspominała Bogumiła Pietrzyk, sołtyska Modlnicy, pasjonatka historii - budynek po komorze celnej wydzierżawiono Związkowi Młodej Wsi i za sprawą tej organizacji zaczęto tworzyć placówkę edukacyjną dla ludzi dorosłych.

Dziś w gminie Wielka Wieś mówi się, że tu ludzie mieli szczęście. Mogli się uczyć języka ojczystego, przyrody, kultury. Wiejski Uniwersytet Ludowy w Szycach, który był pierwszą taką placówka edukacyjną w wolnej Polsce, powstał po zaborach. Tu rodziły się wielkie idee obywatelskie, a podstaw edukacji i demokracji uczył Ignacy Solarza wybitny pedagog i wychowawca.

Nauczyciele Chrzestni i Babula na uniwersytecie

Podopieczni jego wspominają, że w czasach działania uniwersytetu jego wychowankowie zwracali się do Solarza "Chrzestny", a do jego żony "Chrzestna". To skracało dystans, stwarzało bardziej przyjazną rodzinną atmosferę w placówce.

- Rzeczywiście Ignacy Solarz był wybitnym człowiekiem, pedagogiem, ale więcej mówiło się o jego żonie Zofii Solarzowej. Dlaczego? To ona tworzyła ten wyjątkowy klimat, niezwykły, przyjazny, rodzinny. Był wszędzie zarówno w placówce edukacyjnej, w zakładanych przez nią organizacjach Stowarzyszeniu "Promni" oraz zespołach pieśni i tańca - wspominał Jarosław Kalinowski, były europoseł, prezes Stowarzyszenia "Promni", były przedstawiciel warszawskiego zespołu pieśni i tańca utworzonego przez Solorzów. - A na Zofię Solarzową w zespołach mówiliśmy już nawet nie "Chrzestna", ale "Babula", czyli jeszcze bardziej swojsko, przyjaźnie. Mieliśmy szczęście, że trafiliśmy w życiu na tych ludzi - dodaje Kalinowski.

Wspomnień o Solarzach podczas jubileuszowego spotkania było mnóstwo. Dyrektorka Gminnej Biblioteki Publicznej w Wielkiej Wsi Joanna Patej zachęcając do poznania fenomenu Wiejskiego Uniwersytetu Ludowego w Szycach, metod nauczania i wyjątkowości Solarzów - wskazywała na pierwsze wydania książki "Mój pamiętnik" Zofii Solarzowej. Autorka tej książki pisała o edukacji i kulturze, o wierszach, które tworzyła dla swoich podopiecznych i układanych dla nich piosenkach, śpiewanych potem przed wykładami, przed zajęciami organizowanymi w szyckim uniwersytecie.

Edukacja chłopów polskich

O samej nauce chłopów w Polsce, o możliwościach edukacji i o tym, kto mógł liczyć na wykształcenie mówił dr hab. Mateusz Wyżga w swoim wykładzie „Drogi chłopów polskich do emancypacji. Od szkółek parafialnych do uniwersytetów ludowych”.
Wykładowca podkreślał, że w czasach pańszczyźnianych chłopskie dzieci przechodziły edukację w swoich gospodarstwach poprzez obserwacje rodziców gospodarzy w polu, gospodynie w domach.

- Pole orne było dla młodych ludzi na wsi szkołą ludową. Jednak jeśli dziecko chłopskie się wybijało, to w edukacji wspierał je dwór pański i miejscowy ksiądz. Potem taka osoba wracała w swoje rodzinne strony jako duchowny, organista, nauczyciel - mówił wykładowca Mateusz Wyżga.

O Wiejskim Uniwersytecie Ludowym w Szycach opowiadała również Bogumiła Pietrzyk, sołtys sąsiedniej wioski Modlnicy. Zafascynowana historią lokalną słuchała opowieści rodzinnych o uniwersytecie, a sama włączała się potem w tworzenie kultury jako prezeska Teatru Regionalnego w Krakowie z siedzibą w Modlnicy.

- Uniwersytet kształcił przede wszystkim w zakresie historii wsi, polityki kraju, języka polskiego, arytmetyki, higieny życia, a ponadto celem placówki było także organizowanie gier, zabaw i uroczystości - mówiła Bogumiła Pietrzyk.

Przypominała, że tu kształcili się słuchacze w wieku od 18 do 34 lat z 12 powiatów: olkuskiego, dąbrowskiego, żywieckiego, wadowickiego, tarnowskiego, brzeskiego, krakowskiego, krośnickiego, kraśnickiego, warszawskiego, iłżeckiego, końskiego. Zajęcia zaczynały się o godz. 7 rano od gimnastyki. Po śniadaniu były wykłady do 12.30, potem obiad, a po nim zebranie dyskusyjne, prace samokształceniowe w sekcjach, a po kolacji do 21 zajęcia świetlicowe.

Uniwersytet ludowy na wzorach duńskich

Uniwersytety ludowe były wzorowane na idei zapoczątkowanej w XIX wieku w Danii przez Mikołaja Fryderyka Seweryna Grundtviga. Ta placówka w Szycach także czerpała z doświadczeń duńskich uniwersytetów grundtwigowskich, o czym w liście do uczestników spotkania jubileuszowego pisał Wojciech Solarz, jeden z synów Ignacego i Zofii Solarzów. Solarzowie mieli troje dzieci - Wojciecha, Andrzeja i Jagusię, która zmarła jako kilkuletnie dziecko. Została pochowana na cmentarzu w Białym Kościele.
List Wojciecha Solarza trafił do wójta gminy Wielka Wieś Krzysztofa Wołosa, który z dumą o możliwościach edukacji w jego gminie przed stu laty i odczytał list od syna Solarzów.

- Uniwersytet w Szycach nie dawał dyplomów, nie uczył określonego zawodu, był zaś szkołą życia, budowania rodziny społecznej odpowiedzialnej za przyszłe losy swojego regionu i Polski. Tego rodzaju działalność po kilku latach spotkała się ze sprzeciwem sanacyjnych władz i w rezultacie Ignacego i Zofię Solarzów odsunięto od kierowania Uniwersytetem pozbawiając ich równocześnie pracy i dachu nad głową - napisał w liście Wojciech Solarz.

Kolejne placówki i szykany władz

Potem Solarzom pomogli wychowankowie, dzięki którym otwarto Uniwersytet Ludowy w Gaci Przeworskiej na Podkarpaciu i tamtejszy uniwersytet działał do wybuchu II wojny światowej, kształcąc ponad tysiąc wychowanków. Słuchacze uniwersytetów tworzonych przez Solarzów tworzyli organizacje młodzieżowe, spółdzielnie, teatry ludowe.

Wojna przerwała działalność uniwersytetu. Ignacy Solarz został aresztowany przez Gerstapo w 1940 roku, był więziony i w końcu rozstrzelany. Solarz był podejrzewany o komunizm i agraryzm. Jego żona Zofia starała się kontynuować uniwersyteckie idee, a ale władze zamykały jej kolejne placówki i zespoły artystyczne.

W Szycach w miejscu uniwersytetu powstał najpierw Wiejski Dom Kultury, a w kolejnych latach budynek służył Ośrodkowi Szkoleniowemu Kółek Rolniczych w Krakowie, potem we wsi powstało Małopolskie Towarzystwo Uniwersytetów Ludowych, które w 1983 roku reaktywowało Uniwersytet Ludowy pod patronatem Wojewódzkiego Związku Młodzieży Wiejskiej. Pogram placówki (w miarę możliwości i uwarunkowań PRL-u) nawiązywał do idei Ignacego Solarza.

Jubileuszowy koncert na 30-lecie Orkiestry Dętej „Wola” z Woli Zachariaszowskiej

Zagrała "Wola" z Mateuszem Ziółko. To był jubileuszowy konce...

O TYM SIĘ MÓWI. Wielki Kraków z poszerzonymi granicami miasta czy aglomeracja jak w Paryżu?

od 12 lat
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska