- Zacząłem się śmiać z tej sytuacji, a oni zaczęli na mnie krzyczeć. Mariusz zawołał swoich kolegów którzy stali pod sklepem. Wtedy uciekłem – tak oskarżony relacjonował zdarzenia z 19 sierpnia ub. roku
Potem ponownie pojawił się pod sklepem i wpadł na 33-letniego Mariusza K. który postanowił dać mu nauczkę za podglądanie pary. Był zdenerwowany i nietrzeźwy, szukał zemsty i poturbował nawet przypadkową osobę. Gdy ujrzał Dominika P. doszło do wyzwisk, i szamotaniny.
- Mariusz K. wyzwał mnie wtedy na tzw. solówkę. Chciałem to z nim wyjaśnić, ale on zaczął atakować mnie nożem. Przewróciliśmy się. Kiedy zorientowałem się, że mam krew na rękach uciekłem. Kiedy się odwróciłem Mariusz jeszcze stał - opowiadał oskarżony. Nie udało się ustali, który z mężczyzn miał nóż. Nie odnaleziono go też na miejscu zajścia.
W pewnej chwili niebezpieczny przedmiot znalazł się w rękach oskarżonego, który zadał nim dwa silne ciosy pokrzywdzonemu - nie kryła sędzia Ewa Szymańska. Sąd przyjął, że sprawca działał z zamiarem bezpośrednim i chciał zabić Mariusza K. Potem sam oddał się w ręce policji, zaprzeczał jednak, by miał zamiar dokonania zbrodni. Wyrażał żal i skruchę, że doszło do zdarzenia. Wyrok nie jest prawomocny.
ZOBACZ KONIECZNIE: