Zdecydowanie na plus. Cieszę się zwłaszcza, że obyło się bez kontuzji i chorób, które nękały mnie w poprzednich latach. Planem minimum była poprawa rankingu na tyle, bym mogła zagrać w eliminacjach Australian Open. Udało mi się to na początku grudnia na Sycylii, gdzie awansowałam do finału imprezy ITF. Potem pojechałam jeszcze do Dubaju na podobnej rangi imprezę, ale przegrałam w I rundzie z 85. w rankingu WTA Hiszpanką Sorribes Tormo. Zagrała świetnie, a ze mnie trochę uszło ciśnienie po zakwalifikowaniu się do eliminacji w Melbourne. W sezonie wygrałam dwa turnieje ITF we Francji i na Gwa-delupie, pięć razy byłam w finale, obecnie jestem 226. w rankingu światowym.
Ostatnio z siostrą Agnieszką spotkałyście się w Chinach i właśnie w Dubaju, wspólnie odpoczywając i trenując…
Po turnieju zostałam jeszcze w Dubaju kilka dni, by odpocząć. Piękna pogoda, plaża, słońce. Agnieszka przyjechała z Dawidem na tydzień na urlop. Był czas, by wspólnie wypocząć, ale i trochę potrenować na korcie. Na dłuższy wypoczynek i okres przygotowawczy będzie czas w marcu i kwietniu. Ponieważ grałam jeszcze w grudniu, więc nie mogę przygotować się do sezonu zimą, jak to wcześniej bywało. W marcu-kwietniu odpuszczę kilka imprez na ziemi, za którą jak wiadomo nie przepadam, by lepiej przygotować się do sezonu na trawie i kortach twardych, do US Open.
Gdzie spędza Pani święta i sylwestra?
Święta tradycyjnie w Krakowie. Już w drugi dzień świąt poleciałam do Auckland w Nowej Zelandii. Tam spędzę sylwestra. Jestem na liście oczekujących do turnieju, bo jest on tradycyjnie silnie obsadzony. Później lecę do Melbourne na Australian Open. Następnie będą znów mniejsze turnieje ITF w Kairze (pula nagród 60 i 100 tys. dolarów - przyp.). Wolę tam zagrać będąc pewną, że zmieszczę się w drabince, niż lecieć do Europy czy Dubaju, gdzie są lepiej obsadzone imprezy, w których muszę czekać na miejsce. Moim celem na ten rok jest powrót do czołowej setki rankingu i możliwość gry w turniejach WTA. Jeśli to się uda, chcę iść jeszcze dalej. W nowym roku życzę sobie przede wszystkim zdrowia. Miniony sezon pokazał, że mononukleoza została tylko niemiłym wspomnieniem. Nareszcie mogłam normalnie trenować i grać. Wróciłam do swojej dobrej dyspozycji. Do tej najlepszej jeszcze mi brakuje.
Podczas Australian Open karierę zakończy Pani i Agnieszki serdeczna przyjaciółka Karolina Woźniacka. Jak ocenia Pani jej osiągnięcia?
Karolina może być z siebie dumna. Miała wspaniałą karierę. Została numerem 1 na świecie i wygrała turniej wielkoszle-mowy. To dokonania, o jakich marzy każdy tenisista. Będzie mi jej brakować na korcie. To w Melbourne w 2018 roku wywalczyła wielkoszlemowy tytuł. Może i w 2020 roku zajdzie daleko?
W kobiecym tenisie mamy pokoleniową zmianę warty. Numerem 1 jest 23-letnia Ashleigh Barty, 22-letnia Naomi Osaka jest trzecia, a 19-letnia Bianca Andreescu piąta. Czy weteranki, jak Serena Williams, Petra Kvitova czy Simona Halep będą jeszcze groźne?
Serena, mimo, że dobiega do 40-stki i została mamą, zawsze jest groźna. Podobnie jest z Petrą czy Simoną. Myślę, że w najbliższym czasie będziemy mieć taki misz-masz. Zwyciężać będą na zmianę młodsze i starsze zawodniczki. Te młode zdobywają tytuły, są wysoko w rankingu, ale jeszcze brak im regularności. To zdobywa się z wiekiem.
Oprócz tenisa zajmuje się Pani projektowaniem torebek pod własną marką UR. Jak idzie ich sprzedaż?
Coraz lepiej! Ostatnio powiększyliśmy kolekcję o nowe akcesoria m.in. portmonetki. Moje torebki noszą m.in. Karolina Woźniacka, Andżelika Kerber, Venus Williams i oczywiście siostra Agnieszka. Cieszy mnie, że mogę coś sama zaprojektować. To odskocznia od tenisa, która daje mi dużo satysfakcji!
Kowalczyk, Kubacki, Lewandowski. Głośne (i sekretne) śluby s...
