https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Urzędnicy: protest na Rynku Głównym jest już nielegalny

P. Rąpalski, M. Mazurek
fot. Andrzej Banaś
Już czwarty dzień w Rynku Gł. stoją obskurne namioty, w których zamieszkali niezadowoleni z polityki miasta krakowianie. Demonstracja została zarejestrowana w magistracie, ale teraz urzędnicy szukają metody na jej rozwiązanie. - Ciężko będzie znaleźć na to legalny sposób - nie mają złudzeń prawnicy.

Pod pomnikiem Adama Mickiewicza stoi dziesięć namiotów. Protestuje Federacja Anarchistyczna, komitet obrony praw lokatorów, stowarzyszenia z Toń i Podgórek Tynieckich. Manifestujący mieszkają w namiotach. Lista ich postulatów jest długa.

Ale protestujący też nieźle się bawią. Grają w scrabble, słuchają muzyki, wyświetlają filmy, uczą się tańca z ogniem i prowadzą rozmowy o polityce miasta. Tymczasem samorządowcy głowią się, co zrobić, aby ich się pozbyć. Wczoraj rano próbowali wykorzystać przepis mówiący o tym, że do legalnego zgromadzenie potrzeba co najmniej 15 protestujących. Skontrolowali "biwak", doliczając się pięciu uczestników. Uznali więc, że protest sam się rozwiązał.

- Bzdura. Było nas 19, ale większość z nas, przez wczesną porę, spała. Urzędnicy nie zajrzeli do namiotów - bronią się organizatorzy protestu. Filip Szatanik, zastępca dyrektora wydziału informacji UMK, odcina się od tych oskarżeń. - Nie mamy prawa zaglądać do namiotów. Zgromadzenie powinno przebiegać na otwartej przestrzeni - kontruje.

Urząd uznał więc manifestację za nielegalną. Zapowiada nałożenie kar i usunięcie namiotów.

Protestujący jednak pozostali na Rynku. - Nasza akcja trwa. Cały czas urzędnicy, policja i straż miejska szukają powodu, aby nas usunąć. Ale im się nie uda - mówi Graniwid Sikorski, organizator pikiety. - Będziemy tu do 28 maja, jak zgłaszaliśmy urzędnikom - kwituje. Ale protestujący sami dali też urzędnikom powód do bardziej zdecydowanego działania. Namalowali wielki transparent z napisem "Kraków to nie firma. Miasto to my", brudząc płytę Rynku. Farba przebiła się przez płótno i czarne litery pojawiły się na brukowej kostce.

Tomasz Popiołek, dyrektor wydziału spraw administracyjnych UMK, który wydał pozwolenie na użytkowanie placu, twierdzi, że protestujący mieli pozostawić po sobie porządek. - Jeśli nie doczyszczą się napisów, zostaną ukarani - zapowiada. I dodaje, że jeśli zgromadzenie zostanie uznane za nielegalne, protestujący będą musieli usunąć się z płyty Rynku. W przeciwnym wypadku zapłacą kary w wysokości ok. 500 zł za dzień. Dyrektor nie wyklucza też wezwania straży miejskiej do rozpędzenia biwakujących.

Manifestanci wczoraj szorowali więc płytę rynku szczotkami, mopami i wodą z płynem do mycia. - Schodzi, ale powoli. Doczyścimy to - zapewnia Piotrek, jeden z protestujących. Kiedy czyścił bruk, jego kolega przez megafon krzyczał. - Sprzątamy Kraków za urzędników, którym brakuje na to kasy, bo wszystko wydali na stadiony na Euro!

Dziś może dojść do pacyfikacji pikiety przez służby miejskie. Władze zapowiadają, że nie zezwolą na podobną sytuację w czasie Euro 2012. - Zajęcie płyty Rynku wymaga umowy z miastem. Nie podpiszemy jej w trakcie Euro - mówi Magdalena Sroka, zastępca prezydenta ds. kultury.- Oczywiście będą mogli się tam gromadzić, ale nie mieszkać.

Ale to, że manifestację uznano za nielegalną, problemu nie rozwiązuje, bo urzędnicy wyrazili wcześniej zgodę na zajęcie części płyty Rynku. - Teraz trzeba wypić to piwo - kwituje Krzysztof Bachmiński, adwokat i były wiceprezydent Krakowa. Sam zgody na taką pikietę by nie wydał. - Znalazłbym możliwości prawne, aby do niej nie dopuścić. Ale takich możliwości nie dostrzega inny adwokat, Lech Ławrowski. - Dopóki zgromadzenie nie zagraża bezpieczeństwu i tzw. moralności publicznej, nie można go zabronić - twierdzi. W podobnym tonie wypowiada się prof. Andrzej Zoll. - Wolność zgromadzeń to prawo demokracji. Nie można tego zabronić. Trzeba uzbroić się w cierpliwość i czekać, aż protestującym się znudzi - kwituje.

Komentarz: Marzenie urzędnika: uznać za nielegalne

Wybieramy Superkota! Zobacz fantastyczne zdjęcia kotów i oddaj głos na najpiękniejszego!

Konkurs na najładniejsze zdjęcie matki z dzieckiem! Weź udział i zgarnij nagrody!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 13

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
GRANIWID SIKORSKI
Trzeba zaznaczyć, że w przeszłości starający się o mieszkanie nie zajmowali ich według własnego uznania, ale byli tam kierowani przez gminę, niezależnie od rodzaju własności domu – prywatnej, komunalnej czy innej. Przebywając przez dziesięciolecia lokatorzy często musieli inwestować znaczne nakłady w utrzymanie i/lub modernizację zajmowanych mieszkań. Z drugiej strony taki system oznaczał także, że prywatni właściciele domów nie mogli użytkować ani zarządzać swoją własnością.
System taki został ustanowiony przez władze komunistyczne tuż po drugiej wojnie światowej. Na początku było to rozwiązanie zarówno uzasadnione, jak i racjonalne, ze względu na niezaspokojony popyt na mieszkania w wyniku ogromnych zniszczeń Polski po okupacji niemieckiej, w szczególności zrównania Warszawy z ziemią po Powstaniu w1944 roku, a także wskutek masowej migracji Polaków uciekających z Kresów Wschodnich, zabranych pod koniec wojny przez Związek Sowiecki.
Taki system mieszkalnictwa przetrwał aż do transformacji, i na mocy ustawy z 1994 roku pierwotni właściciele (lub ich następcy) mogli odzyskiwać swoje kamienice. Niestety nie ustanowiono żadnych rozwiązań prawnych dla uregulowania tego procesu, stąd też w trakcie tej „reprywatyzacji” miało miejsce wiele nadużyć – wiele kamienic było przejmowanych przez pretendentów, legitymujących się wątpliwej wiarygodności dokumentami. Dotkliwy brak mieszkań dla osób o niskich lub średnich dochodach, otwarcie Polski na świat, a w końcu przyłączenie do Unii Europejskiej z jej zasadą „swobodnego przepływu osób i kapitałów” – wszystko to przyczyniło się do niebywałego wzrostu czynszów. Po pierwsze dla zachodnich inwestorów nieruchomości w Polsce były śmiesznie tanie, po drugie zwiększona ilość odwiedzających Polskę wymagała większej ilości miejsc zakwaterowania, co napędzało zamianę domów czynszowych na wszelkiego rodzaju obiekty hotelowe, oczywiście po pozbyciu się lokatorów. Spacerując ulicami Krakowa można zobaczyć liczne schroniska, hostele, hotele czy pokoje gościnne – niemal wczoraj mieszkali tam lokatorzy – gdzie są dzisiaj ?
Istnieje jeszcze jeden czynnik, silnie wpływający na opłakaną lokatorów. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ub. stulecia Polska zawarła z dwunastoma państwami zachodnimi umowy indemnizacyjne celem wypłacenia odszkodowań swoim dawniejszym obywatelom, wówczas obywatelom tych państw, za pozostawione w Polsce nieruchomości. Były to (podano też dostępne dane o wysokości wypłaconych odszkodowań): Francja (19.III.1948) - 65,50 milionów dolarów amerykańskich; Szwajcaria i Lichtenstein (25.VI.1949) –12.00 milionów dolarów amerykańskich; Szwecja (16.XI.1949) –22,56 milionów dolarów amerykańskich; Dania (26.II.1953); Wielka Brytania i Północna Irlandia (11.XI.1954) - 16,77 milionów dolarów amerykańskich; Norwegia (23.XII.1955); USA (16.VII.1960) 40,00 milionów dolarów amerykańskich; Belgia i Luksemburg (14.XI.1963) - 12,00 milionów dolarów amerykańskich; Grecja (22.XI.1963); Holandia (20.XII.1963); Austria (6.X.1970) i Kanada (15.X.1971)
Źródło danych: Ministerstwo Finansów Polski, 1996
Po całkowitym spłaceniu przez Polskę zobowiązań traktatowych wyłącznie rządy zachodnie ponosiły odpowiedzialność za zaspokojenie roszczeń zainteresowanych. Tak więc teoretycznie żadne roszczenia zgłaszane z tych krajów w ogóle nie powinny być rozpatrywane. Jednak były. W konsekwencji zawartych układów Rząd Polski winien dokonać wpisów do ksiąg wieczystych o przejęciu na własność Skarbu Państwa zapłaconych nieruchomości. Niestety zaniedbano tego. W ten sposób wiele zaspokojonych wcześniej za granicą roszczeń o nieruchomości zostało ponownie uwzględnionych w Polsce. Ofiarami takich nadużyć są oczywiście polscy lokatorzy.
Wygląda na to, że dzisiaj jedynymi odpowiedzialnymi za rozwiązania i wady poprzedniego systemu są lokatorzy.
Tego nie można zaakceptować.
G
GRANIWID SIKORSKI
Do lokatorów i mieszkańców Krakowa!
Strona społeczna „Rozmów Okrągłego Stołu Mieszkaniowego” organizuje pikietę w piątek, 8-go czerwca o godz. 15.00 przed RATUSZEM w RYNKU GŁÓWNYM, na której zostaną wysunięte następujące postulaty. Żądamy:
1.zaniechania zaniedbywania domów przez właścicieli zmierzającego do pozbycia się lokatorów oraz zaprzestania fizycznego i psychicznego znęcania się nad lokatorami. Żądamy efektywnej ochrony lokatorów przed bezprawnymi działaniami właścicieli, którzy odcinają wodę, odprowadzanie ścieków, ogrzewanie, elektryczność, gaz itp.;
2.żądamy niezwłocznego zaprzestania dzikich eksmisji.
3.domagamy się sprawdzenia przez Prokuraturę legalności masowych przejęć kamienic czynszowych oraz wzywamy do oszacowania strat poniesionych przez Gminę wskutek takich działań. Domagamy się weryfikacji niejasnych dokumentów użytych przy przejmowaniu kamienic;
4.dla właścicieli, którzy utracili swoje nieruchomości wskutek działań wojennych Drugiej Wojny Światowej należy opracować nową ustawę dla zapewnienia im odszkodowań z budżetu Państwa;
5.wznowienia budownictwa komunalnego w Krakowie tak, aby zapewnić niezbędną ilość mieszkań dostępnych dla osób mało i średnio zarabiających;
6.zapewnienia rozsądnego poziomu czynszów w mieszkaniach komunalnych. Nie zgadzamy się z polityką władz miejskich zmierzających podobnie do właścicieli prywatnych do maksymalizacji zysków;
7.przystosowania do zamieszkania pustostanów;
8.wyjaśnienia przyczyn ostatnich katastrof budowlanych w Krakowie;
9. efektywnego wspomagania działań osób starających się uzyskać własne mieszkanie;
10.zredukowania tzw. „wartości odtworzeniowej” do rozsądnego poziomu przez uwzględnianie tylko budownictwa standardowego, a nie luksusowych apartamentów. „Wartość odtworzeniowa” wyliczana jest urzędowo co kwartał jako koszt jednego metra kwadratowego w nowym budownictwie i stanowi podstawę do wyznaczania czynszów. Przeszacowanie tej wartości w oczywisty sposób rozdyma czynsze.
11.zrewaloryzowania wkładów złożonych ponad 30 lat temu na tzw. książeczkach oszczędnościowych spółdzielczego budownictwa mieszkaniowego do dzisiejszego poziomu. Wkłady takie gromadzone wskutek zachęty władz państwowych miały zapewnić depozytariuszom mieszkanie spółdzielcze, ale ten rodzaj budownictwa został zaniechany wraz z upadkiem poprzedniego systemu, i dzisiaj zamiast mieszkań właścicielom książeczek oferuje się w zamian śmiesznie małe kwoty pieniężne;
12.odrzucenia projektu poprawki do ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, która miała wejść w życie 1 sierpnia 2011 roku. Spółdzielcy nie zgadzają się z zamiarem rozwiązania spółdzielń mieszkaniowych i zamiany ich na wspólnoty (kondominia). Wszelkie zmiany prawne dotyczące spółdzielczości mieszkaniowej muszą być uprzednio skonsultowane ze społeczeństwem.
Wyjaśnienia dla przybyszy zza granicy.
Kategorycznie sprzeciwiamy się bezczynności gmin i władz państwowych dla przeciwdziałania drastycznemu pogorszeniu się warunków mieszkaniowych po transformacji ustrojowej Polski w 1989 r. Transformacja ta, prowadzona pod hasłami „wolnego rynku” i przywrócenia „świętego prawa własności” dla lokatorów oznaczała trudności nie do pokonania. Do tego czasu zajmowali swoje mieszkania przez dziesięciolecia, a nawet całe życie, skierowani tam swego czasu na mocy decyzji administracyjnej wydanej swego czasu przez władze gminne. Nagle mają nowych właścicieli, którzy dopiero co objęli kamienice i żądają nawet dziesięciokrotnie wyższych czynszów, lub po prostu brutalnie pozbywają się ich w celu uzyskania większych zysków ze swoich kamienic.
Stawia to lokatorów w sytuacji bez wyjścia i nasza demonstracja pokazuje naszą dezaprobatę dla władz gminnych, które nic nie robią dla rozwiązania tego problemu.
Trzeba zaznaczyć, że w przeszłości starający się o mieszkanie nie zajmowali ich według własnego uznania, ale byli tam kierowani przez gminę, nieza
K
Krakus
Panie Wiaterek znowu porażka! Kiedy Pan odejdzie i zaoszczędzi wstydu Krakowianom?
f
ff69
Chyba juz czas polozyc kres nepotycznie generowanej machinie zwanej wladzami lokalnymi miasta Krakowa. Od zle wydatkowanego budzetu poprzez prawie ze jawne oszukiwanie obywateli juz od dawna, a skonczywszy na ostatnich posunieciach w stosunku do edukacji i oglupianiu spoleczenstwa - albo resztki prawdziwej inteligencji wymra tu, albo uda sie to zmienic, albo tzreba bedzie uciekac w przyjazniejsze miejsca.
j
j
turyści są z pewnością przerażeni.
r
robi
wyrzucic ich na turystyce zarabia kazdy z nas mlodzi dorabiaja w knajpach, sklepy itp.
j
j
fotograf chyba zapomniał sfotografować te "obskurne"?
B
Bolek&Herr Donald
trzeba ich spałować ? Najlepiej w sposób demokratyczny.
k
k
To jest panstwo prawa - protest "sie rozwiazal" wiec trzeba natychmiast wpasc i nalozyc kary.
....
Urzędnicy pokazują gdzie nas mają. Głęboko w d.... Do płacenia podatków w Krakowie to jesteśmy dobrzy, ale poza tym to najlepiej nas usunąć, po psujemy widok przeznaczony dla turystów. Kpina z mieszkańców!
s
s.
Ale opcji, żeby spełnić postulaty protestujących to nikt nawet nie rozważa?
.
Tylko na tyle stac urzedasow ???
a
adam
Wreszcie ktoś odważnie wystąpił przeciwko samowoli władz miasta. Kraków nie jest firmą! Dziś wpadnę do protestujących z wodą i ciepłym słowem!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska