Proceder wykryli inni urzędnicy z tego wydziału. Powiadomili szefów, a władze powiatu zgłosiły to prokuraturze. Po wewnętrznym postępowaniu w wydziale komunikacji wyliczono, że brakuje około 18 tys. zł. Pracownik oddał pieniądze, ale problemy zostały.
- Problem jest poważny. Trwa postępowanie wyjaśniające. Pracownik, który dopuszczał się tego procederu został zwolniony dyscyplinarnie - mówi rzecznik powiatu Ryszard Nasada.
Proceder wykryto na początku maja. Pracownicy WKTiD miechowskiego starostwa wśród dokumentów jednego z petentów, któremu wydano dowód rejestracyjny pojazdu, nie znaleźli kwitu potwierdzającego uiszczenie stałej opłaty w wysokości 180,50 zł.
Władze powiatu rozpoczęły kontrolę w wydziale komunikacji. Okazało się, że poszkodowanych jest ponad sto osób, które nie wpłacały pieniędzy na konto starostwa, ale bezpośrednio u urzędnika. Niektórzy mówią, że jako potwierdzenia wpłat, pojawiały się archiwalne dokumenty i kserokopie innych druków.
- Po odkryciu sprawy pracownik od razu złożył prośbę o rozwiązanie jego umowy o pracę za porozumieniem stron - mówi Marian Gamrat. Deklarował też wpłatę zatrzymanych pieniędzy na konto starostwa. Prośba o rozwiązanie umowy za porozumieniem stron została rozpatrzona negatywnie. Pracownik został zwolniony dyscyplinarne. Dostał też wezwanie do zapłaty tych 18 tys. zł w ciągu siedmiu dni i wpłacił pieniądze w terminie - mówi starosta.
Miechowska prokuratura na zbadanie sprawy potrzebuje dwóch miesiący. - Musimy ustalić krąg pokrzywdzonych, wśród nich jest też starostwo. Jeszcze nikt nie ma zarzutów - mówi prokurator Tomasz Moskwa.
Euro 2012 w Krakowie: zdjęcia, wideo, informacje! [SERWIS SPECJALNY]
Wybieramy Superkota! Zobacz fantastyczne zdjęcia kotów i oddaj głos na najpiękniejszego!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!