Jeszcze rok temu wydawało się, że sprawa stanie na ostrzu noża i pomnik, symbolizujący dwuramienny krzyż, który od pół wieku stoi w centrum Uścia Gorlickiego, legnie w gruzach.
O wyburzenie wnioskował wówczas Instytut Pamięci Narodowej. Wszystko przez inskrypcję, która widnieje na obelisku: - Poległym w walce z okupantem partyzantom Gwardii Ludowej - Armii Ludowej, ochotnikom Armii Radzieckiej i Wojska Polskiego z Łemkowszczyzny 1939-1945.
Batalia o to, by pomnik ocalić, a zmienić treść feralnej i jak twierdzą Łemkowie, zafałszowanej treści, trwała rok. Dzisiaj mieszkańcy gminy mówią wprost:
- Obroniliśmy swoje racje. Pomnik zostanie, a IPN zaproponował, że tablicę wymieni na własny koszt.
Bez emocji, na dodatek bardzo skutecznie
Dymitr Rydzanicz, wójt gminy Uście Gorlickie do sprawy od początku podszedł dość spokojnie: - Gdy tylko otrzymaliśmy pismo, w którym Instytut Pamięci Narodowej, reprezentując Komisję Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu, sugerował wyburzenie monumentu, nie uważałem tego za konieczność - tłumaczy z przekonaniem.
Gospodarz gminy od słów przeszedł od razu do czynów i temat podjął podczas rozmowy z wojewodą i IPN-em. Już wtedy zamierzeniem wójta było uzgodnienie treści inskrypcji, która będzie po pierwsze oddawać honor Łemkom walczącym w II wojnie światowej, a po drugie odkłamanie mitu o tym, jakoby mieli oni świadomie i dobrowolnie walczyć w Armii Radzieckiej, czy Gwardii Ludowej.
Ochotnicze wcielenia to fałsz
O tym, że pomnik w Uściu Gorlickim należy do tych kontrowersyjnych, przekonuje Andrzej Ćmiech, regionalista, miłośnik historii, podając fakty, dotyczące „ochotniczych” wcieleń Łemków do AR i GL.
- Pomnik z jednej strony czci żołnierzy Armii Czerwonej, która niosła zniewolenie Polski, z drugiej zaś upamiętnia Łemków, którzy przymusowo wcieleni w szeregi Armii Radzieckiej, musieli walczyć z Niemcami, nie wiedząc do końca w imię czego - tłumaczy.
Co więcej, część inskrypcji na pomniku odnoszącej się do Łemków, żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego należy uznać za nieprawdziwą, bo nigdy nie mobilizowano ich do tej formacji, podobnie zresztą jak Ukraińców - obywateli Rzeczpospolitej Polskiej. Są na to stosowne dokumenty.
- Wynikało to z umowy zawartej 9 września 1944 roku między Polską Ludową i Radziecką Ukrainą - podaje Andrzej Ćmiech.
Dowodzą tego też wspomnienia Romana Chomiaka, który w pamiętniku „Nasz łemkowski los” pisze: „W 1945 roku, jak do nas wkroczyły sowieckie wojska, było ogłoszenie, aby wojskowe roczniki stawiły się do komendy, to jest do RKU w Nowym Sączu do rejestracji. Jak się kapitan dowiedział, że my Rusiny, to powiedział, że nas nie zarejestruje. My się pytali: dlaczego? Kapitan powiedział: my do was nie mamy prawa, bo wy przeznaczeni na ewakuację do Rosji i nas nie zarejestrował.
Pod presją zsyłki na Syberię
Podobnie było zresztą z tymi „ochotnikami” z Armii Radzieckiej i Gwardii Ludowej. W tym czasie intensywną propagandę na rzecz ochotniczego wstępowania do AR prowadził Włościańsko-Robotniczy Komitet Łemkowszczyzny w Gorlicach, powstały w marcu 1945 roku. Ponoć była to przykrywka do wcześniej zamierzonych działań, gdyż przymusowy pobór na ziemi gorlickiej do Armii Czerwonej rozpoczął się na długo przed powstaniem komitetu.
- Miejscowi pamiętają przecież, że werbunek odbywał się w iście sowieckim stylu. Do wsi wjeżdżał radziecki oficer, który sołtysowi polecał zorganizowanie zebrania młodzieży poborowej. Wygłaszał przemówienie o toczącej się wojnie i o konieczności podporządkowania się władzom wojskowym - dodaje Ćmiech.
Odezwa musiała być skuteczna, bo na jej koniec zawsze padała groźba, że ci, którzy się nie zgłoszą, zostaną uznani za wrogów Związku Radzieckiego i z rodzinami zostaną wywiezieni na Sybir.
Rozmowa
Zawsze staramy się rozmawiać z ludźmi. Widać z dobrym skutkiem
Rozmawiamy z Dymitrem Rydzaniczem, wójtem gminy Uście Gorlickie .
Czy miał Pan choć cień wątpliwości, że nie uda się dojść do porozumienia z IPN-em w sprawie pomnika w Uściu?
Przyjmowałem do wiadomości różne możliwości, choć zawsze wierzę w dobrą wolę każdego partnera, z którym podejmuję dyskusję w jakiejkolwiek sprawie.
Nie pomylił się Pan i tym razem...
Na naszą propozycję ocalenia pomnika, który dokładnie przed 55-laty powstał przecież ze składek Łemków, również tych, którym udało się wrócić z frontu, IPN odniósł się z pełnym zrozumienie. Co więcej, natychmiast otrzymaliśmy propozycję nowej inskrypcji.
Przyjęliście ją bez zastrzeżeń?
Propozycję IPN-u przedstawiliśmy do zapoznania i opinii organizacjom reprezentującym interesy Łemków, a działającym na terenie gminy. Dopiero potem ostatecznie ją uzgodniliśmy.
Jest Pan zadowolony z ostatecznej treści?
Najważniejsze, że nie ma w niej zafałszowań, a treść upamiętnia nie tylko poległych i pomordowanych, ale też represjonowanych, bo za represje należy przecież uznać przymusowe wcielanie Łemków do Armii Czerwonej.
Treść inskrypcji będzie też po łemkowsku?
Oczywiście, że tak. Wersja inskrypcji w języku łemkowskim również jest już uzgodniona i zaakceptowana.
Tak kiedyś wyglądały Gorlice! [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 1. Dlaczego wychodzimy na pole?
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto