Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uśmiech na dziecięcej twarzy to coś bezcennego. Ośrodek „Ostoja Górska Koninki” pomaga potrzebującym

Remigiusz Szurek
Remigiusz Szurek
Fot. archiwum Ośrodek Ostoja Górska Koninki
Na początku marca br. Ośrodek "Ostoja Górska Koninki” w Porębie Wielkiej stał się domem dla uchodźców z ogarniętej wojną Ukrainy, w tym ze stolicy kraju Kijowa. W pierwszym dniu tj. 3 marca ośrodek przyjął 116 osób nie mając wówczas żadnej dotacji. Głównie były to matki z dziećmi, również te pochodzenia romskiego. Do dzisiaj w ośrodku żyje wielu uchodźców, którzy mogą liczyć na wsparcie ludzi wielkiego serca. W ścianach placówki wraz z upływem dni stopniowo strach i niepokój zostały wyparte przez radość i nadzieję.

- Proszę Pana wiem co się mówi o naszym ośrodku, o jego mieszkańcach, ale tu chodzi przede wszystkim o pomoc drugiemu człowiekowi, pomoc bliźniemu, a spośród tych potrzebujących sporą grupę stanowią dzieciaki, które nic nikomu nigdy nie zawiniły i którym należy się względnie normalne, beztroskie dzieciństwo – mówi nam jego właściciel Józef Pasek.

W marcu wieczorami podczas kwaterowania matek z dziećmi trudno było nie uronić łez – zwierza się. Ma też jednak kilka gorzkich słów do nieżyczliwych ośrodkowi osób.

- Szkoda tylko, że chcąc nieść pomoc innym, niektórzy ludzie rzucają kłody pod nogi, a czasem jedyne czego by się chciało, to żeby ci ludzie po prostu nie przeszkadzali… - wzdycha.

Ten 47-letni krakowianin na Limanowszczyznę zawędrował z Krakowa. Pomaganie ma we krwi. Od 1996 roku działał w Służbie Maltańskiej, obecnie nazywanej Maltańską Służbą Medyczną.

- Jako dziecko miałem takie marzenie, by kupić stację narciarską. Jeszcze za komuny jeździliśmy wraz z bratem Janem do Koninek. Zaliczyłem kilka nieudanych podejść do zakupu stacji w innych lokalizacjach, aż w końcu zabrałem moją dziewczynę właśnie do wspomnianych Koninek. Napisałem do Huty Sendzimira (zarządzała terenem) i tak to się zaczęło. Najpierw jako dzierżawca, a następnie skorzystałem z prawa do zakupu i stałem się właścicielem – opowiada nam.

Dzieci, które w trudnych czasach same stały się uchodźcami uciekającymi przed piekłem wojny wywołanej przez Rosję, w Porębie Wielkiej mogą liczyć na wiele atrakcji, o co dba sam właściciel. Dwukrotnie odwiedziły już park rozrywki Rabkoland, raz Termy Bania, Go-Kids w Krakowie, były na koncercie polsko-ukraińskim Sinfonietki Cracovia, co weekend mogą korzystać z parku linowego, kolejki linowej na Tobołów, sali zabaw Magiczna Kraina.

Codziennie mogą też uczestniczyć w warsztatach plastycznych, niedawno brały udział w warsztatach z fryzjerstwa, bawiły się na dyskotekach. Ostatnio miały również okazję podszkolić się w kwestiach kulinarnych obserwując z zachwytem proces powstawania naleśników z dżemem czy smażonej cukinii w cieście. Aktualnie w ośrodku przebywa 240 osób z Ukrainy, z których większość stanowią dzieci.

O urozmaicanie codziennych zajęć dba też Pani Halina z Ukrainy zwana przez dzieci „Cukiereczkiem”.

- Ta Pani działała w zaprzyjaźnionej fundacji Nidaros z Krakowa. Nie miała gdzie mieszkać, poprosiła o możliwość przenosin tutaj, do Koninek. Przebywa u nas na stażu, ma również zajęcia z dziećmi, wymyśla przeróżne aktywności, ostatnio było z dziećmi pod obserwatorium. Obok siebie siedziały dzieci romskie i ukraińskie - to było coś, nie jest to częsty obrazek – opowiada Pan Józef.

Za moment nasz rozmówca podsyła nam zdjęcia mężczyzn siedzących na wózkach inwalidzkich. To pensjonariusze ośrodka. Jeden z nich pierwszy raz w swoim życiu mógł korzystać z takiego udogodnienia. Trzy wózki od Caritas Polska wywołały wiele radości na twarzach Artema, Żeni i Saszy.

- Miałem brata Jana, z którym jeździłem na narty. Zginął w wypadku 22 lata temu… Zadzwoniłem do znajomego księdza, który znał Janka. Można powiedzieć, że to mój brat załatwił te wózki – informuje.

Właściciel „Ostoi Górskiej Koninki ” zauważa, że czegokolwiek nie dostałyby dzieci mieszkające w jego ośrodku, nie ma nawet opcji, by się z tego nie ucieszyły. Potrafią docenić prezent, to że ktoś coś im podarował, myślał o nich.

- Ostatnio dzieci dostały używane samochodziki. Radości nie było końca. Gdy taka rodzina bez peselu przyjeżdża do Polski, na początku cieszy się ze wszystkiego, później po tym jak otrzyma zasiłek, matki mogą iść do sklepu i kupić coś nowego. To bardzo pozytywne – uśmiecha się.

Pomagać innym to piękna sprawa. Ale nie każdy zdaje sobie sprawę ile trudu wymaga na co dzień.

- Kosztuje to wiele, zwłaszcza pod względem psychicznym. Nie potrafię jednak przejść obojętnie obok dziecka. Była taka sytuacja, że małe romskie dziecko zapruszyło sobie okno piaskiem, natychmiast ruszyłem z pomocą, bo samo mogło jeszcze tylko pogorszyć sytuację. A mówię, że romskie, bo jego mama była zdziwiona moim zachowaniem, tym że chcę mu pomóc… - wspomina nasz rozmówca.

Józef Pasek stara się dawać tym dzieciom ile potrafi. - Przyjeżdżając do ośrodka jestem dziesięć razy tulony przez dzieci. One potrzebują takiej ojcowskiej czułości. Włada, jedenastoletnia dziewczynka potrafi przytulić się nawet kilka razy. Nastia mało mówi, ale do mnie czasami się odezwie. Energetycznie jest to bardzo wymagające, muszę godzić obowiązki biznesowe z pomaganiem, ale przyzwyczaiłem się – dodaje.

- Zapraszam każdego kto mi nie wierzy w odwiedziny do naszego ośrodka. Ludzie mieli różne doznania, ale często otwierały im się oczy… Na wielu twarzach było wielkie zdziwienie – podsumowuje Józef Pasek.

Gorsza prasa

Ostatnio również na naszych łamach można było przeczytać o niepokojących doniesieniach dotyczących ośrodka. Do naszej redakcji z prośbą o interwencję i przyspieszenie działań zgłosił się bowiem czytelnik, Marek Zapała. Mieszkaniec Poręby Wielkiej stwierdził, że już od kilku lat dochodzi do zatrucia potoku Koninka płynącego na terenie Gorczańskiego Parku Narodowego. Winny ma być właśnie miejscowy Dom Wczasowy „Ostoja Górska – Koninki”.

- Niestety Wody Polskie nie działają a ścieki jak płynęły tak płyną i zanieczyszczają krystaliczne wody potoku – denerwował się Pan Marek, którego posesja znajduje się w pobliżu Koninki.

Sprawa została zgłoszona do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Limanowej czy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Krakowie. Pierwsza instytucja odpisała, że sprawa zostanie załatwiona w terminie do 15 grudnia br. lub wcześniej.

- Była kontrola, był mandat, wyniki badań ścieków były nieznacznie przekroczone. Obecnie czekamy na przedłużenie pozwolenia wodnoprawnego, ale jest to standardowa procedura – mówił nam właściciel Józef Pasek.

Kilka dni później opisywaliśmy przykry incydent z udziałem gości ośrodka. W minionym tygodniu tuż przed godziną 24 na terenie „Ostoi Górskiej – Koninki” doszło do bójki, w której poszkodowani zostali kobieta i mężczyzna.

- Incydent trwał sześć minut. Było to bardzo przykre zdarzenie, pojawiły się negatywne emocje. Postaramy się, by w przyszłości do takich zdarzeń już nie dochodziło. Tak właściwie winny całemu zajściu był jeden mężczyzna, który wrócił do nas zza granicy - mówił nam Józef Pasek.

FLESZ - Polacy się starzeją a miasta wyludniają. Jest raport GUS

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska