Gminie Wadowice w niedzielę 30 czerwca skończyła się umowa na wywóz nieczystości. Dopiero w poniedziałek po południu na stronie internetowej Urzędu Miejskiego pojawił się komunikat, w którym poinformowano mieszkańców o „mogących nastąpić utrudnieniach w kwestii odbioru przedmiotowych odpadów zgodnie z obowiązującym harmonogramem. Za wszelkie utrudnienia bardzo przepraszamy i zwracamy się z prośbą o wyrozumiałość. Jednocześnie informujemy, że Urząd Miejski w Wadowicach dokłada wszelkich starań, aby jak najszybciej podpisać stosowne umowy”.
Magistrat zamilkł, jak dotąd nie poinformował mieszkańców o wyniku negocjacji. A śmieci przybywa, wysypują się na ulice i podwórka. Do tego dochodzą upały, a z nimi nieprzyjemny fetor odpadów.
Dziennikarze „Gazety Krakowskiej” dzisiaj przez cały dzień próbowali dowiedzieć się, czy i kiedy zostanie podpisana umowa. Trudno było dodzwonić się do urzędu, a jeszcze trudniej porozmawiać z kimś kompetentnym. Burmistrz na zwolnieniu lekarskim, kierownik wydziału promocji gminy na urlopie, kierownik kancelarii burmistrza też nieuchwytny. Dopiero przed godz. 15 sekretarka połączyła rozmowę do wydziału ochrony środowiska.
- Jesteśmy w trakcie negocjacji - mówi Bożena Grzybowska, kierownik wydziału ochrony środowiska. - W ramach ustawy Prawo o zamówieniach publicznych możemy negocjować z dotychczasowym wykonawcą umowy. Mam nadzieję, że w czwartek koło południa będę miała dobre informacje dla państwa – dodaje.
Mieszkańcy Wadowic muszą więc jeszcze uzbroić się w cierpliwość, choć to bardzo trudne. Śmieci wysypują się z kontenerów i koszy. Najgorzej jest na blokowiskach, gdzie śmieciarki dotąd przyjeżdżały co drugi dzień. Już po ostatnim weekendzie było pełno odpadów, a tych niestety przybywa.
Mieszkańcy są wściekli, że urzędnicy zostawili do załatwienia tak ważną sprawę na ostatnią chwilę.
- Przecież chyba wiedzieli, że kończy się umowa w czerwcu, trzeba było zacząć negocjacje pół roku wcześniej - mówi mieszkanka os. Na Skarpie. - Zapachy już się unoszą i tylko patrzeć, jak szczury zaczną biegać - dodaje.
Niektórzy widzieli żuki, którymi prywatna firma wywoziła śmieci na wysypisko. Czy to wystarczy?
WIDEO: Barometr Bartusia. Czy coś grozi firmom z Małopolski?
