- Po pierwsze, chcemy uruchomić produkcję czystej energii odnawialnej. Po drugie, przy okazji budowy elektrowni zamierzamy wybudować most na Dunajcu, a po trzecie, od lat w planach mieliśmy kąpielisko. Po wybudowaniu zapory wreszcie bedziemy mieć miejsce do kąpieli rzecznych z prawdziwego zdarzenia - wylicza wójt.
Gmina już dwa lata temu opracowała szczegółowy projekt techniczny zapory wodnej i minielektrowni.
W tym czasie jednak największy problem stanowił plan zagospodarowania przestrzennego.
- Sporo musieliśmy się napracować przy koniecznych zmianach w planie - dodaje Młynarczyk. - Musimy uzyskać pozwolenie na budowę i wtedy wszystko nabierze większego tempa.
Już teraz wiadomo, że środki finansowe na ten cel gmina będzie chciała pozyskać z funduszy szwajcarskich. Są to pieniądze przeznaczone na realizację projektów we wszystkich nowych państwach członkowskich Unii Europejskiej. Mają one zmniejszyć przepaść ekonomiczną i społeczną występującą pomiędzy starymi i nowymi członkami UE.
- Dla mieszkańców łąckiego Zawodzia ważniejszy niż elekrownia będzie nowy most - tłumaczy Franciszek Młynarczyk.
Obecnie jedyną szansą przedostania się na drugi brzeg jest przeprawa łodzią. Przewoźnik pracuje
co prawda od poniedziałku do niedzieli, ale w ściśle ustalonych godzinach.
Najbliżej Łącka jest most w Maszkowicach i Zabrzeży. To jednak wymaga nadłożenia kilku kilometrów. Niektórzy mieszkańcy Zawodzia wracający późno z pracy umawiają się indywidujalnie z przewoźnikiem. Po wybudowaniu mostu ich kłopoty się skończą.