Zamykanie na noc dworców w Nowym Sączu wyeliminowało problem bezdomnych, nierzadko pod wpływem alkoholu, którzy tam znajdowali dla siebie miejsce na nocleg. Teraz korzystają z pomocy Domu im. św. Brata Alberta, gdzie bezwzględnym warunkiem przyjęcia jest trzeźwość.
- Choć w takie mrozy, jak mamy teraz, nie jesteśmy w stanie tego respektować z całą stanowczością - przyznaje Leszek Lizoń, zastępca dyrektora sądeckiej placówki.
Wyjaśnia, że bezdomni pod wpływem alkoholu nie wejdą na teren ośrodka, ale mogą pozostać w poczekalni, póki nie wytrzeźwieją.
- Jeśli jednak są mocno nietrzeźwi, korzystamy z pomocy policji - zaznacza Lizoń.
Poczekalnia Domu Brata Alberta stała się w ostatnie mrozy zbawieniem nie tylko dla bezdomnych. Nierzadko zdarza się, że właśnie z powodu zamkniętych dworców korzystają z niej również inni mieszkańcy regionu.
- Na przykład tacy, którzy spóźnili się na ostatni autobus, więc szukają schronienia u nas. Nie każdego przecież w takiej sytuacji stać na taksówkę czy na wynajęcie pokoju w hotelu - wyjaśnia Leszek Lizoń.
Obecnie w sądeckim Domu Brata Alberta przebywa 84 mężczyzn. Placówka może zaoferować nocleg jeszcze trzem-czterem osobom. Liczebność bezdomnych w siarczyste mrozy Leszek Lizoń porównuje do stanu z okresu świąt Bożego Narodzenia.
- Święta to czas, kiedy ośrodek zawsze jest pełny - mówi zastępca dyrektora.
W ostatnich dniach schronienie w Domu Brata Alberta znalazło również dwóch mężczyzn, którzy mają mieszkania. To jednak starsze, samotne osoby. Podczas mrozów nie były w stanie poradzić sobie z ogrzewaniem swoich lokali. Mają w domach stare piece węglowe. Żeby nie zamarznąć, zgłosili się do ośrodka dla bezdomnych.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie: Tramwaje
Follow https://twitter.com/gaz_krakowska