WIDEO: Krótki wywiad
Proces Łukasza W. toczy się przed Sądem Okręgowym w Siedlcach. Podczas pierwszej rozprawy, która odbyła się przed tygodniem, został m.in. odczytany akt oskarżenia.
Zdaniem prokuratury sądeczanin 5 grudnia 2018 r. w bramie jednej z kamienic przy ul. Piłsudskiego w Siedlcach zabił 35-letniego Marcina K., mieszkańca tego miasta. Co więcej, niedługo po tym zajściu płacił kartą zmarłego za zakupy w jednym ze sklepów.
Mówił, że się bronił
W sądzie 24-latek przedstawił swoją wersję wydarzeń. Przyznał, że w bramie pił alkohol razem z Marcinem K., ale zaprzeczył, że zabił siedlczanina.
Potwierdził natomiast, że go uderzył i kopał w przeponę, brzuch i genitalia, bo jak tłumaczył, wydawało mu się, że 35-latek wyciągnął w jego kierunku nóż. Miał więc działać we własnej obronie. Ponadto Łukasz W. zapewnił w sądzie, że gdy zostawił Marcina K. w bramie, ten był przytomny.
Na pierwszej rozprawie był obecny m.in. Bartosz Weremczuk, prywatny detektyw, który na prośbę rodziny zamordowanego ustalił tożsamość oskarżonego i zajmował się jego poszukiwaniem zarówno w Polsce, jak i za granicą.
- Zeznania sądeczanina nie były spójne. Wielokrotnie je zmieniał i nie potrafił wytłumaczyć kluczowych dla sprawy okoliczności - mówi Bartosz Weremczuk. - Raz twierdził, że Marcin K. miał cały czas nóż w ręku, potem mówił, że nagle go wyciągnął. Jego linia obrony w dużej mierze opiera się na tym, że odpierał atak ofiary.
Jak dodaje prywatny detektyw, wyjaśnienie posiadania przez Łukasza W. karty płatniczej siedlczanina, jest co najmniej dziwne.
- Według relacji oskarżonego kartę otrzymał od Marcina K., który wyraził też zgodę na posługiwanie się nią przez sądeczanina - relacjonuje Weremczuk. - Co istotne oskarżony często zasłaniał się niepamięcią i działaniem alkoholu, którego tego dnia wypił sporo.
Dziwne zachowanie
Zdaniem prywatnego detektywa obrona Łukasza W. próbuje wykazać, że mężczyzna ma problemy psychiczne, które są wynikiem porzucenia go w młodości przez rodziców. Jego matka wyjechała za granicę, a chłopak zamieszkał w internacie. Ojciec miał się nim nie interesować, bo związał się z nową kobietą.
Z resztą, jak wynika z relacji świadków, sam Łukasz W. na sali sądowej zachowywał się dziwnie. Demonstrował, w jaki sposób zadawał ciosy Marcinkowi K., chwaląc się swoimi umiejętnościami (trenował sztuki walki, m.in. krav magę i boks). Uśmiechał się i mrugał do Elżbiety K. wdowy po 35-latku, która na sali sądowej nie potrafiła powstrzymać łez. Męża straciła niecały miesiąc po ślubie, będąc w czwartym miesiącu ciąży.
W sądzie zeznawała także m.in. Małgorzata W., matka 24-letniego sądeczanina. Pytana o to, czy syn zażywa narkotyki - zaprzeczyła. Przyznała jednak, że syn „tylko palił trawkę”. Ponadto stwierdziła, że miewa on wahania nastroju i zdarzało się, że postępował irracjonalnie. Dlatego też miała dla niego szukać pomocy i zmusić do leczenia w szpitalu psychiatrycznym.
Następną rozprawę sąd wyznaczył na 2 grudnia. Nie wykluczone, że Łukasz W. zostanie poddany dodatkowym badaniom psychiatrycznym, o co zawnioskował obrońca.
