Morderstwo w bloku przy ulicy Krakowskiej w Tarnowie
Na parapecie przed wejściem do klatki schodowej ktoś ustawił kilka zniczy. To dla 7-letniego Maksyma, który został zamordowany.
Praktycznie wszyscy kojarzyli chłopca, który często spacerował z mamą i ojcem koło budynku.
Bliżsi i dalsi sąsiedzi nie mogą otrząsnąć się po dramacie, który we wtorek rozegrał się praktycznie za ścianą. Spotykani na wewnętrznym podwórku przez naszego reportera, są przybici.
- To był taki fajny chłopiec. Był niepełnosprawny ruchowo i intelektualnie, słyszałem nawet, że jeden z sąsiadów załatwiał mu gdzieś w Tarnowie rehabilitację. Nie mogę pojąć, jak można go było zabić. Jeszcze niedawno widziałem całą trójkę, jak wspólnie spacerowali wieczorem. To się w głowie nie mieści - mówi mężczyzna mieszkający w sąsiedniej klatce.
Przytulił żonę i synka, a później rzucił się na nich z nożem
Dymitr T. w Polsce legalnie mieszkał od kilku lat. Pracował jako kucharz w jednej z tarnowskich restauracji. W maju dołączyła do niego żona Anastazja i synek Maksym. Wygląda na to, że chłopiec był oczkiem w głowie rodziców. Na swoich profilach na Facebooku każde z nich pozuje do zdjęć z synkiem.
- Wyglądali na spokojnych, nawet trochę wycofanych, ale to być może efekt nieznajomości języka - słyszymy od kolejnego sąsiada.
We wtorek 5 października po godz. 9, wraz z innymi lokatorami zaniepokoił się, gdy usłyszał krzyki dochodzące ze wschodniej części bloku. Wyszedł na balkon od strony ulicy Narutowicza. Zobaczył mężczyznę leżącego na trawniku przed blokiem.
- Był w samych bokserkach, zbroczony krwią. Za chwilę zbiegła się chyba policjantów ze znajdującego się obok komisariatu i otoczyli go - relacjonuje lokator bloku.
To był Dymitr. Chwilę przed tym, jak wyskoczył z balkonu mieszkania na drugim piętrze, wewnątrz rozegrały się sceny jak z najgorszego koszmaru. Z relacji Anastazji wynika, że mąż położył się w łóżku obok niej i synka w łóżku. Mocno ich przytulił, po czym nagle wstał, chwycił za nóż i rzucił się na bliskich.
Co w niego wstąpiło? Śledczy próbują to ustalić.
Anastazja wybiegła na klatkę schodową i zaczęła wzywać pomocy. - Uciekała schodami do góry, a za nią biegł mężczyzna z nożem - opowiada pan Mariusz, który jest najbliższym sąsiadem rodziny T. - Kobieta krwawiła, zostawiała czerwone ślady, gdy opierała się o ścianę.
Kobieta znalazła schronienie w jednym z mieszkań na trzecim piętrze. Wtedy jej mąż wrócił do siebie i wyskoczył z balkonu.
Dymitr miał problemy zdrowotne?
Policjanci, którzy wbiegli do mieszkania rodziny T., zastali tam ciało 7-letniego Maksyma. Mimo reanimacji, chłopca nie udało się uratować. Sekcja zwłok wykazała, że otrzymał trzy ciosy kłute w plecy. Wszystko wskazuje na to, że zadał mu je ojciec.
– Od pracodawcy Dymitra t. wiemy, że przez kilka dni poprzedzających tragiczne wydarzenia mężczyzna dziwnie się zachowywał, był zamyślony, zamknięty w sobie – dodaje prok. Sienicki.
W mieszkaniu, w którym doszło do tragedii zabezpieczono dwa zakrwawione noże. Prawdopodobnie posługiwał się nimi Dymitr, który najpierw zadawał nimi ciosy żonie i synkowi, a później próbując popełnić samobójstwo ranił siebie w klatkę piersiową.
27-letniemu Ukraińcowi w czwartek 7 października postawiono zarzuty zabójstwa Maksyma i usiłowania zabójstwa żony.
- Podejrzany złożył skąpe wyjaśnienia. Przyznał się do zarzucanych czynów. Powiedział, że zrobił to w trosce o nich, ale nie rozwinął tej kwestii - zaznacza rzecznik prokuratury.
W piątek 8 października sąd zastosował wobec mężczyzny areszt tymczasowy na okres trzech miesięcy. 27-latek trafi do jednego z zakładów karnych w Polsce, który dysponuje oddziałem szpitalnym mogącym przyjąć Dymitra T. Do chwili wybrania takiego miejsca będzie pilnowany w tarnowskim szpitalu przez funkcjonariuszy policji.
Tarnów. Nowe fakty w sprawie tragedii w bloku przy ul. Krako...
- Popularne leki wycofane z aptek w Polsce. Jest nowa lista od GIF WRZESIEŃ 2022
- Najlepszy Dom Świata stoi pod Krakowem! Zobacz, jak wygląda!
- Linia tramwajowa do Górki Narodowej jak w San Francisco. Ale bez pętli?
- Kiedyś Wawel zasłaniał tajemniczy budynek. Teraz jego istnienie byłoby oburzające
- Samochody pojechały już S7. Odcinek od węzła Widoma do węzła Szczepanowice otwarty!
- Kto nie może wziąć ślubu kościelnego? Oto przypadki, gdy ksiądz odmówi narzeczonym
