Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W tym roku w Gorlickiem kiepsko z miodami. W maju spadł śnieg, w czerwcu przypiekło słońce. To wszystko sprawiło, że przysmaku brakuje

Halina Gajda
Halina Gajda
fot. archiwum Polska Press
Kiepsko z miodem w tym roku. Pszczołom dał popalić zimny maj, potem ulewy. Teraz na odmianę przypiekło. Nie ma co liczyć na tak lubiane miody lipowe. Spadzi też nie ma zbyt wiele. Przez to cena słodkiego przysmaku zaczyna szybować.

Lipy kwitną niby jak szalone, ale na nich wyjątkowy spokój. Przed rokiem o tej porze trudno było usiąść na ławkach pod tymi na Rynku, bo lepiły się od spadającego z nich nektaru. Trzeba było je po prostu myć, żeby się nie przykleić.

Rarytas w słoiku. Drożej o kilkanaście złotych

Mniejszy spokój, przynajmniej ten miodowy, jest na gorlickim Dworzysku.
- Za słoik spadzi trzeba zapłacić 50-55 złotych. Wszystko w zależności od tego, kto sprzedaje - relacjonuje Zofia Grygowicz, gorliczanka. - Rok temu za tę sama ilość płaciłam 10-15 złotych mniej - dodaje.

Miód kupuje, bo zasmakowała w kawie z jego dodatkiem. Najlepiej, żeby rzepakowy - ma kłopoty z sercem i twierdzi, że bez zapasu w domu, zaczyna się źle czuć. Więc płaci, ile sobie każą. W sklepach słoik typu twist, to wydatek nawet 80 złotych. Jedni kupują, inni odwracają głowę z głębokim przekonaniem, że najlepszym źródłem zaopatrzenia jest pasieka.
- W przeszłości bywało, że wchodziło się do lasu i czuło jakby deszczyk - wspomina Wiesław Siarka, prezes gorlickiego koła terenowego Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Krakowie. - To właśnie była spadź, która wręcz skapywała z koron drzew - dodaje.

Teraz na takie doświadczenia nie ma raczej co liczyć. Jest zbyt sucho i zbyt gorąco. I spadź, nawet jeśli się pojawi, to natychmiast wysycha. Pszczoły jej nie zbiorą. Temperatury w ostatnich tygodniach sięgają ponad 30 stopni Celsjusza, a to nikomu nie służy. Jest jeszcze jedna sprawa - południe Polski słynie przede wszystkim ze spadzi iglastej. Nie jest powszechna, dlatego tak pożądana przez smakoszy. Zielonkawy, pachnący, gęsty. Mercedes wśród miodów. Dla wielu, panaceum na wszelkie dolegliwości.Czy będzie w tym roku? Wszyscy obserwują z niepokojem.
- Coś się pokazuje, ale co będzie - tego nikt nie wie - konkluduje.
Choć różnorakie wiadomości dla rolników i hodowców raczej optymistycznie donoszą o miodowych zbiorach, to Siarka zaraz zastrzega, że to dane dla całego kraju. Nas interesuje własne podwórko. A na nim, jak widać, słabo z miodem.

Chude wiosenne zbiory. Kiedy będzie lepiej?

W dobrych latach, z jednego ula można było zebrać nawet 20 litrów wiosennych miodów. W tym sezonie, w zasadzie nic. To, co pszczoły zdążyły zebrać wiosną w ulach, gdy zrobiło się ciepło, zjadły w wyjątkowy chłodny, tegoroczny maj. Po jednej stronie Magury lało cięgiem. Po drugiej było zgoła inaczej.
- Sypnęło śniegiem - przypomina Kazimierz Madzula, pszczelarz z Gładyszowa.

Wprawdzie zasp nie było, ale wystarczyło, żeby w pewnym sensie ogłupić owady, które zaczęły się zachowywać, jak w zimie.
W pasiece Zawiłów w Sękowej też zapowiada się miodowa posucha. Wiosennymi pożytkami pszczele rodziny żyły w maju i czerwcu, gdy było zimno i padało. Niedaleko od nich, kwitły łany rzepaku. Żółciły się całe hektary. Na niewiele się to zdało z powodu chłodu.
- Pszczoły nawet nie wyleciały z ula - mówią właściciele.
Teraz - gdy kwitną lipy - z powodu upału nektar zasycha w kwiatach i owady też nie mogą go zebrać. I nikt nie ma na to żadnego wpływu.

WIDEO: Dzieci mówią jak jest

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska