Tylko w pierwszym tygodniu akcji, za pośrednictwem strony www.takdlazalewu.pl 350 osób wysłało e-mail na skrzynkę Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie. Chcą udostępnienia zbiornika dla spacerowiczów, łódek i wędkarzy. Organizatorzy akcji zapowiadają, że nie zakończą działań, dopóki nie będzie reakcji urzędników.
Ci bronią się, tłumacząc, że są ograniczeni przepisami. - Jest tu strefa ochronna, którą mogą zmienić tylko wodociągi - zauważa Jerzy Grela z RZGW. Nie wyklucza udostępnienia zapory dla spacerowiczów. Wcześniej trzeba ją jednak zabezpieczyć.
- Kiedyś była otwarta dla mieszkańców, jednak doszło na niej do samobójstwa i została zamknięta - przypomina Grela. By z niej korzystać, niezbędna jest budowa barierek, zabezpieczenie skarp i zatrudnienie ekip ochroniarskich. RZGW nie ma na to pieniędzy.
Zabezpieczenia chce sfinansować burmistrz Dobczyc, Marcin Pawlak z pieniędzy gminnych. Trwa opracowywanie koniecznej dokumentacji.
- Chcemy, żeby zapora była otwarta w lipcu przyszłego roku - mówi Pawlak.
Piotr Ziętara, krakowskie wodociągi:
Podstawową funkcją Zalewu Dobczyckiego jest zabezpieczenie źródła wody pitnej dla Krakowa. Z ujęcia korzysta ponad pół miliona osób. Dla nich czysta woda jest ważniejsza niż rekreacja. Zbiornik jest dla nas cenny, bo dzięki niemu pijemy bardzo dobrą wodę. Na razie nie przewidujemy korekt strefy ochronnej. Zalew jest zbiornikiem małym i płytkim. Prowadzimy skomplikowane analizy ze specjalistami z Politechniki Krakowskiej, by sprawdzić, czy jezioro jest w stanie się samo oczyszczać. Dopiero kiedy będziemy znać wyniki, będziemy mogli pomyśleć o uruchomieniu ograniczonej rekreacji. Na pewno nie będzie tam uprawiania sportów wodnych.
Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Zobacz, jak wygląda prawda o kryminalnej Małopolscekryminalnamalopolska.pl
60 tysięcy złotych do wygrania.Sprawdź jak. Wejdź nawww.szumowski.eu