Powiat tatrzański negocjuje obecnie bowiem warunki najmu i obsługi "karnego parkingu". Wiele osób obawia się jednak, że taki pomysł może odstraszyć od miasta zmotoryzowanych turystów.
Podobny parking działa w Zakopanem już od kilku lat, tylko na mniejszą skalę. Mieści się na nim jedynie kilka samochodów. Według planów starostwa po podpisaniu nowej umowy, liczba aut jakie będzie mógł przyjąć plac, znacząco wzrośnie. Dodatkowo firma, która dostanie zlecenie, będzie zobligowana do przywożenia na swój teren wszystkich "zbędnych" aut.
Zobacz także: Busy w Zakopanem: zmiany za... pięć lat
- Ciekawe, co się stanie, gdy wyskoczę na kilka minut do sklepu i zostawię auto na zakazie parkowania - zastanawia się Andrzej Gut z Zakopanego. - Po powrocie pewnie okazało by się, że auto jedzie już na parking. Pewnie to będą ogromne koszty, by je odebrać. Dotychczas my kierowcy mogliśmy spodziewać się jedynie blokady na kołach - to już był szok, a co dopiero będzie, jak zaczną te auta odholowywać.
Wiele osób twierdzi, że gdy do miasta wejdą nowe przepisy, na baczności muszą się mieć szczególnie turyści, którzy słyną z tego, że na urlopie zapominają o Bożym świecie, a co dopiero o prawidłowym parkowaniu.
Z tym stwierdzeniem absolutnie nie zgadza się jednak starosta Andrzej Gąsienica Makowski.
- Parking powstaje głównie po to, by odwozić na niego auta, które policja uzna za niezdolne do jazdy - twierdzi samorządowiec. - Oczywiście od czasu do czasu odholujemy tam również źle zaparkowane samochody. Będą to jednak pojedyncze incydenty. Nie zamierzamy nękać kierowców, a już w szczególności turystów - dodaje Makowski.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl:**Grali w karty. W ruch poszedł scyzoryk**