- Cieszy fakt, że w sezonie busy jeżdżą często i punktualnie - zaznaczył podczas ostatniej sesji rady miasta Zakopanego, jej radny Wojciech Tatar. - Jednak gdy turyści wyjadą, znika też wiele busów. Nawet te kursowe nie jeżdżą. Bywa, że kierowca informuje, że dalej nie pojedzie i każe wysiąść pasażerom.
Ostatnio, jak mówi radny Tatar, doszło nawet do tego, że busiarz zabrał wracające ze szkoły dzieci, skasował pieniądze za bilety i miał je dowieźć na Cyrhlę, ale nie dowiózł.
- Oddał im część pieniędzy i kazał iść dalej pieszo, choć był już wieczór - twierdzi radny.
Zobacz także: Zakopane: przechowywał kilkaset tysięcy dolarów w reklamówce
Wiceburmistrz Zakopanego, Wojciech Solik, tego typu zachowanie nazywa jednoznacznie - chamstwo. I dodaje, że wreszcie jest szansa, by gmina z nim skutecznie walczyła. - Weszła na początku stycznia tego roku dawno przez nas wyczekiwana ustawa o publicznym transporcie zbiorowym, która daje gminom o wiele większe możliwości. Bowiem obecnie gmina niewiele może, jeśli chodzi o prywatnych przewoźników- informuje Solik.
Ale choć ustawa weszła już w życie, jeszcze co najmniej cztery lata miną, zanim jej przepisy zostaną wprowadzone w życie. - Do 1 stycznia 2016 roku Polska musi dostosować swoje przepisy, jeśli chodzi o publiczny transport zbiorowy do unijnego rozporządzenia - tłumaczy Robert Chowaniec z wydziału drogownictwa. Do tego czasu urząd marszałkowski (ma czas do 2013 r.), potem starostwo i gmina muszą opracować sieć publicznego transportu.
- Burmistrz jako organizator będzie musiał wskazać, które linie są publiczne, dla mieszkańców, a które komercyjne - mówi Chowaniec. - Dla tych pierwszych będzie mógł ogłosić przetarg, ustalić warunki kursowania, może też dopłacać do ulg oferowanych przez przewoźnika. Będzie mógł też powołać przedsiębiorstwo komunalne.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl:**Grali w karty. W ruch poszedł scyzoryk**