Kliknij w przycisk „zobacz galerię” i przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE.
Okrutna diagnoza i kosztowe leczenie Tymka Stanka
Tymonek jako maluch nie przewracał się na brzuszek jak inne dzieci, nie bawił się zabawkami, nie mówił. Zaczął być skrajnie agresywny. Mimowolnie napinał mięśnie, wydawał dziwne dźwięki. Lekarze co rusz stawiali różne diagnozy: autyzm, asperger, opóźniony w rozwoju. Nic z tego nie było prawdą.
Lekarze w Polsce i w Europie nazwali pełne zdiagnozowanie Tymona „wyzwaniem”. Stan dziecka pogarszał się z dnia na dzień. Wtedy ruszyła wielka zbiórka pieniędzy na zdiagnozowanie chłopca. Z pierwszych datków do puszek Małej Orkiestry Wielkiej Pomocy i na portalu zrzutka.pl, uzbierano 120 tys. zł. Chłopiec wyjechał do Niemiec i Hiszpanii. Stamtąd skierowano go do kliniki w Stanach Zjednoczonych. Lekarze postawili diagnozę - zapalenie mózgu PANS, które niszczy organizm. To choroba autommunologiczna, która tak bardzo osłabiła organizm, że przeciwciała, zamiast bronić organizmu, zaczęły go niszczyć. Obrazowo można powiedzieć, że w mózgu toczy się wojna, a we krwi płynie trucizna. Oprócz tego, jest jeszcze padaczka lekooporna oraz choroba genetyczna NF1, która sprawia, że w całym ciele Tymusia rosną guzy. Największe w mózgu i na plecach.
- Podczas badań znaleziono we krwi Tymka styren, kauczuk, aluminium, metale ciężkie, toksyny, drożdżaki, substancje radioaktywne
– wylicza Aneta Stanek, mama 10-latka. - To sprawia, że Tymek ma fiksacje, halucynacje, mdłości, potworne bóle głowy, napady autoagresji i padaczki. W Polsce nie było wówczas możliwości leczenia. Jedyną nadzieją na to, by zatrzymać chorobę, stało się leczenie w Children's Hospital Richmond w Virginii. Tylko tam dano nam szansę. Nigdzie indziej – dodaje.
Chłopiec przeszedł zabieg plazmaferezy, czyli przetaczania i oczyszczania krwi. Kolejnym pilnym zabiegiem było dożylne podanie ludzkich immunoglobulin IgG - przeciwciał przeciwko czynnikom zakaźnym. Stał się cud – leczenie zadziałało, a stan Tymka zaczął się poprawiać. Niestety radość nie trwała długo. Na świecie pojawiła się pandemia, zaplanowany na sierpień 2020 r. powrót do amerykańskiej kliniki okazał się niemożliwy.
- Padaczka znowu nabierała na intensywności, zaczęły się ostre bóle brzucha, głowy, wymioty, senność, zmęczenie, bardzo skrajne skoki ciśnienia, skóra nabierała pomarańczowego koloru, pojawiły się silne bóle kończyn i powoli wracały zachowania agresywne i autoagresywne. Zaczęliśmy gorączkowo szukać innego ratunku dla Tymka
– mówi pani Aneta. - Znaleźliśmy pomoc w Centrum Medycznym Św. Łukasza w Gdańsku, które jak się okazało, dopiero od niedawna wprowadziło leczenie immunoglobulinami dla dzieci. Polega na podaniu ludzkich immunoglobulin, przeciwciał przeciwko czynnikom zakaźnym. Tymon otrzymał już dwa wlewy. W sumie potrzebuje minimum ośmiu – dodaje.
Jeden wlew do niedawna kosztował 37 tys. zł, teraz 43 tys. zł. Niestety tego rodzaju leczenie nie jest w Polsce refundowane.
- Przerwanie leczenia oznacza jedno, gwałtowne pogorszenie stanu Tymka i dalszy proces degradacji mózgu. Nie możemy na to pozwolić. Z całego serca prosimy o pomoc, to nasza jedyna nadzieja, by walczyć z chorobą
– mówią rodzice Tymka.
Na portalu Siepomaga uruchomili zbiórkę. Rodzina będzie wdzięczna za każdą wpłatę.
Pomóc można TUTAJ.
- Anna Wardęga-Czaja autorką muralu w oświęcimskim Parku Pokoju. Zobaczcie zdjęcia
- Co i za ile oświęcimianie kupują na targowisku?
- Strajk salowych w oświęcimskim szpitalu. Czekają na obiecane przez premiera pieniądze
- Oświęcimscy dzielnicowi odznaczeni za ratowanie ludzkiego życia
- Muzeum Zamek o Oświęcimiu w czasach wielkiej emigracji za chlebem do Ameryki
- Oświęcim. Drugi dzień MP juniorów 15-letnich w pływaniu na długim basenie
FLESZ - Roboty pomagają polskim chirurgom
