Zgodnie z treścią artykułu, kilka dni temu w Zawadce burmistrz pewnego miasta został zatrzymany do kontroli i przebadany alkomatem. Rutynowe działanie funkcjonariuszy miało tak go zdenerwować, że złożył skargę do komendanta komendy powiatowej policji w Wadowicach. Zawierać ma twierdzenie, że mundurowi zatrzymali go bezpodstawnie i dopuścili się nadużycia. W artykule nie pada nazwisko burmistrza.
Internauci nie wiedzą o kogo chodzi, a że w powiecie jest tylko trzech burmistrzów każdemu z nich już się "dostało".
We wtorek dziennikarz "Gazety Krakowskiej" rozmawiał z Mateuszem Klinowskim na temat zdarzenia. Nie potwierdził, że był kontrolowany kilka dni temu.
Ustaliliśmy
3 października Mateusz Klinowski, burmistrz Wadowic wracał skuterem z Kaczyny, gdzie w jednostce Ochotniczej Straży Pożarnej odbyła się uroczystość w związku z przekazaniem nowego sprzętu strażakom. Po przejechaniu niewielkiego odcinak drogi burmistrz został zatrzymany do kontroli.
- Policjanci podali mi alkomat i poprosili, abym w niego dmuchnął - mówi Mateusz Klinowski. - Oczywiście bez wahania wykonałem polecenie. Po wyniku 00, czyli potwierdzającym moją trzeźwość urządzenie zostało zresetowane i zostałem ponownie poddany badaniu, które zakończyło się identycznym wynikiem - wyjaśnia. - Po tym policjanci pożegnali się ze mną, odjechali w swoją stronę, a ja pojechałem dalej - tłumaczy.
Burmistrz podkreśla, że w trakcie kontroli i po niej nie podejmował żadnych działań z nią związanych. - Nie awanturowałem się, nie zrobiłem w tej sprawie niczego. Odjechałem. Tyle. To była zwykła, rutynowa kontrola, jak tysiące innych - mówi Mateusz Klinowski.
Policja potwierdza wersję burmistrza. - Po przeczytaniu na portalu artykułu dotyczącego tej kontroli z uwagą przeanalizowaliśmy wszystkie dokumenty jakie wpłynęły na biurko komendanta i z całą pewnością nie ma pośród nich żadnej skargi burmistrza Klinowskiego, ani innej osoby w związku z tym zdarzeniem - mówi Paweł Garzeł, naczelnik wydziału ruchu drogowego Komendy Powiatowej Policji w Wadowicach.