https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wadowice. Pójdą siedzieć za protest?

Bogumił Storch
Protest przebiegał wyjątkowo spokojnie. Policja nie interweniowała ani razu. Kilkadziesiąt osób po prostu stało na przystanku i w jego okolicach.
Protest przebiegał wyjątkowo spokojnie. Policja nie interweniowała ani razu. Kilkadziesiąt osób po prostu stało na przystanku i w jego okolicach. Bogumił Storch
Policja przesłuchuje uczestników demonstracji przeciwko jednej z decyzji burmistrza Wadowic. Grozi im więzienie albo kara grzywny. Urząd Miasta zapewnia, że nie ma z tym nic wspólnego.

Na początku marca, na przystanku autobusowym przy placu Kościuszki, zebrało się ok.50 osób. Protestowały przeciwko zakazowi wjazdu do miasta prywatnych busów. Tłumaczyły, że po tej decyzji władz plac opustoszał, a im spadają obroty.

Pisaliśmy o tym tu: Protest kupców i uczniów w obronie prywatnych busów

Boją się, że zostaną ukarani

- Po miesiącu dostaję wezwanie na komendę. Napisano w nim, że mogę być oskarżona. Omal nie zemdlałam. Nigdy nawet mandatu nie dostałam, a tu nagle robią ze mnie kryminalistkę - załamuje ręce pani Renata, właścicielka jednego ze sklepów przy pl. Kościuszki. Przeciwko zakazowi wjazdu busów na plac protestowali też inni kupcy.

- Oni też będą przesłuchiwani. Rozmawiałam już z kilkoma osobami, wszyscy są w szoku. Przecież skrzyknęliśmy się na Facebooku, żeby przez chwilę postać wspólnie na przystanku. Nic więcej. Prawa nie złamaliśmy - zapewnia pani Renata.

Sami wezwali policję

Policja jest jednak innego zdania.
- Prowadzimy czynności wyjaśniające w tej sprawie - tłumaczy Elżbieta Goleniowska-Warchał, rzeczniczka prasowa Komendy Powiatowej Policji w Wadowicach.

W ten sposób policja chce ustalić kto był organizatorem tego protestu. Osoby te mogą mieć przedstawione zarzuty z artykułu 52 kodeksu wykroczeń. Chodzi o zwołanie zgromadzenia bez wymaganego zawiadomienia. Zgodnie z prawem, nieposiadająca go osoba podlega karze aresztu do 14 dni, karze ograniczenia wolności albo karze grzywny.

- Czynności prowadzone są pod kątem rozpytania świadków, co do okoliczności tego zdarzenia - dodaje rzeczniczka wadowickiej policji.
Na wezwaniu, które otrzymują uczestnicy protestu dodano jednak, że będą przesłuchiwani także w charakterze osoby, co do której, istnieje uzasadniona podstawa do sporządzenia wniosku o ukaranie.

- Nikt nas nie legitymował, nie pouczał, nie zwracał uwagi, że robimy coś złego, a przecież teren obstawiło kilka radiowozów. Policja wszystko nagrywała kamerą - opowiada pani Renata, dodając, że stróże prawa robili to na jej prośbę.

- W kilka osób poszliśmy dzień wcześniej na komendę i powiedzieliśmy, że umówiliśmy się na Facebooku na spotkanie na przystanku. Podaliśmy datę i miejsce pikiety - mówi kobieta ze łzami w oczach.

Uczestnicy napisali funkcjonariuszom, w jaki sposób zamierzają protestować. - Policjant miał minę, jakbyśmy mu tylko głowę zawracały. Przez myśl mi nie przeszło, że potem policja będzie mnie ścigać i grozić karą - dodaje pani Renata.

Protest przebiegał wyjątkowo spokojnie. Policja nie interweniowała ani razu. Kilkadziesiąt osób po prostu stało na przystanku i w jego okolicach.

Nikt nie wychodził na jezdnię, nie blokował drogi, nie było nawet gromkich okrzyków. Tylko jedna osoba przyniosła ze sobą mały tekturowy transparent. - Gdyby zakazano nam tego protestu, to nawet nie wychodzilibyśmy z domu. Teraz wzywają nas na policję jako podejrzanych. To niepojęte. Jestem przekonany, że to burmistrz Mateusz Klinowski doniósł na nas. On nie znosi jakiejkolwiek krytyki - mówi Wiktor Woźnik, z jednego ze sklepów przy pl. Kościuszki.

Urząd Miasta w Wadowicach kategorycznie temu zaprzecza.
- Nie jest prawdą, jakoby burmistrz albo jakikolwiek pracownik urzędu zwracał się do policji z wnioskiem dotyczącym protestu. Sugestie o rzekomym inspirowaniu policji do ścigania protestujących są nieprawdziwe. Burmistrz nie ma zwyczaju zgłaszania tego typu działań policji - mówi Karolina Czyżowicz, asystent ka Mateusza Klinowskiego.

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

d
davdf
bardzo dobrze... co za problem było zgłosić protest/demonstrację/pikietę w urzędzie?
m
marek popiela
Metody policji iście z czasow Generalnej Guberni kiedy to tez karano Polakow za zbieranie sie w grupach. Osobiscie nigdy żadnemu policjantowi nie pomogę gdyby byl w potrzebie, odwrocie sie i z uśmiechem pójdę w swoja strone. A burmistrz poczeka no następnych wyborow....i burmistrzem byc przestanie.
P
Pomówiony
prawdziwe oblicze polskiej policji :)

mi przyklejono dokonanie rozboju, bo akurat w tym czasie byłem niedaleko w pobliskim sklepie :) i tak sobie zyje z zawiasami :)
G
Gość
Jeszcze wprowadzić zakaz wjazdu do centrum wszystkich prywatnych samochodów to zobaczymy co się zstanie z firmami i sklepami w mieście.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska